środa, 31 lipca 2013

Dzień w trasie. Znów :/


I znowu dzień w trasie. Brrr... Szczerze mówiąc, mam już tego tak bardzo serdecznie dość... Że wyć mi się chce. Próbuję udawać superwoman, ale prawdę mówiąc, pisząc raczej ;) zaczynam już chyba powoli nie wyrabiać na zakrętach :/ Co najmniej raz w tygodniu robię 4 razy po 40 km, czyli 160 km dziennie, wszystko z Liwką w foteliku na tylnym siedzeniu, a dziś moja głowa przypominała już dosłownie skorupkę jajka, które gotowe jest się roztrzaskać przy silniejszym wstrząsie, a wierzcie mi, na Igołomskiej (trasa Skarpa - Kraków) kolein nie brakuje :/ W żołądku miałam wielki kamień, od tego upału było mi już po prostu niedobrze i tylko wizja zimnego piwka z sokiem malinowym wypitego zaraz po powrocie na Skarpę, trzymała mnie przy życiu. No i właśnie piję to piwo... Ja wysiadłam z auta, Tygrys wsiadł do auta. I tyle go widziałam... Nasze Vento po prostu nie stygnie. Padło mi raz jeszcze, akurat jak wjeżdżałam pod górę hebdowską, na samym zakręcie, zaczęło tracić moc i od razu zgasło. Chyba jakiś Anioł Stróż czuwa nade mną (dziękuję Ci Aniołku...), że znów napatoczyła się okazja, żeby zatrzymać się na bocznej drodze, jak na parkingu... To auto po prostu wie, gdzie się zepsuć ;))) Bo jakbym tak stanęła na środku zakrętu, gdzie tiry przyspieszają, żeby wspiąć się na stromą górę, a inne auta przyspieszają, żeby uciec przed tymi tirami, to nie byłoby fajnie :/ (I znów wtedy Liwki ze mną nie było). Moje zezowate szczęście... Nową cewkę miałam w schowku, otwarłam tylko maskę, wymieniłam... polecam każdej samotnej kobiecie w trasie wymianę cewki, szczególnie, gdy się jest w opiętych jeansach lub kusej spódniczce, robi niesamowite wrażenie ;)))

Na jesieni będziemy musieli wymienić nasze ukochane Vento na nowszy model, bo już się po prostu nie da :((( Przedwczoraj bodajże, wyjeżdżając z podwórka, urwałam dźwignię od zmiany pozycji fotela, po czym wykonałam popisowy rzut ową dźwignią w kierunku Tygrysa, strzelając przy tym nie mniej popisowego focha... I to przy sąsiadce! Tak mi potem głupio było... że szkoda gadać... Jak szybko nie wymienimy tego auta, to się przez nie po prostu z nim rozwiodę!!!

Od Facebooka zaczęłam dostawać "Cotygodniowe informacje z usługi strony", co oznacza, że prawie w ogóle mnie tam nie ma. Waszych blogów nie odwiedzałam już ze sto lat, bodajże. A nawet jak jestem w domu, to nie da się tu wyjść przed dom albo z Liwką na rower, żeby nie wylądować u kogoś na podwórku albo na plotach ;) Nie jestem osobą mega-towarzyską i naprawdę lubię odrobinę samotności - nie, ja tego po prostu potrzebuję do normalnej egzystencji!!! Ale tu po prostu się nie da :/ Wczoraj, jak Tygrys spał (padł umęczony robotą około 3 po południu), przyszło do niego 3 kolegów, a ja złapałam się na tym, że co przejeżdża auto, to z nadzieją patrzę na bramę, oczekując, że to ktoś przyjechał do nas! Szaleństwo!!! Nie piszę wcale, że mi się to nie podoba ;) Ale w tej chwili zamknęłabym się w jakiejś gawrze i z rozkoszą pobyłabym tam co najmniej do jesieni ;)

Zmęczenie materiału...

Do tego nie mogę po prostu patrzeć już na ten szablon, więc uprzedzam, zatwierdzam notkę i zaczynam kombinować ;)

Aha, i coby nie wypaść z "sercowej" konwencji (patrz notka poniżej) kiedyś usmażył mi się dla Tygrysa kotlet w kształcie serca. Dziwne, nie??? ;)





uczuciowesmaki 31 lipiec 2013
Hmm, czy ten kotlet w kształcie serca (patrz notka niżej )był wystrugany z ziemniaka? Bo na fotce wygląda mi to na kartofla bardziej niż na mięso ;-)))))))))))))
A rzeczony Tygrys zauważył choć ten polot kulinarny czy wciągnął "kotleta" z prędkością światła? ;-)))))))
pelnoletnia 31 lipiec 2013
Odpowiadam: wciągnął z prędkością światła :)))
W sumie to się go dziś zapytam co było wczoraj na obiad ;)))
Ciekawe co powie.
Pewnie, że kotlety :/
uczuciowesmaki 31 lipiec 2013
A jak powie, że ziemniaki z czymś tam? ;-))))))))))))))))))))))))))
Czuję, że eksmisja z wyrka na bank ;-))))))))))))
Magadalena88 (gość) 31 lipiec 2013
Szablon pierwsza klasa :) Ty wiesz jak zakombinować :)

Przyjdzie jesień to odetchniesz... Ja może także...
Pozdrawiam :*
nakrancunieba 01 sierpień 2013
Ale się uśmiałam z tej wymiany cewki. Mimo że nie jestem samotna to chyba tej się sztuki nauczę. Bede nęcić męża ;)
Pozdrawiam serdecznie
nikeinikei (gość) 01 sierpień 2013
Koklecik super :) Bo kucharką to też trzeba umieć być :) A Ty i dobra kuchara i mechanik samochodowy nie gorszy :)
Spokoju życzę :)
Tomek (gość) 01 sierpień 2013
sprawny samochód to podstawa, jak nic się nie psuje to aż chce się jeździć w przeciwnym wypadku jest znacznie gorzej
mamamarzynia (gość) 01 sierpień 2013
Ja to se moge wymienić cewkę moczową hłe hłe...
A co do kotleta - to skoro można mieć serce na dłoni, to tym bardziej na talerzu :-)
primulaminima 01 sierpień 2013
no to u cie też biegowo... ja na wylocie, przed wyjazdem do pracy i też zmęczona, ale upałem...
sklerozja 01 sierpień 2013
właśnie piję takie piwko ale wiem co mówię :) chociażbyś pługiem w Tygrysa rzucała to i tak go kochasz i nawet kotlet Ci o tym przypomina :)

skomplikowana aga :*
pilarz drwal (gość) 06 sierpień 2013
Nie lubię kiedy psuje mi się samochód, straszna sprawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...