środa, 19 września 2018

...


źródło: Pinterest
 
Jesień to taki piękny okres, pora, która zawsze oznaczała dla mnie świeży start i nowy początek, ale poziom frustracji i negatywnych emocji jest obecnie we mnie naprawdę ogromny. Stało się parę rzeczy na które kompletnie nie miałam wpływu, ale one niestety miały ogromny wpływ na mnie. Niektóre rzeczy, instytucje i osoby pokazały swe prawdziwe oblicze i nie był to doprawdy przyjemny obraz. Niektórzy ludzie i rzeczy nie zmieniają się po prostu nigdy i fundują otoczeniu wciąż tą sama powtórkę z rozrywki. Ugrzęzłam w jakimś trzęsawisku czarnych myśli i scenariuszy, niepotrzebnych nerwów, przez które nie mogłam w ostatnim miesiącu zbyt dobrze sypiać, co znów odbijało się na moim domu, który – nieposprzątany tak, jakbym chciała stanowił jeszcze jedno źródło lustracji i zniechęcenia życiem. Serio, czy można aż tak bardzo przejmować się nieposprzątaną łazienką? W końcu nie jestem przecież idealna. I może czas w końcu ten fakt zaakceptować i uczynić z tego kartę przetargową w walce o swoje człowieczeństwo. Nie jestem przecież w końcu robotem…. ale staram się jak mogę. Robię co w mojej mocy, ale wciąż nie jestem dość zadowolona z siebie.


Jest ciężko. Każdy dzień do zmaganie z obowiązkami i próba uszczknięcia choć ociupinki z tego pięknego życia. Nie jest łatwo być pracującą matką, ponieważ nigdy tak naprawdę nie ma się poczucia, że w każdej dziedzinie daje się z siebie 100%. Tak się po postu nie da. I nie da nic moja frustracja na szkołę, że tyle zadają i tyle trzeba siedzieć nad lekcjami, nie da nic, skoro nie mam czasu po powrocie z pracy usiąść jeszcze z dzieckiem i ćwiczyć tabliczkę mnożenia ponieważ czasami lekcje kończymy odrabiać o 21. Tak nie powinno być. Czuję, że zaniedbuję coś haniebnie, że tracę cos bezpowrotnie. Wiem, jak powinno być, ale nie jestem w stanie do tego doprowadzić. Nie ma chyba gorszego uczucia.


Mam nadzieję, że wszystko się unormuje, że wrócę jakoś do równowagi. Przecież wiem, że życie jest piękne, tylko jakoś ciężko mi to ostatnio dostrzec.


Happy Fall kochani moi!



6 komentarzy:

  1. jak mawiał W.Osiatyński " czasami zwyczajnie trzeba się odpieprzyć od siebie i pozwolić sobie żyć"... i miał rację! to działa! Właśnie w codziennym galopie i zamęcie, kiedy wyłazi z nas ten "pieprzony perfekcjonizm", który siedzi ciężarem na ramieniu i przeszkadza oddychać pełną piersią... chwili wytchnienia i spokoju Ci pożyczam! ścisk Wam i cmok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sza trafiła w sedno, lepiej bym tego nie ujęła:) Dodam tylko, że w życiu nie ma problemów, są tylko rozwiązania. W swoim świecie to Ty jesteś Królową. Przyjmij taką postawę, a zobaczysz jak rozkłada się przed Tobą czerwony dywan. Bo wiesz przecież, że wszystko zaczyna się w głowie:) Nie daj się i happy fall!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dorzucić pozdrowienia:) zgadnij skąd? Z Malagi!

      Usuń
  3. wszystko ma swój początek zatem i przyjdzie koniec tych zmagań, wrzuć sprzęgło z napisem ....jakim, wybierz sama i żyj na luzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. czasem staramy się a nie wychodzi bo gonimy za czyms co naprawdę eni jest istotnie staramy się za bardzo
    kiedyś tez tak ganałam traciłam cos bezpowrotnie lecz choroba dała mi inny punk myslenia
    czasem warto pomyslec o sobie


    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Są takie dni i trzeba je przeczekać. Córcia Cię kocha, Tygrys uwielbia więc wszystko z Tobą w porządku.
    Pewnie już po melancholii

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...