sobota, 26 kwietnia 2014

Notka bez tytułu.

sobota, 26 kwiecień 2014, 08:36
Sama nie wiem jaki powinien być tytuł tej notki. Może "A jednak Bóg chyba istnieje"? Istnieje. Odpowiedział na moją prośbę. Tata nie męczył się już dłużej i odszedł od nas późnym wieczorem 16.04.2014r.

Nie ma żadnych mądrych słów, żeby opisać ostatnie dwa tygodnie. Chyba, pomimo nadziei - matki głupich, wszyscy czuliśmy, co się stanie. Nieuchronne. Ale i tak nie da się na to żaden sposób przygotować...

Z soboty na niedzielę zabrano tatę do szpitala w Bochni z zapaleniem i obrzękiem płuc. Od tamtej pory nie było już z nim żadnego kontaktu... W poniedziałek jechałam do niego sama, wysłano mnie po dokumenty do Ośrodka, pobłądziłam wyjeżdzając z Bochni, jechałam w dobrą stronę, ale nieznaną drogą, kiedy z silnika coś zaczęło śmierdzieć a wskazówka temperatury podskoczyła na czerwone pole. Nie dość, że się zgubiłam, to jeszcze padło mi auto... Tygrys z kolegą obiecali przyjechać jak najszybciej, nie mogli mnie znaleźć, bo pobłądziłam na wsiach... przeszła burza... Te dni to był horror i tylko Tygrys trwał niewzruszenie obok mnie i mojej mamy, samą swoją obecnością sprawiał, że wszystko stawalo się mniej straszne, rozładowywał atmosferę, nie wiem jak przeszłybyśmy przez to wszystko bez niego. Był ze mną u taty, a w środę odwoził moją mamę do nas ze szpitala. Zmusiłam matkę, żeby wybrała się tam w środę busem, ja nie mogłam jej zawieźć, a chyba czuliśmy wszyscy, że koniec zbliża się nieuchronnie... I dzięki Bogu, zdobyła się na ten wysiłek i była z nim w tym ostatnim dniu.

Byliśmy wszyscy razem na Skarpie, kiedy otrzymaliśmy telefon. Zapaliłam świeczki... Tata walczył tak niesamowicie długo!!! Już na naszym ślubie w 2007 roku nie za bardzo wiedział o co chodzi... A pierwsza diagnoza była z 2005 roku. Czuję wielką ulgę, wiedząc, że jest już poza swoim ciałem, wolny od ograniczających go chorób. Myślałam tylko, że może do mnie przyjdzie we śnie... dzień czy dwa po śmierci. Po pogrzebie. Ale nic. Nie przyszedł. Mam jakąś taką spokojną pewność, że od razu bez wahania ryszył w stronę Światła... pożegnany przez nas... bez niepozałatwianych na ziemi spraw. Wiem, że dziadek przychodził do taty we śnie, żeby go ostrzec. Może i tata będzie w ten sposób czuwał nade mną...

Muszę jeszcze pojechac do ośrodka, podziękować tym wspaniałym aniołom... Nie wiem tylko, czy mam w sobie już wystarczająco dużo siły.




"Śpieszmy się"

Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

ks. Jan Twardowski

papillon21 (gość) sobota, 26 kwiecień 2014, 10:17
Odejścia najbliższych nam osób nigdy nie są łatwe mimo że często wiemy że odchodzą. Mój ojciec też odchodził długo, a ostatnie dwa tygodnie były czekaniem, naszym, na jego spokojny sen. Nigdy, no może jeden raz przez ostatnie siedem lat mi się przyśnił. Pozostają w naszej pamięci i zawsze jest ten jeden malutki procent niedowierzania że ich już nie ma. Przytulam.
Wędrowiec (gość) sobota, 26 kwiecień 2014, 11:00
I oto wędrówka wieczna przed Twoim Tatą,poszedł w stronę Światła , niczym nie strudzony Wędrowiec,by stać się tam Twoim Aniołem....Będzie Cię z góry pilnował...Moja Mama mi się przyśniła...tańczyliśmy walca...była szczęśliwa i wiem,że tam jest szczęśliwa-Tata jeszcze się nie śnił...trzeba czasu Droga Pełnoletnia...Niech odpoczywa w pokoju i pamiętaj...tam jest SZCZĘŚLIWY....Moje wyrazy współczucia...
leptir (gość) sobota, 26 kwiecień 2014, 18:46
<a href=http://zapodaj.net/95becc2473276.gif.html>99862489074223576513.gif</a>
Magadalena88 (gość) sobota, 26 kwiecień 2014, 21:02
Kochana moja oczywiście, że Tato przyjdzie we śnie...Tylko nie wiadomo kiedy... Mój śni mi się w codziennych sytuacjach... Nawet podczas kłótni... Nie płacz moja kochana, bo wtedy dusza cierpi... Dobrze, że to opisałaś... Ale tylko ktoś kto opiekował się kimś umierającym zrozumie to co czujesz teraz i wtedy... Smutno mi bardzo... Ale światełko wróci na Skarpę... Trzeba czasu...

Przytulam :*
nakrancunieba (gość) sobota, 26 kwiecień 2014, 22:14
Bardzo Ci współczuję, trzymaj się :)
asior1122 niedziela, 27 kwiecień 2014, 12:12
Kochana Pełnoletnia , wiem jak Ci ciężko i co teraz przeżywasz..Te ciężkie chwile mam już za sobą..Najgorsze będą pierwsze tygodnia ale potem odnajdziesz spokój...Na wszystko potrzeba czasu...Mój tata zmarł 4 lata temu ale ciągle jest z nami..W opowieściach, w zabawnych historiach i na zdjęciach....
Dopóki pamięć o człowieku istnieje dopóty on jest z nami...Wierzę, że Oni odnaleźli już spokój..Teraz pozostaje mi tylko odmówić "Wieczny odpoczynek" i zapalić świeczkę...
Przytulam i myślami jestem z Tobą...trzymaj się
pani X
Agata (gość) niedziela, 27 kwiecień 2014, 16:14
Bardzo mi przykro.
Agata, ta smarkula.:) (gość) poniedziałek, 28 kwiecień 2014, 18:45
wierzę, że dasz radę przez to przejść. jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek było dane mi 'poznać'. masz wspaniałą rodzinę i razem przejdziecie przez te trudne chwile. jestem z Tobą w modlitwie.
Twój Raj (gość) wtorek, 29 kwiecień 2014, 20:58
Czas leczy rany.....
Pellegrina (gość) środa, 30 kwiecień 2014, 11:45
Piszesz, to dobrze. Będą dni gorsze i lepsze ale żałoba zwyczajowo trwa rok i coś jest mądrego w tej tradycji
amasja (gość) środa, 30 kwiecień 2014, 18:33
Jeżeli tato nie śnił Ci się tuż po śmierci, tzn. że po drugiej stronie jest mu dobrze i czuje się bezpieczny. ale na pewno czuwa nad Tobą i Twoją rodziną i w razie niebezpieczeństwa z pewnością Cię ostrzeże. dlatego...nie płacz i ciesz się, że Twój tato jest w lepszym świecie, wolny od chorób i bolączek życia...
przytulam, dodając otuchy:)
p.s. byłam, nie jestem, chcę być.... a póki co...bywam....
Daglezja (gość) środa, 30 kwiecień 2014, 23:01
Każda śmierć przychodzi.. nie w porę, zawsze zostaje ktoś tu, by pamięć się nie zatarła. Póki pamiętamy ..ta osoba będzie żyć.:)
Serdecznie pozdrawiam ..majowo.:)
ognista (gość) sobota, 03 maj 2014, 17:27
nic mądrego nie napiszę.....żadne słowa nie beda adekwatne do tgo co czujesz co przechodzisz........

ojciec na pewno będzie Tobą się opiekował z góry. ja to wiem.


babka moja umierała mi na rękach, do tej pory czuję jej opieke......i wiem że ona patrząc z góry na to co teraz dzieje się z moim życiem cierpi i w grobie się przerwaca......ale kiedyś wyjde na prostą czuue że "jest ze mną" przy każym moim sukcesie, przy każej mojje porażce.


więc wiem że ojciec będzie na tobą czuwał.....ale niestety ten przykry smutny okres żałoby trzeba przejsć, to nie da siętak szybko czas musi upłynąć nim będzie lepiej.

jestem z tobą całym sercem
pkotwica sobota, 03 maj 2014, 18:19
Witaj Pełnoletnia. Przyjmij ode mnie wyrazy współczucia. Przepraszam że dopiero teraz, lecz ostatnio niezbyt często bywam na blogach. Pełnoletnia nie potrafię napisać niczego tak mądrego, co przyniosło by tobie ulgę, choć bardzo bym chciał. Teraz twoja ranę po utracie taty, może zaleczyć tylko czas. Trzymaj się dzielnie i cieplutko. Pozdrawiam serdecznie i przytulam.
Daglezja (gość) niedziela, 04 maj 2014, 13:03
Wiosennie pozdrawiam...ciepłem barw i błękitem nieba.:)
bernikula (gość) niedziela, 04 maj 2014, 16:02
Bardzo smutny i refleksyjny jest Twój post. Rok temu zmarła nagle moja przyjaciółka, a ja do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić, bardzo mi jej brakuje. Myślę, że na takie rozstanie jak śmierć człowiek nigdy nie jest się w stanie przygotować, mimo, że to nieuchronne... Trzymaj się!
marharetta (gość) wtorek, 06 maj 2014, 20:39
bo tak naprawdę mimo, że przeczuwamy, nigdy nie jesteśmy na takie straty przygotowani. one bolą. rozrywają serce. zostawiają pustkę. ból. to wszystko jednak złagodnieje z czasem. wiem, ze to banał, ale prawdziwy.
przykro mi z powodu Twojej straty.
tamirian (gość) środa, 07 maj 2014, 09:38
śpieszmy się....
No tak, a ja spóźniony. Wybacz.
Nie będę ględził że mi przykro-przykro jest Wam. Życzę Ci dużo siły, zachowania miłych wspomnień.
iw-nowa (gość) środa, 07 maj 2014, 22:24
Jak widzę długa droga za wami i było na niej niełatwo przez wiele lat.
Odetchnij. Podziękuję. Zrobisz to wtedy, kiedy zdołasz...
Przytulam
iw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...