czwartek, 29 maja 2014

Małe przyjemności, biblioteka i... komu kotka, komu???

Dziś post inspirowany Waszymi postami. Bo chyba tak to już jest u nas, blogerów, że inspirujemy się nawzajem do pisania ;))) Tak więc Krystynka w Podróży zainspirowała mnie do nabycia całej łubianki truskawek i udokumentowania tego fotograficznie. Całą miskę pożarłam z cukrem i śmietaną (wiem, zabójstwo dla figury...) i wiecie co... zaraz idę sobie zrobić drugą ;))) Ale za to nie zjem kolacji ;) Przy pierwszym podejściu do zakupu, okazało się, że nie mam przy sobie portfela (co za zakręcony dzień), za drugim - że sprzedawca to sąsiad ze wsi i opuścił mi 2 zł na łubiance ;))) Tylko mam mu oddać koszyczek przy okazji. Tygrys woli koktajl z truskawek, Liwka w ogóle truskawek nie lubi... Moją ambicją będzie przekonanie jej do tych owoców w tym roku ;)


Dziś w przedszkolu był dzień otwarty dla rodziców.  Mieliśmy okazję zobaczyć jak nasze dzieciaki się bawią. A bawiąc uczą. Było "myślenie matematyczne" i tak się tylko zastanawiam... czy ja nie pamiętam już swojego przedszkola, czy też nikt nie troszczył się aż tak bardzo o nasz rozwój intelektualny w tamtych czasach?

Potem pojechałyśmy do biblioteki :))) Wstyd się przyznać, ale dopiero dziś zapisałam się do naszej miejskiej biblioteczki i choć już dawno miałam to zrobić, to jednak inspirację zawdzięczam Jagnie. Dzięki, Jagna! Liwka jeszcze jest za mała na swoją własną kartę (wydają dopiero od 5-go roku życia, ale założyłam dla siebie i pożyczyłyśmy trzy książeczki... o pieskach oczywiście ;))) Książek u nas w domu dostatek... i zawsze był spory wybór do wieczornego czytania... ale czas już chyba na nowość w postaci biblioteki. Liwka oświadczyła pani, że kocha czytać książki: ))) No, prawie z dumy pękłam!!!



Co prawda pojechałam tam po Asnyka... ale czytać mam co (na razie), bo nabyłam ostatnio takie oto dwie pozycje ;)




W naszej bibliotece... zdziwiłam się niezmiernie. Miejsce malutkie... w tym samym budynku, co straż pożarna, niewielki pokoik... i choć obok wielkie przestrzenie, to gmina nie chce udzielić bibliotece więcej miejsca... Nawet gdybym chciała ofiarować książki... nie przyjmą - nie mają gdzie :((( Szkoda, że tak traktuje się w naszym kraju świątynie wiedzy...




W tej chwili czytam "Desperację". 





Kocięta mają już prawie miesiąc i wyłażą już z budy. Kupiłam naszym kotom taką materiałową czerwoną budę i okazała się ona idealną porodówką dla Marysi :) Kocięta są trzy, jedno prawie czarne - podobne do Marysi, dwa biało - szare, wszystkie z niebieskimi oczami :)))  Jedno chciałabym sobie zostawić (Tygrys trochę krzywo się patrzy, bo Stefan wciąż sika mu do papieru ściernego, tudzież wiadra z śrubami), ale dwa szukają dobrego domku... Gdyby ktoś z Was chciał... mógł pokochać takiego słodziutkiego kociaka ze Skarpy... to wiecie, gdzie mnie szukać ;))) 






Ponieważ na zewnątrz było tylko 10 stopni, Tygrys rozpalił w piecu... i mięliśmy się grzać razem wszyscy pod kocem, najpierw pewnie oglądając "Top Gear", a potem może nawet jakiś horror (Ognista, ściągnęłam "Nienarodzonego"!), ale już dziesiąta wieczór, a Tygrys nadal w garażu...  W międzyczasie wpadł kumpel, który też niedawno kupił dom i będzie go wykańczał :) Nawet nie wiecie jak bardzo kibicuję ludziom, którzy budują, wykańczają swoje domy...!

Lecę więc szybko pod gorący prysznic i do łózia... Jutro ostatni dzień pracy i weekendzik ;)))

8 komentarzy:

  1. To ja spokojnego weekendu życzę. Ja mam wolną niedzielę :)) Ale pada i wypad w góry trzeba przełożyć....

    Krzyś już dawno jest zapisany do biblioteki. Może nawet najwięcej bajeczek ma wypożyczanych. Pani nam powiedziała, że każdy czytelnik się liczy :)) Ale piąte urodziny Liwki już niedługo więc ją zapiszesz :) My odwiedzamy biblio bardzo często. Ja dużo czytam, moja mama także. No i Krzyś. Ale marzy mi się taki własny zbiór ulubionych książek. Może kiedyś...

    Truskawy... Ja pożarłam dzisiaj także porcyjkę... Cały kubek... Ale żeby było mniej kalorycznie to dodałam jogurt naturalny :p Krzyś uwielbia kompot z truskawek i czekamy aż ceny pójdą w dół i będziemy robić z myślą o zimie...

    Kochana żebym ja miała trochę bliżej do Ciebie to od razu przyjechałabym po Pająkowego braciszka.... A za miesiąc przywiozę od siostry kotka. Miękkuś będzie się nazywał :))

    Co do mojego dziecka to może ja rzeczywiście panikuję trochę... A on może wyrośnie z tego i się bardziej za niedługo odważy...

    Odpocznij w weekend :)) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. podziwiam, o czytaniu zapomniałam przez ostatnie lata....co do kibicowania w budowie dla innych mam pokorę przechodząc drogę krzyżowa, ale światełko dziś odzyskało swoją moc.......czekam tylko na pismo...zatem starym zwyczajem ....światełko zostawiam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu... Jak fajnie sie Ciebie czytalo! Babo, Ty se nie rob dluzszych przerw, jak piszesz z dnia na dzien to po prostu slowa same z Ciebie wyplywaja, jakze strumienia! Kotka nie chce ale talerz truskawek chetnie wetne hahahahaha robie sie szersza niz ... E tam! Na wakacje wkulam sie na plaze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło mi, że Cię zainspirowałam i że wyprawa do biblioteki była owocna :) Co do truskawek, ja też zjem je, a właściwie wypiję, w koktajlu jedynie, Fiołek wczoraj zjadła jedną, stwierdziła, że dobra, ale więcej zjeść nie chciała :) Ze zwierząt zdecydowanie wolę psy, ale nie mam póki co warunków, by jakiegoś przygarnąć. Kiedy sama będę miała swój dom, zapewne i pies się w nim znajdzie :) Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie ma to jak truskawy;))))))) "Desparację mam";)))))))) leży u mnie ju dawno przweczytana. w bilbliotece jestem od dawna zapisana i póki..nie urodziłam dzieci chodziłam regularnie wypożyczać i czytać. teraz nie ma czasu;) propos książeczek dla dzieci dziś nabyłam "wierszyki Dwulatka: z wydawnictwa Sowa, cała seria jest do pięciolatków tych wierszyklów. i obiercałam sobie po każdej wypłacie co mieisąc kuypiować jakieśksiuążki dla dzieci i Kingi. choćby po jednej. nie wyobrażam sobie domu bez książek dom bez książek to pusty dom;))))))))


    u mnie truskawki idą na tony;) a amatorów jest wiele

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to miło być czyjąś inspiracją a już truskawkową zwłaszcza. Potrzebne było mi dziś takie czułe światełko bom zamotana okrutnie choć bez ważnego powodu. CO ma być to będzie ale chciałoby się mieć troszkę wpływu na to Co.
    Kociaczki słodziaczki ale to nie towarzystwo dla Pellegriny w ciągłej podróży.
    Też kibicuję tym którzy remontują, im dziwniejsze budowle tym bardziej i inspiruję się osiedleńcami z miast do wsi.
    A półki z książkami u mnie już wypełnione do ostatniego wolnego miejsca, dobrze że możliwości finansowe coraz mniejsze bo by mnie książki przysypały.
    Ściskam truskawkowo

    OdpowiedzUsuń
  7. Może kiedyś razem wybierzemy się i zgubimy następne 3 kg ? :))))
    Uwielbiam truskawki ,ale muszę je ograniczać ...
    Śliczne kociaki....takie milutkie ....
    Książki od zawsze lubiłam i dalej lubię czytać... to moja życiowa pasja od chwili poznania pierwszych literek..
    Cieplutko z uśmiechem o poranku pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A my zwozimy truskawki od babci i robimy koktaile z jogurtem, pysznosci :-)ksiązki Holly Webb

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...