sobota, 6 kwietnia 2013

Co za tydzień!

sobota, 06 kwiecień 2013, 19:00

Co za tydzień! Mignął tylko i znikł, a mi pozostały tylko pourywane skrawki wspomnień. Ale ja lubię, kiedy tak jest... :) Postanowiłam sobie jeszcze przez ten ostatni miesiąc, przez 3 dni w tygodniu, wozić Liwkę do przedszkola, 30km w jedną stronę... Wiem, SZALEŃSTWO!!! Ale równie dobrze wiem, jak Ona to przedszkole niesamowicie kocha ("Pani Jola jest kochana" - cytuję!), jak zżyła się dzieciakami i jak wiele dobrego stamtąd wynosi. Za każdym razem przynosi do domu nowe powiedzonka i słówka, a ja tak uwielbiam słuchać, gdy opowiada co w przedszkolu robiła, co malowali, w jakie zabawy się bawili... :))) Nie miałabym serca ją tego pozbawić.. Choćby jeszcze ten ostatni miesiąc... W maju mam nadzieję, będzie już ciepło, będziemy sobie biegać po polu, będzie siedziała w piaskownicy z synkiem sąsiadów, będziemy sadzić kwiatki w ogródku, na pewno nie będziemy się nudzić! Przedszkole w naszym miasteczku dopiero od września... Ale za to lato przed nami! :)




Wracamy do domu późnym popołudniem i cały dzień mamy już z głowy. Dochodzi do tego, że nie mamy kiedy sobie w naszym domu tak po prostu... pomieszkać! Przyszły tydzień będzie jeszcze bardziej pracowity i zajęty... mam zamiar więc chociaż jutro choć troszeczkę się poobijać ;) A we wtorek, proszę, trzymajcie za nas kciuki, być może będzie to ważny dzień, dzień znaczący dla naszej przyszłości...?

Jedyny dzień w tym tygodniu, który miałam trochę wolniejszy, to była środa, kiedy zasypało nas kompletnie, w związku z czym nie dojechałyśmy do przedszkola... Ale przynajmniej ponadrabiałam zaległości blogowe, oj, jak bardzo było mi tego trzeba! ;) Urządzanie chatki też posunęłam delikatnie do przodu, zawieszając wymarzoną firankę w oknie nad schodami... No, nie mogłam się powstrzymać i Wam pokażę!















Tego królika znalazłam na ulicy w Dublinie... Leżał zmoknięty, najwidoczniej zgubiony i zapomniany... Wyprałam go i wysuszyłam. Znalazł u nas już na zawsze przytulny kąt :-)




















leptir (gość) 06 kwiecień 2013
bardzo pieknie i romantycznie na tych schodach...pokazuj więcej bo ciesze się razem z tobą....
a Liwka ? bardzo wydoroslała, juz nie przypomina tego przedszkolaczka z Dublina, teraz to rezolutna sliczna panienka.... bardzo ładnie wygląda.....
a ty ...pracuj i wypoczywaj...hi hi... kciuki bedę trzymała....
buziole
Magadalena88 (gość) 06 kwiecień 2013
Czy mi się wydaje czy królik nie ma oczu? weź mu doszyj... Jakieś guziczki czy coś... No niech chłopak spojrzy na piękny świat :) Schody.... Cóż brakło mi słów.... Piękne... Takie romantyczne i bajeczne.... Liwka to już panienka... :) Piękne ma włosy... Tylko mama nie katuj jej włosami po dupcię... wiem co mówię. Taka długość jej wystarczy.... Jest prześliczna... :)

Kciukasy będę trzymała mocno mimo tego, że ciekawość mnie zeżre od środka :)
Dziękuję za komentarz na NK :) Mój tato był rudy jak marchewka i walczył z tym całe życie. Żadna z nas nie odziedziczyła tego koloru włosów. On miał je po dziadkach więc być może któreś z dzieci mojego rodzeństwa tez będzie rudzielcem :) Pozdrawiam
Ajka (gość) 06 kwiecień 2013
Ale z tej Liwci zrpbila sie pannica. pamitam ja z wrzesnia jak sie bawila u mnie puzlami to jeszcze byla taka bardziej "niemowleca "a teraz prawie "Panna na wydaniu "

A schody zrobilas obledne. Eh jpieknie tam u Was. trzymaj sie dzielnie
alistalka 06 kwiecień 2013
Co za schody!
Napatrzeć się nie mogę. FANTASTYCZNE!
I ten królik wpasowany jak ulał.

A córeńka? Perełeczka.
I jaka już duża! :)
Magadalena88 (gość) 07 kwiecień 2013
Dzięki za podpowiedź co do oka :P

Miłej niedzieli :*
ognista (gość) 07 kwiecień 2013
jaka duża pannica.... jesu jak ten czas leci, jak na nia patrze to dopiero co byla taka maleńka a teraz juz taka duża pannica:))

patrzac na te schody, i na twój dom.... z kazdego kąta wystaje cos co kochsz kazdy zakamarek nacechowany jst miłoscia, wszystkie rzeczy nawet te najdropbniejsze maja swoje znaczernie i swojke miejce zrja im czesciej tu zagladam tym mocniejsze mam wrazenie ze twój dom nie cegłamu pustakami dachówkami a miłością budowany zaś w wylewkę nie cement a hektolitry potu szcęścia i łez i wysiłku wlane:)))))
Klaudia1226b 07 kwiecień 2013
jakie cudowny wnętrze! - ispiruje mnie bardzo.
iquidam (gość) 07 kwiecień 2013
WOW.... Liwka... jaka pannica... A Te schiody... ACH ....
Daglezja (gość) 07 kwiecień 2013
Baaaaaaaaaaardzo pięknie.:)))))
Pozdrowionka i słoneczka życzę...całe naręcza.:)
sfrancuziala5 08 kwiecień 2013
Uwielbiam Twoje schody. A kroliczek pewnie sie zgubil jakiemus nieszczesnemu dziecku, dobrze, ze ma nowy dom. Jak synek moj zgobil ulubionego misia, to nawet do biura rzeczy znalezionych dzwonilam. Cieszyla bym sie gdyby nasz mis znalazl jakas nowa rodzine.
milionioliwka 08 kwiecień 2013
Jak u was ślicznie ! Nie mogę się napatrzeć :)
Paweł (gość) 08 kwiecień 2013
bardzo ładna córeczka ;0
Taita (gość) 13 kwiecień 2013
Czadersko wymyśliliście [coś mi się wydaje, że to Twoja sprawka] te schody :) Piękne, naprawdę! Sama chętnie bym takie przyjęła pod mój dach :) Firana urocza. Chociażby to zdjęcie przemawia za moją teorią: dom bez ozdobników typu zasłony, firany, dywany jest po prostu obdarty z przytulności i tego "czegoś", co składa się na jego nastrojowość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...