Po przemyśleniu,
doszłam do wniosku, że macie rację - nie mam zamiaru dać się jakimś
spamerom, każdy taki komentarz będę po prostu usuwać i może im się w
końcu znudzi... Aż do skutku! :) Nie przestanę przecież robić tego, co
tak bardzo kocham przez parę (eh, żeby tego było tylko parę...) głupich
reklam! Nie opuszczę też tego miejsca, w którym jestem od (matko!!!)
prawie 7 lat! Tak więc dalej mam zamiar czerpać wielką radość z pisania
bloga, a Wy mnie w tym tylko utwierdziliście :))) Choć ostatnio ktoś
nieźle mnie nastraszył... Ale od początku: Od śmierci Wujka Gienka mama dostawała dziwne głuche, albo urywane telefony. Czasem były to tylko ze trzy, cztery sygnały, a gdy zdążyła odebrać połączenie od razu zostawało zrywane... Początkowo pomyślałam nawet, że to Wujek prosi o modlitwę... Ale trwało to już zbyt długo i powtarzało się prawie codziennie o mniej-więcej jednakowych porach. Najbardziej przeraziłam się, gdy pojechałyśmy z Liwką do mojej mamy na 2 dni, robić wielkie sprzątanie i w ciągu tych dni telefonów nie było... Dzwoniłam nawet do operatora, ale biling rozmów przychodzących można uzyskać tylko na podstawie wezwania prokuratora... No, zaczęłam się trochę bać, nie powiem, szczególnie, że mój tata został parę lat temu napadnięty na klatce, kiedy wracał do domu z banku z emeryturą... Po powrocie do domu weszłam na internet i wpisując hasło "głuche telefony" dowiedziałam się, że coś takiego często zdarza się podczas telemarketingu, kiedy do kontaktu z klientami używa się nagranych na maszynach wiadomości... a połączenia wykonuje się przez internet i stąd ich kiepska jakość. No i rzeczywiście, koniec końców dodzwonili się do mojej mamy z propozycją ubezpieczenia mieszkania, i to w tej samej porze, o której miewała te dziwne telefony.... Odmówiła i od tej pory, odpukać, jest spokój. I nawet tak sobie myślę, czy oni przypadkiem nie próbowali mojej mamy zastraszyć... Żeby wystraszona, ubezpieczyła mieszkanie...??? Wielkie upały nastały :))) 33 stopnie dzisiaj, normalnie w domu się pocę :) Liwcia w samej bluzeczce i majteczkach a po obiadku zaraz leciałyśmy do basenu - przed południem byśmy się tam chyba usmażyły! Woda była gorąca!!! Zgubiła mi się gdzieś przedłużka irlandzka do prądu, miałam robić koktajl z truskawek (od Leszka mamy 2 miednice, wczoraj zbieraliśmy!!!) a blender mam jeszcze z wtyczką irlandzką, no normalnie Alzheimer jakiś mnie dopada, wiem, że jej wczoraj używałam jak depilowałam nogi no i gdzie ja ją odłożyłam, no gdzie??? Bo na zwykłym miejscu jej nie ma! Diabeł ogonem nakrył... Ale w zamrażalce mam już zamrożonych dwadzieścia-parę woreczków z truskawkami, niech no tylko Tygrys mi jak najszybciej ten piekarnik kupuje, bo ja już chcę te wszystkie tarty z truskawkami robić!!! :))) Przez chwilę miałam wrażenie, że mój blog umrze śmiercią naturalną... Adam Poeta napisał pożegnalną notkę, popłakałam się. Tyle bliskich mi osób ostatnio z blogów odeszło... Mogłam nie pisać o tych przykrych rzeczach, nie blokować bloga, ale takie jest życie... Robiłam to, co czułam. Ale nie potrafię tak po prostu opuścić tego miejsca ani przestać pisać. Wciąż sprawia mi to dosłownie niewyobrażalną rozkosz ;))) No, lubię po prostu i już!!! No i na koniec sukces dnia! Od pogrzebu wujka nie wiedzieliśmy się co się dzieję z ciocią... Wiemy, że sama wymaga już niejakiej opieki, że chyba będzie miała to samo co tata... Telefony w obu jej domach nie odpowiadają :( Napisałam smsa na numer komórki Ś.P. Wujka Gienka i oddzwoniła jedna pani - sąsiadka cioci z Klucz i mówi, że Ciocia Marysia jest w Kluczach i bardzo by się ucieszyła jakbyśmy ją odwiedzili, bo mało kto ja odwiedza :((( Masakra... No i jedziemy z mamą i Liwką w przyszłym tygodniu :) Będzie wycieczka, tam niedaleko Olkusza są zarąbiste ruiny zamku!!! Zamek w Rabsztynie :))) Widziałyśmy go przelotnie jak pogubiłyśmy z mamą trochę drogę w drodze na pogrzeb... Więc w przyszłym tygodniu wielka wyprawa!
Fotki z netu:
PS: A Tygrys napuszczał do domu całe chmary komarów i teraz poluje na nie z zapalniczką i dezodorantem w ręku wydając z siebie za każdym razem, kiedy przypali jednego uradowane "hihihi" i sprawia mu to niesamowitą frajdę! Założę się, że wszystkich krwiożerczych bestii i tak na pewno na pewno nie wybije i jutro będę cała w czerwone kropki, jakbym już nie była! Ale te małe france na pewno znajdą jeszcze kawałki wolnego pomiędzy moimi bąblami i jutro będę jednym, wielkim, chodzącym bąblem, unoszącym się jak dmuchana bańka na powierzchni naszego basenu... ;))) |
uczuciowesmaki 22 czerwiec 2013 |
Zaraz zaraz, depilowałaś nogę a drugą hodujesz? ;-))))))))))))))))))) Tych facetów co rąbią drewno jest coraz mniej chyba, że skoczysz do lasu obczaić ich na wycince ale w sumie Twoje upodobania są wynikiem zdrowej kobiecości, czego gratuluję i pozdrawiam słonecznie :-) |
pełnoletnia (gość) 22 czerwiec 2013 |
Ale przecież napisałam, że depilowałam nogi a nie nogę :))) Ale zdanie jest trochę zakręcone więc można było się pogubić ;) |
leptir (gość) 22 czerwiec 2013 |
no i o to chodzi, aby pisanie sprawiało przede wszystkim tobie frajdę , a nam czytelnikom radośc.... 7 lat to szmat czasu, i szkoda byłoby to zaprzepaścic.... telefony głuche są często , tam też są i trolle i spamerzy.... ja nie odbieram telefonów kiedy nie widze numeru dzwoniącego ...i tyle coraz więcej bałaganu w naszym świecie więc takie przyjazne blogi są miłą odskocznią od tego wszystkiego. Czekam na relację z wycieczki... a na komary chyba nie ma rady, :((( a jak tam Pająk ? serdeczności |
nakrancunieba 22 czerwiec 2013 |
Witaj :) Nie zmierzam odchodzić, tylko z czasem u mnie kiepsko. Codzienne wizyty u babci, dzieci, dom i praca i tak jakoś wieczorem padam :) Poza tym od kilku dni nie moge umieścić ani jednej notki. Moge wpisać temat natomiast gdy chce wpisać w treści cokolwiek, nie daje rady. Normalnie koszmar. Napisałam juz do administratora ale jakoś cisza w eterze. Dam im jeszcze tydzień i najwyżej wtedy coś pomyślę. Opuszczac tego miejsca nie zamierzam, mimo że go od pewnego czasu zaniedbuję strasznie :( Pozdrawiam :) |
alistalka (gość) 22 czerwiec 2013 |
Najpierw o spamie. No, nieroztropnie byłoby
likwidować blog tylko z powodu paru komentarzy... :) Do niedawna też
miałam spory problem z wklejanymi reklamami, ale ODPUKAĆ, od jakiegoś
czasu jest spokój. Wiem, że to głupie, ale wiesz od kiedy im się
przestało u mnie podobać? Otóż wyobraź sobie, że od momentu, gdy
zmieniałam wygląd bloga i na jeden stronie mam nie więcej niż 2-3 notki.
Rabsztyn... Byłam wieki temu! Jeszcze nie było tam tego mostku i wszystko zwiedzało się "na dziko". :) Wspomnienia bezcenne! :) Co do komarów, to w tym roku jakaś posucha... Za to po raz pierwszy mamy nalot... czarnych dużych żuków, które przez dzień kryją się w kątach, a nocą harcują po domu. Nigdy ich u nas nie było! Cóż, to kolejny dowód na to, że to dziwny rok... ;) Pozdrowienia!!! |
piba (gość) 23 czerwiec 2013 |
Zdecydowanie lubię tytuły Twoich notek :) Jasne, konkretne, rzeczowe :) I jak zwykle lekko i szybko sie Ciebie czyta :) A to jest niebywałą zaletą blogowania, i jeszcze potrafisz to co niektórym z trudnością przychodzi, narzekać nie-narzekajac. Nie w tej notce tylko w ogole. Ognista też tak ma, nawet jak klnie i narzeka i pluje na cały zły świat to wychodzisz od niej z bananem na gębie. Na pomysł o tej tercję z truskawkami aż mi włosy dęba stanęły, do jasnej cholery czemu ja jeszcze takiej nie zrobilam?! Normalnie z księżyca spadkam! Pisze z tel, w cholerę ro niewygodne.. chyba będę musiała sobie sprawić jakiegoś tableta, zdecydowanie tak ! :) |
asior1122 23 czerwiec 2013 |
Cudze chwalicie ,swego nie znacie , sami nie wiecie co posiadacie :))) No piękne te ruiny ,działają na moją wyobraźnię :)) Zapewne wycieczka Wam się uda :) Co do komarów ? W tym roku wyjątkowo spokojnie...może dlatego że od zeszłego roku mamy specjalne moskitiery na oknach.Czasami któremuś uda się prześliznąć ale pan Y nie spocznie dopóki go nie ukatrupi :))) I jeszcze słówko o głuchych telefonach...100 lat temu pracowałam w call center i nie stosowaliśmy takich praktyk o których piszesz...Ja wierzę w różne znaki jak również o prośby w taki czy inny sposób o modlitwę naszych bliskich po drugiej stronie....:) Pozdrawiam niedzielnie :) pani X |
edex80 23 czerwiec 2013 |
Witam, z tymi telefonami, to można faktycznie było dostać zawał. Ja bym padła. Ale na szczęście sprawa zażegnana. Upał i upadł... tragedia. Myśmy w piątek mieli 49 na słońcu. AFRICA AFRICA :d Pozdrawiam. |
ognista (gość) 23 czerwiec 2013 |
haha z zapalniczką i dezodorantem;))) jakbym o sobie czytała;)))) by tylko chaupy nie spaliłl) zazdrazczam besenika. kiedyś lata temu też głuche telefony miałam. i okazałó się że byłam w niebezieczeństwie...ktoś gdzieś mnie wyptarzyć, sledziłpotem zdobył nr telefnu i nękał. zaczeło się nachodzenie. dopiero mona matka trafiła na jego adres - pofatygowała się tam i...okazało się że mieszka niedaleko...jest psychiczny i "lubi młode dziewczyny wyp[atruje je i łazi za mini. nie wiem jakim cudem mi krzywdy nie zrobił. bałam się strasznie wtedy - miałam 17 lat. oprócz mnie nękał parę moich koleżanek. życie jest brutalne i dowala. tych super szczęśliwych chwil jak na lekarzstwo cały czas trzeba zmagaćsię z czymś;))) pisz pisze te noty nawwet jak źle jest to choćfoty ze skarpy daj. bez twojego pisania zaglądanie i blogowanie nie ma sensu. |
Taita (gość) 26 czerwiec 2013 |
Ale czadowy zamek! W Polsce jest tyle pięknych
warowni, chciałabym zobaczyć chociaż część z nich. Malbork od dawna mi
się marzy. Tegoroczne lato jest dużo ładniejsze. Też mieliśmy falę upałów [dzięki Bogu nie 33 stopnie], ale tak około 28-29. Potem było parę chłodniejszych dni, ale teraz znowu prawie po 20-22 stopnie każdego dnia. Jak dla mnie to dużo. Tu jest jednak zupełnie inna wilgotność powietrza, a temperatura rzeczywista jest przecież czasami niższa niż ta odczuwalna. |
Pełnoletnia do Taity (gość) 28 czerwiec 2013 |
WOW, 28 stopni w Irlandii to było COŚ! Pamiętam
takie albo prawie takie same upały w czerwcu 2009, kiedy jeszcze byłam w
ciąży :) Przez 2 dni wylegiwałam się na kocyku pod drzewkiem niedaleko
naszego domu... ach, te wspomnienia! Czyli pogodę macie nienajgorszą!
Super! Ale kochana jakie "dzięki Bogu nie 33 stopnie"??? U nas dzięki Bogu były i 34 i czekam z wielką niecierpliwością na powtórkę!!! :))) Masz rację, w Polsce tez jest masa starych zamczysk i warowni - przed nami szlak Orlich Gniazd :))) |
Taita (gość) 28 czerwiec 2013 |
Mamy sporo podobieństw [w końcu siostry
Wodniczki], ale w co najmniej jednym się zupełnie różnimy: NIENAWIDZĘ
upałów. Takie temperatury to nie dla mnie. Lubię ciepło, ale nie skwar.
Upał mnie rozleniwia i generalnie nie chce mi się wtedy żyć. Najchętniej
przesiedziałabym wtedy cały dzień w klimatyzowanym aucie. PS. Zapraszam częściej na mojego bloga. Bo coś mi się wydaje, że baaardzo rzadko u mnie bywasz. Chyba wcale Ci tak nie tęskno za Irlandią ;) |
pełnoletnia (gość) 29 czerwiec 2013 |
Wcale nie! Bywam, bywam, naprawdę! Ostatnio miałam dołek psychiczny i w ogóle mało komentowałam... A tak szczerze, to dodałaś już którąś tam z rzędy opowieść o pobycie w Szwajcarii... a gdzie tu Irlandia? ;) Poprawię się obiecuję :))) Do Irlandii nie tęsknię... Bardziej tęsknię do chwil tam spędzonych, do chwil kiedy Liwcia była jeszcze mała, po prostu taki sentyment... Nawet w jednej sekundzie nie żałowałam powrotu do Polski... Ostatnio ogólnie opuściłam się bardzo z komentowaniem innych blogów, mam coraz mniej czasu, ale staram się naprawdę się staram! |
Taita (gość) 29 czerwiec 2013 |
Ach, te kobiety i ich zmienna natura ;) Nie sądziłam, że tak szybko wyrzucisz ten kraj z serca ;) Oj tam, oj tam :) Szwajcaria to tylko dodatek. Nie piszę o niej cały czas, tylko przeplatam z notkami o wyspie :) Jak piszę tylko o Irlandii, to narzekasz, że cały czas posty podróżnicze ;) Mam nadzieję, że na dobre wydostałaś się z dołka. Omijaj je szerokim łukiem. I błagam Cię, nie samobiczuj się myślami o tym, że niby źle postąpiłaś oddając tatę. |
Alicja (gość) 09 lipiec 2013 |
już chyba lepiej co? życiu nie ma co się za długo dołować, naprawdę nie ma to sensu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*