piątek, 29 stycznia 2016

Zwykłe, codzienne czary

Dziecko jeszcze pół godziny u sąsiadów, bawi się z Bartusiem, a ja dosłownie parę słów.

Że tak bym chciała częściej, głębiej coś napisać, z duszy od serducha, a nie mam już na to praktycznie wcale czasu i że chyba już po prostu nie ma sensu...

Kiedy nie piszę te dwa, trzy tygodnie, to jakbym zupełnie nie umiała już do tego wrócić. Słowa nie chcą się składać, myśli ubrać w te słowa i nagle totalna pustka w głowie, bo tematów było sto, kiedy jeszcze myłam gary, kiedy pranie wkładałam do pralki i kiedy prasowałam Liwci koszulki... Miałam puentę i nagle gdzieś sobie poszła...

Czy ja jeszcze potrafię istnieć w tym wirtualnym świecie, poza pachnącym płynem do płukania praniem schnącym na kaloryferze, poza zadaniem domowym Liwki do szkoły i patelnią w zlewie do umycia? No to odpuść sobie kobieto, na co ci to życie wirtualne??? zapytałby pewnie niejeden. Ano na to mi, że żyć bez tego nie mogę :) Że dzięki blogowi poznałam parę niesamowitych istnień ludzkich, które w realnym życiu nigdy nie stanęłyby na mojej drodze. Że dzięki podglądaniu cudzych światów, można spojrzeć na swój własny, mały świat z dystansu. I docenić, zrozumieć, nauczyć się, ulitować i rozzłościć czasem. Że dzięki blogowi można zatrzymać się czasem (za rzadko!!!) na chwilę w tym pędzie szalonym, między tym pachnącym płynem do płukania a tą patelnią i spojrzeć na swoje życie innymi oczami.

Zamyślić się.

Docenić.

Docenić te zwykłe, codzienne Czary.

Więc się nie poddam :)))

32 komentarze:

  1. oj Iwuś pięknie to napisałaś ... i prawdziwie bo ja ostatnio tez tak mam, ale mam nadzieje że kryzys kiedyś minie....
    nie poddawaj sie Kobieto...pisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czytam Wasze komentarze... i wzruszenie mnie ogarnia... ale to swoją drogą, ale i widzę również, że każdy tak ma :)

      Poddawać się nie mam zamiaru, jakoż napisałam w ostatnim zdaniu :)

      Usuń
  2. No ja znowu muszę palcem pogrozić :) ja Tobie dam, jak mówi moja babcia. Twoich pożegnanie już było wystarczająco. Nie chodzi też o to, że piszesz rzadko. Ważne, że piszesz w ogóle. I taki wpis jak ten dzisiejszy jest the Best :))) więc zaglądaj do nas także :) i jeszcze spokojnego weekendu życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mnie wszyscy źle zrozumieli ;))) Fakt, że czasem myślę sobie, jaki to ma sens, ale nie zamierzam się poddawać! Zaglądam do Ciebie kiedy tylko mogę... A weekend był the best, dzięki! :)

      Usuń
  3. Och, jak to znam! Cudne sformułowania na spacerze, celne puenty na seminarium, fascynujące tematy w kąpieli - akurat wtedy gdy nie mam ani kartki ani ołówka. Ale się nie stresuję gdy odpłyną w dal. Po prostu pisze inaczej. To taki pamiętnik, bardziej dla mnie niż dla potomnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak... Tych postów, które powstały tylko w głowie było tysiące ;))) Pamiętnik dla siebie, powiadasz - na pewno nie tylko dla siebie :) Czyta wielu! I jest zauroczonych Twoją chatą na Skraju :) Ja pisząc często myślę o Liwce. ŻE KIEDYŚ TO PRZECZYTA. Staram się, żeby nie musiała się wstydzić matki wariatki ;)

      Usuń
  4. Witaj pełnoletnia. Pamiętasz Interię, nasze niejednokrotne rozstania i powroty. Pamiętasz przecież, jak siebie poznawaliśmy. Pamiętasz przecież, nasze komentarze a jednocześnie, to były swego rodzaju listy. Odnajdowaliśmy siebie, wśród innych blogerów, które niejednokrotnie były wyzwaniem, a najczęściej opisem naszych dziejów. Tu przeżywamy wrażenia, choć to świat wirtualny. Jednak oddajemy cząstkę siebie, bo to miejsce jest tego warte. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, jakbym mogła zapomnieć??? Ja za Interią i naszymi blogami interiowymi tak bardzo tęsknię... Gdyby nie ucięli tego noże, na pewno dalej bym tam była... I ja i Ty odchodziliśmy bodajże parę razy, po to aby odrodzić się jak feniks z popiołów :)

      Usuń
  5. jakbyś moje myśli przelała, co zatem z tym zrobić...trwać ....

    OdpowiedzUsuń
  6. nawet jak wena odejdzie na jakiś czas to wróci, bo to jak z jazdą na rowerze... moja wena znikała co jakiś czas to na rok, to na prawie dwa lata i się okazało, że czy na interii czy tu zawsze wracam, bo przychodzi taki moment kiedy człowiek musi wywalić to wszystko z siebie na "papier"... i nie galopuj tak:) szkoda życia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam te zniknięcia weny i jej powroty... Czas ciężko jest ją przywołać do siebie, bo jak się skubana uprze to podpowiada tylko, żeby wrzucić parę fot i szyderczo szepcze na nic cię więcej już dzisiaj nie stać kobieto...

      Polecę Kalibrem 44:

      "Zdradliwa wena, raz jest, raz jej nie ma.
      Choć pot stępuje na czoło jak morena (...)
      W tym momencie chyba się przekręcę.
      Coraz goręcej i pióro drży w ręce,
      Rozpoczęte dzieło i coś się zacięło".

      https://www.youtube.com/watch?v=6xQEk2UMBOk

      Oj,bardzo chciałabym przestać galopować, ale... na razie muszę :) Wiem jednak, że kiedyś to się skończy :)

      Usuń
    2. no to łap chwilę:)

      Usuń
  7. Nigdy nie wiesz czy z pozoru Twoje proste i codzienne zdania czy wpisy nie ratują komuś życia lub nie podnoszą na duchu. Pisz a resztę zostaw losowi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Z tym ratowaniem życia to może za grubo pojechane, ale jeśli tylko poprawi się komuś nastrój, to jestem cała happy :)

      Usuń
  8. nie rezygnuj z bloga i pisz
    hm,jeszcze nie tak dawno moje dzieciaki byly male,wiem ile z tym wszystkim zachodu,ale uwierz mi ze to mija,przychodzi taki czas ,kiedy masz wiecej czasu dla siebie ,dzieci zaczynaja zyc swoim zyciem,czesciej nie ma ich w domu i robi sie jakos pusto ,bedac Matka trzeba pamietac ,ze jest sie rowniez czlowiekiem ,ktory ma swoje marzenia i warto je realizowac , robic cos tylko dla siebie
    pozdrawiam cieplo ulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie napisane i w 100% się z tym zgadzam :) Gdybym od czasu do czasu nie zrobiła czegoś tylko dla siebie, czułabym że się już do końca kompletnie sprzedałam... A to bardzo bolesne uczucie i ... honor boli ;)

      Usuń
  9. No jakże tak...bez światełka, bez Skarpy...zostań gdzie jesteś i pisz jak chcesz i kiedy możesz a ja zawsze z przyjemnością poczytam:)Uściski ciepłe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światełko zawsze będzie świeciło na Skarpie. Zawsze.
      Ściskam również!

      Usuń
  10. Moja Droga...ta notka jest tak mądra, nie wyobrażasz sobie, Twoje niby proste słowa, a ile w tym wzruszeń... mam w oku łezkę, tak, tak.
    Ja ponad 5 lat w tym "wirtualu", a wydawało mi się, że to było kilka miesięcy temu ,kiedy po pracy usiadłam do kompa i znalazłam blog pani z Ustki, (dawno zniknęła z Interii) i przyszła refleksja...przecie ja mogę coś napisać, może coś wierszem, albo o życiu, przecie tyle mam do powiedzenia.:)))) No nie wiem czy faktycznie miałam, niemniej do dziś tu jestem i mam Was, mogę wejść do każdego z Was, wiedząc, że jesteście mi bliscy, że nie denerwuje Was moja wizyta. To jest wielkie szczęście mieć "przyjaciół", nieznanych, a zawsze starających się doradzić, pomagać swoim doświadczeniem, ale i realnie czasem (!).
    Zostawiam ciepłe pozdrowienia i uściski.
    Ps.Bez światełka byłoby zbyt ciemno na blogach, Ty oświetlasz drogę..wiem, nie zawsze zostawiamy podziękowanie ale...jest nam miło.:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daglezjo... przepięknie z całego serducha dziękuję Ci za ten wzruszający komentarz! Aż wróciłam do notki przeczytać co też ja tam napisałam ;) Wiesz, czasem najprostsze słowa, banał taki, a tak ciężko jest je z siebie wydusić.

      Jesteśmy wielką blogową rodziną, rodziną "wygnańców" z interiowej ziemi ;))) Nowi koloniści na bloggerze ;))) I udało nam się opanować obce początkowo grunty i znów tu jesteśmy. RAZEM :) Jakie to cudne, że udało nam się poodnajdywać siebie nawzajem!!!

      Usuń
  11. no i proszę:) i notka fajna i puenta zgrabna:)
    i wiem jak to jest gdy chce się pieprznąć tym wirtualnym światem...zatrzasnąć drzwi na amen i już tu nie wrócić ale...nie potrafię. to właśnie tu, na blogu mogę sobie majaczyć do woli, odreagować, oderwać się od (nie masz pojęcia jak bardzo) po#####ej rzeczywistości, pisać o tym o czym chcę, a pewne rzeczy zatrzymać dla siebie. nie piszę mądrych notek, nie piszę o pracy, nie politykuję...to mam na codzień. tu, na blogu oddycham kiedy mi tego potrzeba...
    Pisz! pisz! bo świetnie Ci to wychodzi:) a ja nie wyobrażam już sobie blogownii bez wieści ze Skarpy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Amasjo... Nawet nie wiesz jak wielką mam teraz ochotę znów zniknąć. Dzieli mnie od tego tylko jedno małe kliknięcie w "usuń". Po prostu nie potrafię robić czegoś na pół gwizdka :/ Albo się poświęcając w całości, albo nie robię, skoro nie może to być wykonane rzetelnie...

      Usuń
  12. Ano fakt...niby po co ? A może po to, żeby było inaczej, zeby usiąść i pomarzyć, zetknąć się z innym światem... Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Pełnoletnia. Cóż, mogę zrobić skoro nie piszesz.Pozostają mi tylko pozdrowienia dla ciebie, z serducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nic nie piszę, to oznacza tylko, że się we mnie wzbiera i wkrótce wypłynie ;)

      Usuń
  14. Kochana, wiesz, jak jest - dla chcącego nic trudnego, więc jeśli tylko chcesz, jeśli tylko weny Ci dopisuje, to nie wierzę, że nie masz możliwości wygospodarowania choć pół godziny tygodniowo na szybką notkę. Ja rozumiem, że praca, dojazdy, rodzina, ale tak z ręką na sercu - naprawdę nie możesz poświęcić pół godziny lub godzinę raz na tydzień? Przecież to niewiele.

    To teraz, po tej łyżce dziegciu, czas na coś słodszego ;) Nie pamiętam dokładnie - zawsze myli mi się 17 z 19 - ale wiem na pewno, że w lutym wypadają Twoje urodziny, zatem przesyłam Ci lekko spóźnione, ale serdeczne życzenia. Przede wszystkim zdrowia i satysfakcji z życia. Z pracy, z siebie, z wszystkiego, co masz wokół, bo masz WIELE. Podejrzewam, że niejeden dałby się pokroić za to, co masz. Szczęścia i wspaniałych ludzi na każdym kroku - tego Ci życzę. I żeby Ci było dobrze, tak po prostu, w tym Twoim polskim zakątku :)

    Pozdrowienia przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Taito, to nie wcale nie jest dla mnie łyżka dziegciu... Pół godziny tygodniowo? No proszę Cię, przecież sama wiesz ile czasu zabiera zrobienie zdjęć, obróbka i napisanie w miarę rzetelnego tekstu. Nie ma mnie w domu po 11 godzin dziennie, do tego dochodzą treningi, lekcje z Liwką, nauka czytania, wierszyki na pamięć, NIE, NIE MAM JUŻ CZASU NA BLOGA... Ale dalej kocham pisać, jestem więc jakby miedzy młotem i kowadłem. Powinnam to rzucić w cholerę dla własnego spokoju, ale nie umiem ;)

      Dziękuję za życzenia! Miło mi, że pamiętałaś :) Mam świadomość tego, że mam wiele i to o wiele więcej, niż kiedykolwiek planowałam. Mam tylko jakieś dziwne poczucie, że stoję w miejscu a czas ucieka. I koniecznie muszę coś z tym zrobić ;)

      Usuń
  15. piszesz o tym pachnącym płynie i tej patelni i czuję się jakbyś pisała o mnie :) Mam ostatnio tak samo

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...