wtorek, 18 czerwca 2013

Blogowe zaległości i niebieskie krzesełko.





Sekunda wolnego. Zachmurzyło się właśnie i chyba będzie padać... Nie mam nic przeciwko (byle tylko chwilowemu!) ochłodzeniu po tak niesamowitym upale i może w końcu wykiełkuje nam ta trawa, którą posialiśmy właśnie po raz TRZECI (!), jakoś nie chce nam ona rosnąć na tym naszym ugorze! Jezu, jak ja tęskniłam za taką pogodą!!! Prawie dokładnie rok temu (klik) siedziałam w Irlandii i wkurzałam się na pogodę, która oscylowała tak w okolicach 14 stopni, a w Polsce wszyscy plawili się w upałach :/ Wiedziałam już wtedy, że nigdy więcej nie wypowiem choć słowa skargi na upał, skwar, żar lejący się z nieba, co więcej: korzystam z prawie każdej nadarzającej się okazji aby wyjść na słońce. Wszyscy siadają w cieniu - ja w słońcu, wszyscy narzekają na upały - ja siedzę cicho :)))





Zrobiło się naprawdę ciemno! Jeśli zacznie się burza, wyłączam laptopa, cóż - uroki mieszkania na wsi ;)))) Ale spróbuję chociaż parę akapitów napisać :) Wolnego czasu wciąż brak i raczej już się to nie zmieni, a na jesieni będzie pewnie jeszcze gorzej...  Tę notkę będę pewnie pisała przez parę dni, dzięki Bogu chociaż fotki mam poobrabiane, a to już coś ;) Bardzo często jeździmy z mamą do taty... Pierwsze wizyty były naprawdę bardzo, bardzo trudne (chyba dla nas)... ale z każdymi odwiedzinami jest coraz lepiej, ostatnio tata nawet sam pił ze szklanki! Co jest naprawdę wielkim sukcesem, bo poprzednio poiliśmy go strzykawką... Wmusiłam w niego trzy kubki napojów, karmiłam, Liwka ze mną była i wytrzymała 2.5h! Nie jestem za zabieraniem dzieci w takie miejsca, ale żadna tragedia jej się nie dzieje, a kompletnie nie miałam z kim jej zostawić. Nie jestem za tym, żeby przed dziećmi ukrywać takie rzeczy jak śmierć, czy choroby - są one nieodłączną częścią naszego życia i lepiej dziecko przygotować na strapienia tego świata... Paradoksalnie, więcej z tatą przebywam sam na sam, więcej do niego mówię, choć nie wiem czy rozumie, niż zanim trafił do ośrodka... Książka Whartona bardzo w tym wszystkim mi pomaga, jestem w połowie, choć czytam w każdej wolnej chwili to jednak są one w tej chwili dla mnie rzadkością :( Ze dwa razy w tygodniu jadę po mamę do Krakowa, zawożę ją do taty, siedzimy u niego, a potem odwożę ją do domu... Mama nie chce nocować u nas, choć do ośrodka mamy znacznie bliżej, zawsze źle czuła się u kogoś i choć to trochę przykre, to znam ją już tyle lat i wiem, że już się to nie zmieni... Ogród mi zarósł i powoli się przez niego przedzieram, przy okazji próbując coś zaprojektować... Za domem mamy z 15 arów gołej, obsianej trawą ziemi  i wiem, że tak dłużej być nie może, trzeba porobić jakieś ścieżki, zarośla, żywopłociki z bukszpanu, marzy mi się szpaler z róży pomarszczonej, wielkie trawy ozdobne i prawdziwy warzywnik :) I drzewa, drzewa, drzewa! - jedyne czego na tej działce mi brakowało to obecność starych drzew, bo dom postawiliśmy na polu z żytem ;)




Obawiam się, że ta notka będzie naprawdę masakrycznie długa, ale co zrobić: tak długo nie pisałam, że w głowie nazbierało się tego od cholery ;) I działo się też dużo! Chyba właśnie dlatego, że życie pokazało mi się ostatnio z najpodlejszej strony,  tak bardzo stały się dla mnie ważne te ulotne chwile radości, gdy człowiek zapomina o problemach i słucha szczerego dziecięcego śmiechu :) I tak byliśmy z Liwką na zaległej wycieczce w Zoo, gdzie chciała zobaczyć foki, i na festynie w naszej parafii, gdzie były zamki do skakania, a przed tarasem mamy rozłożony basen, w którym pławimy się gdy tylko przyjdzie nam na to ochota :) Nie zamierzam odmawiać sobie tych prostych przyjemności, gdy nie wiadomo czy za 20-30 lat będę w ogóle wiedzieć jak się nazywam...




Przejrzałam to co napisałam i stwierdziłam, że chyba już wystarczy ;) Zostawiam Wam fotki naszego tarasu (znów!), na którym stoi teraz stare niebieskie krzesełko jeszcze z czasów mojego dzieciństwa. Sama malowałam je na niebiesko, miałam też bardzo podobną biblioteczkę w swoim pokoju w Krakowie... Do tej pory strasznie podobają mi się takie meble a la vintage i nawet myślę, czy by nie kupić jakichś staroci i ich przemalować ;) Ale to tylko kiedy znajdę już pracę i będę miała stałe źródło dochodu. Czyli już niedługo, mam nadzieję ;)

******

22:01
Wróciłam jeszcze co by dodać historię o dwóch psach, która ostatnio krąży po necie.
Znalazłam ją na profilu Ewy Chodakowskiej na FB i zamieszczam ku pamięci, bo mówi o czymś w co bardzo mocno wierzę!!!

"Jest to opowieść o dwóch psach, które zostały wpuszczone do jednego pokoju - jeden pies radośnie machający ogonem, a drugi z naprężonym ogonem i nastroszoną ze złości sierścią..

Na wszystkich ścianach pokoju wisiały lustra ..

Szczęśliwy pies podskakiwał radośnie, widząc setki wesołych psów patrzących na niego, podczas gdy wściekły pies, spotykając się z odbiciem złych psów, zaczął warczeć agresywnie i szczekać ..

No tak..


To, co widzimy w świecie .. w drugim człowieku.. jest odzwierciedleniem nas samych!!!"


Za oknem błyska niesamowicie i zaczyna grzmieć, idzie burza, jak nam znowu nie pozrywa linii z prądem, poodwiedzam Was jutro bądź pojutrze, bo jutro zdaje się jadę do Tatusia.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie :)





asior1122 18 czerwiec 2013
Ach te uroki życia na wsi....przyjdzie dzień, że postawimy gdzieś na Mazurach albo Kaszubach dom z bali..Marzy mi się drewniany dom ..Marzenia dobrze je mieć..Cudnie u Ciebie :)) Tak romantycznie i odprężająco...a teraz naprawdę takie odprężenie na łonie natury by mi się przydało...Miało być o Tobie a ja ciągle o sobie...:) Uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia ,ten bajkowy świat w kolorach tęczy zatrzymany na zawsze....
Pozdrawiam serdecznie pani X
Magadalena88 (gość) 18 czerwiec 2013
jest 22:30 i idzie kolejna burza. Z niesamowicie pięknymi wyładowaniami. na szczęście w chmurach. Przed dwoma godzinami prało niesamowicie. na szczęście byłam w pracy, a tam nie słychać. ale gdy już się uspokoiło i jechałam do domu to na drodze za sklepem leżał konar. Nawet mi do głowy nie przyszło żeby się zatrzymać i przesuwać. Przejechałam po nim. tak po prostu. Nie był duży :))

Ale że u was jest cudownie.... A niebieskie krzesło? Niesamowite..... Magiczne.... Bajeczne.... Mieliśmy także takie w dzieciństwie, które dziadziu robił, ale już dawno ich nie ma....


I także przymierzamy się do kupna basenu, dla Krzysia :) My nogi też zamoczymy :)
3maj się kochana :*
Wędrowiec (gość) 19 czerwiec 2013
Kiedy Wędrowiec zmierzał w zeszłym roku nad Morze do Gdańska,to wiele razy grzmiało...błyskało...lało...w pobliżu przechodziły nawałnice,ale Wędrowiec wciąż po takim czymś siadał na Syna Rumaka i cwałował ku Naszemu Morzu...Oj to były przeżycia...przystanki autobusowe były schronieniem...dziś Wędrowiec siedzi na miejscu..czytaj...cztery litery i go niesie w marzeniach...ale co tam...kiedy czytałem Twoja notkę to oczywiście oczami wyobraźni byłem na Skarpie a jako jeden chyba z blogowiska byłem na SKARPIE to wiem jak jest tam cudnie,a trawa kiedyś wyrośnie,a i wszystko będzie pięknie,mieszkacie tam kilka miesięcy-życie przed Wami...Pamiętaj Pełnoletnia...życie jest piękne a Skarpa prześliczna...A ta przypowieść o Psach jest na czasie....Pozdrawia Wędrowiec cichym marzeniem co w sercu nosi...
ognista (gość) 20 czerwiec 2013
to krzes3ełko...te lamion...piekne po prostu. i podoba mi się sposów w jaki zostało pomalowane to krzesełko;) tak jakbym było stare i stało tam od lat;)))))

u mnie to samo zawsze jak jest burza wyłączam wszywstko mimo ze mieszkam w mieścei raz jak mi w czasie burzy korki wypierdoliło, spaliło zasilacz od dekodera i konwerter od anteny satelitarnej to dziękuję bardzo.
alistalka (gość) 21 czerwiec 2013
"Dotykiem koloruję na niebiesko,
zamieni się czarne na róż...",
to słowa, które mi się w głowie rozśpiewały piosenką Eneja, gdy zobaczyłam Twoje niebieskie krzesełko. :)

Zobaczysz, "zamieni się czarne na róż"! Jeszcze nie wiem kiedy, ale tak się stanie.
Musi się stać! :)

Na dzisiejsze popołudnie zapowiedziano "pomarańcze z nieba". Mam nadzieję, że prognozy się mylą...
Pozdrawiam upalnie! :)
Maria1955 21 czerwiec 2013
Witam i ślicznie dziękuję za gratulacje i miłe słowa komentarza:))))
Dzieci trzeba oswajać z chorobami i śmiercią... nie unikną styczności z tym...
Ślicznie masz na tym tarasie, fotki cudowne... ach... jakbym ja chciała mieszkać na wsi...:)))))
Pozdrawiam z miasta i słoneczne uśmiechy zostawiam :))))))))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...