Witajcie. Oto ja! Pająk! Nadszedł właśnie taki piękny dzień kiedy i ja postanowiłem skreślić parę słów swoją psią łapką, ku pamięci. Długopisu utrzymać nie zdołam, ale ta moja kochana Pańcia i tak wie co w mojej główce hula ;)
Zakochałem się! Och, jakże ja zakochany jestem! Zew pierwszej, prawdziwej psiej miłości niesie mnie kawałek od domu, przez drogę, przez pola, obok stawu i już jestem u bram mej ukochanej! Niby Romeo gnam do swej Julii, patrzę ja: a tam dwudziestu innych Romeów! Nic to jednak! Każdy z nas wpatrzony w wybrankę jak w obraz, a ona kusi, wabi zapachem, tak, że o całym świecie można zapomnieć! I zapominamy… Pan przyjeżdża po mnie, woła, ale ja jestem szybszy, sprytniejszy i uciekam, aż „z mokrego się kurzy”, jak to pan opowiada później swojej pańci. No, panu to dobrze jest, ma pańcię na miejscu i nie musi nigdzie latać, ja nie mam, latam więc. Chcieli zatrzymać mnie siłą na sznurku, przywiązali na smyczy do budy. Długo nie potrwało zanim przegryzłem smycz i już byłem na wolności! Potem zacząłem przegryzać drugą, wiec zamknęli mnie w domu… Wyłem, płakałem i skomlałem… Auuu, auuuu, auuuuuułaaaałaaaaau. Czmychnąłem za pierwszą nadarzającą się okazją. Taki jestem! Pańcia powiedziała, że woli już w ogóle nie mieć psa, niż trzymać go na łańcuchu. To, to ja rozumiem!
Obłaskawiłem sobie wszystkich :) Właściciele mojej wybranki zaprosili mnie nawet domu! Jakież było zdziwienie mojej pańci, kiedy podjechała po mnie autem i zobaczyła, że króluję na pokojach ;) Bo ona myślała, że kijem mnie tam przeganiają, albo wręcz strzelili u dupę śrutem, jak sąsiadowi memu, Nikowi. Dostał dwa razy. Bo muszę się Wam przyznać… narozrabialiśmy troszkę… Ale ta kura tak nas wkurzała, że zapędziliśmy ją do stodoły i z piór oskubali. Doszczętnie! Gdzie, żeby takie wkurzające kury takie zacne psy denerwowały!
Parę dni później:
Ukochana już tak nie wabi, ale rozochociłem się okrutnie! Znają mnie w całej wsi jako takiego, co żywemu nie przepuści, "byle tylko ciepłe było i na drzewo nie uciekało". O co im chodzi??? Toć ja tylko zew natury poczułem ;) Do pańci przychodzę jak się zmęczę, daje mi wtedy pełną miskę żarcia (najbardziej lubię trafić do domu akurat jak smażą naleśniczki – wtedy nawet pan usmaży więcej dla mnie!) i wody. Śpię potem jak zabity na swoim kocyku. A potem z nowymi pokładami energii hulaj dusza w pola! Wiosna! Nawet do mojej kociej przyjaciółki Marysi zaczął zachodzić kawaler… Kocur sąsiadów, taki biały z czarnym ogonem i beżowymi łatami. I z niebieskimi oczami. Jak żyję, kota z niebieskimi oczami nie widziałem! Ale żyję jeszcze krótko i odganiać go nie mam czasu, bo praktycznie mnie w domu nie ma.
Moja mała pańcia, Liwka, mówi, że Marysia będzie miała małe kocięta. A potem nastąpiło pierwsze, wiekopomne pytanie pt: "A skąd się biorą kocięta?". Już ja bym wytłumaczył małej Liwce skąd... ;) Ale nie mogę mówić, za to mama zaczęła tłumaczyć Liwce coś na temat Pana Kotka i Pani Kotki i jakimś nasionku. Co je niby Pan Kotek ma Pani Kotkowej zasadzić w brzuszku. Co za brednie ona wygaduje, przecież sam najlepiej wiem (od niedawna, co prawda, ale wiem), że zupełnie inaczej to wygląda!
Dobra. Lecę. Znów poczułem zew natury. Odezwę się, jak wrócę.
Pozdrawiam serdecznie.
Pies ze Skarpy -
Pająk.
rozbójnik z tego Pająka;))))))
OdpowiedzUsuńjak ty fajnie o nim piszesz:)
ło Jesuuuuu ale on wygląda ha ha..... ale na miłośc nie ma rady..... wiem cos na ten temat....:)
OdpowiedzUsuńa Pajaku kochany do naszej Mosi też przychodzą absztyfikanty, pan ja w domu trzyma a na podwórku pilnuje.... dobrze że kawalerka mała to nie dosięgnie, choć w ubiegłym roku Moska uciekła z podwórka i poszła na schody pod kościołem... ona niżej, on wyżej... i.... no sam wiesz, ale dzieci na szczęście nie było....
trzymaj sie Romeo.....
głaski po tej wyszurpanej mordzie....
http://leptir-visanna6.blogspot.com/
Panie Pająk! Doprowadź się Pan do porządku, bo nie samą miłością człowiek żyje. A pies też człowiek.
OdpowiedzUsuńHehe no nieźle Pająk opowiada :-)a jaki łobuz z niego, fajnie wam ze macie takiego przytulaka :-)
OdpowiedzUsuńFajnie to wymyśliłaś :)))) Pająk młodziutki jest jeszcze więc ta miłość nie pierwsza i nie ostatnia :))
OdpowiedzUsuńA jak wybrnęłaś na pytanie skąd się biorą kocięta ? Jestem bardzo ciekawa jak to było ? :)
Pozdrawiam ciepło pani X
Humor widzę dopisuje, dobrze jest!
OdpowiedzUsuńI. zlituj sie nade mną, i pisz na blogspocie, bo co zobacze notke na interii a nie moge jej odczytać to miota mna vkurv....
OdpowiedzUsuńhttp://leptir-visanna6.blogspot.com/
hihih nieźle to wymyśliłaś :)))) super! powinnaś zostać pisarką!
OdpowiedzUsuńKochana miłego weekendu :) :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Romantyk ;))
OdpowiedzUsuń