niedziela, 24 lutego 2013

Wiatr ze wschodu czyli zimowa przygoda i o tym, jak naprawić auto za pomocą chusteczki higienicznej ;)

niedziela, 24 luty 2013, 15:21
No i wyświadczyłam owej osobie przysługę, po której chyba nigdy więcej nie wsiądzie ze mną do samochodu ;) Ha! Ale jak obiecałam, nie było bata - musiałam dotrzymać. Honor nade wszystko! Taka jestem! Ale od początku:

- Wieje ze wschodu - stwierdził teściu przy śniadaniu. - Ten wiatr nic dobrego nie przyniesie. No i rzeczywiście... Wiatr ze wschodu przywiał ze sobą przenikliwe zimno oraz zawieje śnieżne... Wybrałyśmy się z Babcią Wandzią do lekarza (i nie tylko). Zaraz na drodze głównej zgasł nam samochód. Stanął na środku drogi i ani rusz! Włączyłam awaryjne, ale wyłączyłam ogrzewanie i światła, żeby nie marnować energii... W końcu odpalił. Ruszam, patrzę, a tu jedzie policja, a ja stoję na środku drogi bez świateł! Na szczęście pojechali dalej, a my z Babcią Wandzią, ujechawszy półtora kilometra, znów stanęłyśmy na pustej drodze... Droga okazała się jednak nie taka pusta. Zatrzymał się przy nas Tomek, którego córcia chodzi z naszą Liwcią do przedszkola ;) Nic jednak nie zdziałał. Przez telefon Tygrys wytłumaczył mi, które ustrojstwo pod maską to jest kopułka i co dokładnie trzeba z nią zrobić, coby jechać dalej ;) W lodowatym wichrze, grzebała zagrypiona Pełnoletnia pod maską (antybiotyk działał tylko, dopóki go brałam), a największy problem miałam nie z kopułką, tylko ze sprężynkami, coby je odhaczyć i zapiąć ponownie... Pod kopułką, nie wiadomo dlaczego, zbierała się para, i auto nie chciało jechać ani odpalić. Tak więc, naprawiwszy auto za pomocą chusteczki higienicznej (!!!), szczęśliwie dojechałyśmy do B. Tam sytuacja powtórzyła się ponownie, przy czym Pełnoletnia odkryła, iż... zgubiła telefon. Po przeszukaniu kieszeni kurtki (w których na 100% powinien być!!!) i przepaścistej torebki stwierdziłam, że musiałam go położyć gdzieś pod maską, podczas naprawiania auta, po czym walnęłam maską, a telefon leży gdzieś na lodzie rozjechany przez tiry :(((

  Miałamjuż dość. Ale, że uparta bestia jestem i łatwo się nie poddaję, przeczyściłam kopułkę na nowo, odpaliłam nasze "cielątko" i ruszyłyśmy w dalszą drogę. A godne uwagi jest to, iż żaden z mężczyzn, obecnych na targu w B., widząc kobietę grzebiącą pod maską, nie zaoferował swej pomocy. Widocznie musiałam wyglądać nader profesjonalnie, albo przynajmniej sprawiałam wrażenie kobiety wiedzącej co robi ;)

Po drodze błogosławiłam nasze cielątko i zakochałam się w nim na nowo, cudowne bowiem jest to uczucie, kiedy się wie, jak naprawić auto! I ono potem jeszcze odpala i jedzie!!! :)

To, że babcia Wandzia o mało co nie dostała zawału przez to wszystko (ale najbardziej przyczynił się do tego sprzedawca na targu,  twierdząc, iż Babcia nie zmieści się do wybranej przez siebie piżamy, hihi, a potem ja krzycząca na cały targ: "Babcia, nie zmieścisz się w cyckach"!), jest chyba oczywistym faktem, o którym nie muszę wspominać. A telefon znalazł się w aucie pod siedzeniem - po prostu wypadł mi z kieszeni!

Cielątko zrobiło mi cudowną niespodziankę na trzecim postoju, kiedy to zrezygnowana, zamiast spróbować odpalić auto, podniosłam maskę, dostałam się do kopułki, a tam... sucho!!! Na domiar złego na ostatnim postoju, kuzynka o mało co nie przytrzasnęła mi palca drzwiami cielątka. Po trwających całą chyba wieczność zakupach (babcia robiła już zakupy na Wielkanoc) dotarłyśmy już na odległość około kilometra od domu... kiedy musiałyśmy stanąć, bo jakieś auto utknęło w śniegu (drogi boczne są sporadycznie odśnieżane...). Wiatr od wschodu zadarł śniegiem całą drogę! Po przeprowadzonej akcji ratunkowej na aucie sąsiada, ratować trzeba było i nas... I to dwa razy! Nie pomógł Tygrys z łopatą, trzeba było mocnego ciągnika, który nieomal sam zakopał się w śniegu! Po powrocie do domu miałam ochotę walnąć się w niedźwiedziej gawrze* i przespać do wiosny... Rozgrzała mnie dopiero druga gorąca herbata i podwójna dawka Gripeks Max.

Pług śnieżny przyjechał dopiero o 22 w nocy.

Gripeks Max zrobił robotę i dziś czuję się już prawie dobrze :) Wczoraj okazyjnie kupiłam na Allegro piękne (i tanie!) zasłonki do naszego domku :))) Pół nocy śniły mi się te firanki, a że zakochałam się w romantycznych zasłonach, to w pracowni zawisną firanki w róże ;) Czegoś takiego Tygrys nie zdzierżyłby w innej części domu, ale przynajmniej pracownię urządzę sobie na full romantic ;) I ciekawe kto będzie potem tam do mnie przychodził na kizi-mizi! ;) Nikt inny, tylko Tygrys :)))

A dziś w nocy śniła mi się wiosna! Biegałam w płytkiej, przeźroczystej wodzie jakiegoś stawu, nad którym kwitły żółte i fioletowe krokusy :) A potem nad tym stawem latałam! Cudny sen :) Byłam piękna i powabna i ktoś nagrywał mnie na kamerę :) A dziś już się wszystko topi. Czyżby naprawdę niedługo miała zawitać już do nas wiosna? Oby!




* gawra - zimowe legowisko niedźwiedzi, wykrot leśny lub jaskinia w miejscu niedostępnym i ukrytym. Jest to też miejsce, w którym na świat przychodzą młode niedźwiedzie (Wikipedia).
żabka (gość) 24 luty 2013
Dlatego wlasnie nie mam prawa jazdy, bo nie dosyc, ze w zyciu chyba nie nauczyłabym sie prowadzic to do napraw samochodu juz całkiem sie nie nadaje... I tak! Nie walcze z tym ;))
SkarbyMamy 24 luty 2013
Dumna jestem z Ciebie wiesz :)
Tak sobie poradzić no no,i na bank profesjonalnie wyglądałaś grzebiąc pod maską :)
Nie jedna kobietka by wysiadła z auta i zostawiła to mężowi płacząc w telefon :)
Ja się boję,że kiedyś nasza krowa się rozkraczy na środku ruchliwej drogi - oby nie.
Całuski dzielniacho :)
piboha (gość) 24 luty 2013
wiatr ze wschodu... materdeniu! nie miałam o nim pojęcia!!!

a mogę się położyć z Tobą?!!!! :):):) może też być niedźwiedź, będzie nas grzał hahahahahahahahahahaha :)))))))))))))))))
sensualnie (gość) 25 luty 2013
1. Zuch!
2. Telefon, rzeczą nabytą (aczkolwiek kontaktów, nr, etc. niewątpliwie "szkoda").
3. Cielątko? - Diesel?
poczasie 25 luty 2013
brawo !!!!!! teraz to już możesz przez telefon udzielać konsultacji jak naprawić auto chusteczką higieniczną :)
a tak na serio to dzielna Kobitka z Ciebie :)
ognista (gość) 25 luty 2013
jak w końcu dadzą mi prawo, wsiądę w auto i pojadę to bedę wiedzieć co robić jak mi się wóz rozkraczy na środku drogi;))))

zadzwonię do Pierwszego Mechganika Pełnoleniej;)))) zaimponowałaś mi


a swoją drogą też bedę "dysponować" Ojcowym dieslem. póki się własnego autka nie dorobię bedę poginać prawie 2 tonowtm Potworem;)))))
ognista (gość) 25 luty 2013
aaa i zajrzyj do mnie;) czeka coś specjalnie dla ciebie;p;P
iquidam (gość) 25 luty 2013
jak ja lubie takie notki slonko :):) A co do zagladania pod maske, i naprawiania.. cos o tym wiem!!! mialam dokladnier to samo, w sensie, ja robie, a nfaceci patrza i nuikt nie pomoze, hehe... wiesz o co chodzi:) Ach, jak mi twoj wpis poprawil humor :) ide spac, buziaki
sza... (gość) 25 luty 2013
gawra na skarpie! to mi się nawet podoba:) ważne że poradziłaś sobie z kopułką... mnie się od razu coś innego przypomniało, jak dawno dawno temu jadąc z exem motocyklem marki Ural( czyli więcej przyjemności grzebania, jak przyjemności jazdy) coś po drodze zgubiliśmy, a to cos to dekiel od gaźnika;)
nakrancunieba 26 luty 2013
No dumna jestem z Ciebie :) Naprawić samochód, sama fakt z niewielką podpowiedzą męża ale to ty husteczke wtykałaś tam gdzie trzeba ;)Normalnie Pełnoletnia - MacGyver :)
Ale miałaś dzień. Dobrze że wszystko dobrze się skończyło:)

Pozdrawiam i mam nadzieje że jakieś choróbsko Cię przez tą przygodę nie dopadnie:)
Maria1955 (gość) 26 luty 2013
Świetnie opisana historia pewnej przejażdżki hi hi hi... Babcia o mało nie zeszła z tego świata... faceci okazali się bezduszni , tylko w filmach pomagają kobietom hi hi hi... ale dałaś radę... Jesteś Wielka...
cieplutko pozdrawiam i uśmiech zostawiam :):):)
zawieszonaTD (gość) 26 luty 2013
Samochód naprawiony chusteczką? To wygląda na to, że on po prostu chory był i zasmarkany :))) I trzeba było mu nosek przetrzeć ;)))
Dzielna z Ciebie kobieta! Ja, coś tak czuję, nie ogarnęłabym tego.

PS. A co z telefonem?
babazakolkiem 26 luty 2013
Jaka jestem dumna z Ciebie! :D Naprawić auto, nawet instruowana przez telefon, to wielka sztuka :) Na szczęście jeszcze nie wszystkie auta to naprawa poprzez "jedź do serwisu", bo tak kipią od elektroniki. Dałaś radę i to jeszcze niczym Mc Gyver w spódnicy! :)) naprawić auto za pomocą chusteczki, to dopiero wyczyn :D Super!
Dobrze, że Gripex zadziałał, bo faktycznie warunki miałaś idealne do tego, by rozłożyć się zdrowotnie na amen.

Z tym ustawieniem kół przy skręcie masz rację absolutną :) W sytuacji, gdy nie ma się zaufania do umiejętności i refleksu innych kierowców (życie to pokazuje), to bardzo cenne. :)
nadzieipromyk 26 luty 2013
Mamy to szczęście, że my ze wsi....:) mamy swoje podwórko...więc większośc zwierzyńca....czytaj psiak....plus koty....które zawsze mają swoje drogi.....i przeważne wtarabanią się do domu tylko na chwilę....aby coś spałaszować ewentualnie....spragnione czochrania i przytulania.....przez większośc czasu więc egzystują na dworze...heh....choć, jak pogoda nie sprzyja....to ładują się do kotłowni i wylegują na kartonach....:) więc myszy są bezpieczne.....:)

Oj....znam ja dobrze te awarie samochodowe....choć marudzę, jak jestem sama.....to podobnie...dzwonię do Myszatego...bo któż, jak nie facet który kocha swoje 4 koła....zna sie na rzeczy?
Heh...ale chusteczka jeszcze auta nie naprawiałam.....:)

Najwazniejsze, że wszystko dobrze się skończyło....a teraz....zdrowiej...:)
paradise (gość) 26 luty 2013
Jeju ja bym sie nawet za żadna naprawę nie brala, lewa taka jestem a i mąż także, zatem do kogo miałabym dzwonić....chyba tylko do ojca, jakby był trzeźwy i akurat odebral....
mamamarzynia (gość) 26 luty 2013
Dramaturgia, aż w dołku ściska ;-)
Pozdrowienia dla babuni!
pkotwica 26 luty 2013
Witaj pełnoletnia. Zasługujesz na medal, niby słaba płeć a jednak. Dałaś radę a to najważniejsze. Cudny sen. Wiosna już nie daleko. Pozdrawiam ciepło.
pełnoletnia (gość) 26 luty 2013
Dziękuję za wszelakie słowa uznania! :)))
Dla uściślenia: ja tej chusteczki nie nigdzie nie wtykałam, tylko wycierałam nią parę spod kopułki ;) Zawieszona - telefon znalazłam w aucie pod siedzeniem (ostatnie zdanie piątego akapitu) :) Co to była za radocha kiedy nagle zaczął dzwonić!!! :)
Na razie żyję i nie mam zapalenia płuc, aczkolwiek zaczyna mnie na nowo boleć gardło...
babazakolkiem 26 luty 2013
Widzisz, zapomniałam o tym pytaniu u mnie o szpilkach.
No nie jeżdżę w szpilkach, raczej na niewielkim obcasie, mam takie co mają bodaj 5 cm, ale słupek jest szerszy niż w tradycyjnej szpilce. Szpilki wożę albo za fotelem, albo w nogach pasażera, wtedy zanim wysiądę z auta, mogę je przebrać i wysiąść "stylowo" :P Nie wyobrażam sobie również jazdy w klapkach, a szczególnie japonkach. Mając bzika na punkcie bezpieczeństwa, staram się mieć obuwie wygodne, stabilne i trzymające się pewnie na stopie. Bo w razie wypadku szkodzę nie tylko sobie, ale i najczęściej komuś również, po co ryzykować. A w razie awarii, miałam w bagażniku kilka par butów, od szpilek, przez czółenka, kalosze, klapki i półbuty, zawsze coś się nadawało :P
alistalka (gość) 27 luty 2013
Już na początku czytania Twego tekstu wiedziałam, że sobie poradzisz, choćby cały świat sprzysiągł się przeciw Tobie.
Po prostu Wodniki tak mają (wiem po sobie...) ;)
Pozdrowienia zza miedzy :)
Daglezja (gość) 27 luty 2013
Zaradność...to podstawa.:))) Ty potrafisz ...bo poznałaś życie od tej ...trudniejszej strony.Czekamy wiosny,wtedy jazda jest przyjemnością,a swoją drogą z tą chusteczką to ciekawe,ha,ha, nie znam tego.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Klaudia1226b (gość) 27 luty 2013
nooo to mialas przygode ;)!
maniki 27 luty 2013
Jesteś z tych, które wszystko potrafią
skoro z autem uporałaś się na swój sposób :)

A sen cudowny... chciałabym taki śnić

Dziękuję :))) Potrzebuję wsparcia...
Trzymaj kciuki nadal
cisza58a 28 luty 2013
Ojej!....przypomniałaś mi jak ja jechałam z chorym dzieckiem do lekarza w zawieje i zadymkę. Też utknęłam i ani rusz. Ludziska nie są skorzy do pomocy. Jakoś do domu wróciłam, ale gdy już położyłam dziecko do łóżka, to padłam z rykiem.
Poczułam się straszliwie bezradna wobec żywiołu.
skomplikowana (gość) 01 marzec 2013
Powinnaś prowadzić "Pełnoletni poradnik" :) ciekawych rzeczy można się tutaj dowiedzieć :)

czwartek, 21 lutego 2013

Ten magiczny moment...

czwartek, 21 luty 2013, 13:38



 
...na chwilę przed otwarciem wymarzonego prezentu :)))
Tak właśnie teraz mam!

środa, 20 lutego 2013

Hu hu ha, nasza zima zła...

środa, 20 luty 2013, 14:23



Jezu, jak ja mam już dość tej zimy... Niby lubię śnieg, ale tak bardzo cni mi się już do wiosny :))) Przebiśniegi i hiacynciki wyłażące z doniczki mi się marzą :) Pewnie dlatego na przekór wszechogarniającej bieli i szaremu niebu zrobiłam ostatnio dwie wiosenne deseczki... Takie z soczystymi kolorami :)










I Wielkanocnie tak jakby się już u nas zrobiło, a to wszystko z powodu zajęcy, które niedawno przyszły do mnie pocztą :)
Teraz trzeba je tylko pomalować na pastelowe kolory i...
CZEKAMY NA WIOSNĘ!!!






Tak króciutko na dzisiaj... ale chciałam dać znak życia, bo być może zniknę na jakiś czas;)
Oby do wiosny!!!



zawieszonaTD 20 luty 2013
Zima przeszkadza w bieganiu, ale sprzyja jeździe na nartach. Wszystko ma swoje plusy i minusy. A zające (czy tez króliki) pomaluj na niebiesko. Kolekcjonuję niebieskie króliki :)
ognista (gość) 20 luty 2013
coś kombinujesz??:)))) nie znikaj na zyt długo bo sie stęsknię:)

a swoją drioga tez mam wieeelki rzyg na zimę;/
sensualnie (gość) 20 luty 2013
Bardzo ładne. :)
Magadalena88 (gość) 20 luty 2013
No gdzie Ty znowu chcesz uciekać? Żądam numeru telefonu! Albo nie, bo wtedy Cię zamęczę :P Żartuję :) i tak wiem, że tu wrócisz :)

Kochana a zimy to chyba masz dość, bo przez ostatnie lata się od niej odzwyczaiłaś... W Irlandii za tym tęskniłaś a teraz masz dość... Ja także. A dzisiaj tak bajecznie u nas padało... Blleeeee... Jestem stęskniona słońca i błękitnego nieba... Ahhhh...

Pozdrawiam :*
elfik (gość) 20 luty 2013
Ty to jednak masz talent no poprostu piekne sa te deseczki.Napisalas byle do wiosny tez tak ostatnio mowie a juz byla taka piekna wiosna.
asymaka 20 luty 2013
jakie cudowności!!!
Constansia 21 luty 2013
Śliczne te rzeczy robisz. Naprawdę są one piękne.
Zimy jak kazdy masz dość. Ale zobacz plusy. Takiej zimy dawno nie miałaś... Ale pocieszenie, prawda? Sniegu co nie miara i nie ma jak dojechac po ludzku gdziekolwiek. Ja tylko mam nadzieję, że tych świąt w śniegu nie będzie. Bo my zawsze jakoś święta w śniegu mamy ale nie te co trzeba:)
Pozdrawiam
zawieszonaTD (gość) 21 luty 2013
Jeśli o gościa chodzi, to kompletnie się nie przejmuję. Jest już na tym blogu ponad rok i całkiem nieźle się wkomponował. Jeśli zaś chodzi o bieganie, poznałam ostatnio takich ludzi, że przy nich to ja jestem pikuś :)
Wędrowiec (gość) 21 luty 2013
Wiosna już nadchodzi-już się w sercach rodzi-niebawem może Wędrowiec ruszy na swoim Rumaku i będzie zwiedzał piękną Polskę...pozdrawiam cieplutko...
sza... (gość) 21 luty 2013
i też mam już dość zimy:)
skomplikowana (gość) 21 luty 2013
Piękne te deski. Gdzieś u Ciebie widziałam takie z makami chyba, strasznie mi się spodobały:)
mama Oliwi i Milona (gość) 22 luty 2013
Och nie tylko ty masz dość zimy, ale w Twoim warsztacie zagościła wiosna ... na którą wszyscy czekamy !

sobota, 16 lutego 2013

Urodzinowo ;)

sobota, 16 luty 2013, 21:09
Z okazji urodzin zrobiłam sobie prezent i wróciłam do starego szablonu na blogu :) I nareszcie czuję się u siebie! No i w końcu pozbyłam się tego okropnego motywu zimowego!!! Brrrr, całkiem ładny był, ale ostatnio szczerze znienawidziłam WSZYSTKO, co tylko kojarzy się z zimą! Wiecie co, naoglądałam się jakichś pięknych blogów na blogspocie i chyba chciałam być jak one... Ale to przecież nie ja!!! Stara, dobra Pełnoletnia miała zawsze ciemny szablon... i tylko w takim eleganckim "stroju" czuła się naprawdę zajebiście :)))

Ale nie o tym miało być, bo znowu jakoś odbiegło mi się od tematu ;) Może to powód ślinotoku klawiaturowego, jaki włączył mi się po wypiciu kieliszka własnoręcznie wyprodukowanego wina z dzikiej róży :))) Otóż ostatnio było nam dane zlać ów cudowny napój bogów do butelek po Tymbarku (z racji braku szkła musimy zadowolić się plastikiem... brrr, ale za to mam zamiar kupić piękną, szklaną karafkę, bo na Boga: z plastiku przecież
gościom nie będę nalewać!!! Jeszcze gotowi pomyśleć, że jabłko-miętę im funduję!) i powiadam Wam: niesamowite winko nam wyszło :))) Tak więc piję swoje zdrówko, albowiem znów stuknął mi kolejny roczek... Cieszyć się - specjalnie nie cieszę... Toż to każdy nowy rok przybliża nas do grobu, a kiedy miało się jeszcze tą dwójeczkę z przodu, to było całkiem fajowo, natomiast teraz... Hmmm... Jestem przerażona faktem, że za 8 lat z przodu będzie czwórka!!! Wiem, wiem - życie przecież nie kończy się po 40-stce, a niektórzy może i napiszą, że dopiero zaczyna ;) Ja zaś mam nadzieję, że w ciągu tych 8 lat zdążę jeszcze co-nieco osiągnąć ;)

Na urodziny od męża dostałam... KAKTUSA. Kiedy moja matka usłyszała, że dostałam od niego kaktusa po prostu ją... zatkało!!! :))) Myślenie moje i mojej matki to dwa przeciwległe bieguny... A Wy możecie wierzyć, lub nie, ale ostatnio zaplanowałam sobie hodowlę kaktusów na parapecie kuchennego okna na Skarpie, przy czym nie zdradziłam owego planu NIKOMU, a i tak dostałam od Tygrysa kaktusa na urodziny :) Telepatia, czy cuś??? :))) Tylko nie mam zielonego pojęcia, jak uprawia się hodowlę kaktusów, bo to mój pierwszy kolczasty okaz w życiu! Może napiszecie mi chociaż, co ile ja mam go podlewać???





Dziękuję wszystkim, którzy złożyli mi życzenia na urodziny, czy to pocztowo, na FB czy w komentarzu pod poprzednią notką :) Jesteście kochani!!!

PS: Do Pani Marty, która zostawiła komentarz pod poprzednim postem: mimo wszystko jednak bardzo proszę o kontakt! Mój email znajdzie Pani po lewej górnej stronie bloga (ten z kropką). Bardziej nawet niż sprawa formalności, interesuje mnie w tej chwili to, jak wyglądają warunki w takich domach... I czy Pani, sama pracując tam przez parę lat, umieściłaby tam bliską swemu sercu osobę... Dziękuję z góry za okazane serce i za chęć pomocy :)))

No to idę się dalej starzeć ;)



iquidam (gość) 16 luty 2013
stoooooooooooooooooo lat, stooooolat,. niech zyje zyje nam :)...... Napisala bym wiele, ale nie napisze. ty wiesz co mam na mysli :) buziaczki:):):)
Ajka (gość) 17 luty 2013
Jeszcze raz Wszystkiego NAJ !!!!!!!!!!

Z ta staroscia przesadzasz, mamy tyle na ile sie czujemy. A Ty nawet nie wygladasz na tyle co na torcie. Moze mala przestawila swieczki :)

Co do kaktusow, mialam kiedys kolekcje do czasu gdy moja ciotka pedantka nie zajela sie przez dwa tygodnie opieka nad kwiatami w naszym domu i mi kolekcje kaktusowa zmiaenila w smierdzoace bagienko.

Tak wiec trzymaj w cieple, w piaszczystym podlozu w malej donicze i podlewaj z rzadka, raz na tydzien odrobine wystarczy. Aha nie kazdy kaktus sprzedawany jako kaktus to kaktus wiec sie upewnij. ten od Tygrysa jest klasycznie piekny.

Pozdrawiam
piboha (gość) 17 luty 2013
hodowla kaktusów??? hahahahahahahahahahhahahaha
skąd Ci przyszedł do głowy tak oryginalny pomysł? bardzo mi sie podoba :)
masz przepiekna kuchnie, z pewnością beda tam pieknie wygladaly :):):)
Clara (gość) 17 luty 2013
Wszystkiego najlepszego!

Hodowla kaktusów
piękne są jak kwitną :)
Rzadko się podlewa kaktusy, a co ile dni zależy od średnicy doniczki, zwykle podlewa się jak ziemia jest przesuszona, dobrze jest trzymać kaktusy w nasłonecznionym miejscu, ale niezbyt gorącym
Taita (gość) 17 luty 2013
Aj, ta demencja starcza... Wiedziałam, że masz urodziny, pamiętałam, a kiedy nadeszła godzina zero, zupełnie zapomniałam. Przepraszam! Życzę Ci przede wszystkim spełnienia wszystkich marzeń, niech każdy dzień w Polsce utwierdza Cię w przekonaniu, że powrót to była słuszna decyzja. Bo w życiu naprawdę ważne jest, by mieć swoje miejsce na ziemi. Wszystko wskazuje na to, że Ty je masz właśnie na Skarpie.

Wracam do czytania, trzymaj się ciepło!
jolanda (gość) 17 luty 2013
Podczytywałam Cię ostatnio i mocno wzruszyłam się wpisem o tacie, ... bo jesteś do bólu szczera ... Ciebie nie da się nie kochać, choć znam Cię tylko z blogosfery ... w większości to takie pitu pitu ... a tu masz - demencja, relacje tato-córka ... trudne tematy.
Cieszę się, że lepiej z Twoim zdrowiem, że Skarpa już prawie, prawie ...
Wszystkiego dobrego urodzinowego i pourodzinowego.
sarah76 (gość) 18 luty 2013
Najlepszego!
nadzieipromyk 18 luty 2013
Spóźniona....ale tak juz mam....co nie zmienia faktu...że posyłam wszystko co dobre...ciepłe....i wazne....mam nadzeje...że doleciało...:)
Taaaa....32.....to ja jeszcze tylko do czerwca się poszczycę....w tym roku pyknie mi 33.....za nic nie wiem...kiedy ten czas mi smignął....ale niech się dzieje....ile wlezie....byle dobre....;)

Co do kaktusów....ja mam mega kolekcje....kazdy parapet w domu zapchany....teraz juz na meble ładuję....:)
Kaktusy nie są trudne do utrzymania....kocham je...ale za bardzo sie nad nimi nie rozczulam.....podewam je wtedy...kiedy mi sie przypomni...a one i tak rosną...srednio raz na tydzień...lub raz na dwa tygodnie....podlewam....:)
Ziemia niby jest konkretnie do kaktusów....ale ja używam zwyczajnej....tej kwiatowej....i też rosną, jak szalone...wyłazą mi z doniczek....przewracają się...co oznacza...że czas wybrac sie na zakupy doniczkowe....;)
Przesadzanie tego, to makabra...ale powiem ci...ze jak zakwitna...bo sporo odmian kwitnie....to niektóre okazy zapierają dech w piersiach....mam odmianę....heh...tylko nie wiem, jak się zwie....kwietnie tylko raz do roku....wypuszcza z boku długasny pręt....z którego po kilku dniach....wyrasta niesamowity....kwiat....kolor bezcenny....i co ciekawe....po średnio dwóch...trzech dniach....kwiat wiednie.....ale warto jest to zobaczyc....choć trwa tak krótko....
Daglezja (gość) 18 luty 2013
Najnajnajlepszego Ci życzę..z calutkiego serca.:)))
- Dag.
SedziaApokalipsy 18 luty 2013
Sto lat, sto lat niech żyję, żyję nam!!! Dobra dobra już nie fałszuję :O Wszystkiego NajNajNajlepszego :)
elfik (gość) 18 luty 2013
Po przeczytaniu twojego stwierdzenia o tych 8 latach ryllo mi sie samo smieje boze masz dopiero 32 mloda pikna i super kobieta ale jak czasem cos powiesz to juz powiesz hi hi hi.Ja jeszcze raz sto lat sto lat
elfik (gość) 18 luty 2013
jeszcze napisze w sprawie twojego komenta u mnie .miedzy prawda a Bogiem nie czuje sie jakos na silach cokolwiek tam napisac i przymiarke biore coby nowy blog zrobic sie zastanawiam jakos mi takos dziwnie znow tam pisc,
Magadalena88 18 luty 2013
Wariatko... Upiekłaś sobie tort? I dałaś świeczki? :))) Gratulacje za odwagę :)

Dobrze wiedzieć co chcesz hodować. Będzie mi łatwiej z prezentem na nowe mieszkanie :))) A kaktusy są mało wymagające. Moja ciocia ma naprawdę piękną kolekcje. Ale do kwiatów trzeba mieć dar. U mnie nawet kaktus nie chce rosnąć. Od wiosny zeszłego roku za wiele moje kwiaty nie urosły :/ Nawet kaktusy... Moja teściowa np mówi do kwiatów.... Nie musisz tego komentować, ale gdybyś zobaczyła jej piękne okazy (kwiatów się nie chwali...) to byłabyś zachwycona :) Ja zawsze je podziwiam. I nawet na urodziny dostała storczyka od nas. Też łatwy w utrzymaniu :)

Pozdrawiam i jeszcze raz najlepsze życzenia :*
babazakolkiem 18 luty 2013
To mamy urodziny blisko siebie :D
Z okazji urodzin, życzę Ci pogody ducha – abyś godziła się z tym czego nie możesz zmienić, I odwagi – abyś zmieniła to co zmienić możesz. I szczęścia – aby Ci się jedno z drugim nie pomieszało! :D

Dziękuję za przemiłe słowa u mnie :) Naprawdę, wierz mi, to nic trudnego! Tylko trzeba zacząć, a potem samo idzie :D I trochę wyobraźni, a ją masz, wiec myślę, że poszłoby ci jak z płatka! :)
Powodzenia w uprawie kaktusów! Nie pomogę z hodowlą, bo nie mam o niej zielonego pojęcia :/ :)
SedziaApokalipsy 18 luty 2013
Dziękuję bardzo za wpis :) Oczywiście nie zamierzam ścinać włosów :) Zapuszczam dalej...kto wie może kiedyś pobiję rekord najdłuższych włosów? :) Wszystko w swoim czasie :) Pozdrawiam Marci
Magadalena88 (gość) 18 luty 2013
Ta ja z tym tortem to po prostu tak sobie zażartowałam... :p
To raczej pech nie przyniesie :))))


A co do wiązanki ślubnej to siostra mi powiedziała, że po ślubie trzeba ją zasuszyć a dokładnie w rok po ślubie spalić... Nie wiem gdzie sens i logika żeby pieniądze najpierw suszyć a później palić :p Ale się zasuszyła ładnie. A butonierka M. została przy garniturze na dwa miesiące.... i też się ładnie w szafie zasuszyła :p A ja to taka dziwaczka jestem, ze żadnej wiązanki nie chciałam, ale wszyscy się uparli i M. pojechał i kupił kwiaty :D i dobrze, bo przynajmniej miałam czym w kościele ręce zająć :P :D
zawieszonaTD (gość) 19 luty 2013
No to ja tak w punkcikach:
1. Odnośnie szaty graficznej - ja ze swoją nie eksperymentowałam. Od początku była soczysta zieleń. I jak dla mnie ta zieleń zawsze miała element znaczący. Choć... I tak w tym wszystkim najważniejsza jest treść.

2. Takiego wina spróbowałabym chętnie. Nawet z plastiku :)

3. O Twoich urodzinach z wiadomego powodu nie mogłam wiedzieć. Mimo to: najlepszego!!! zwłaszcza, że jesteś spod znaku, który z moim współgra najlepiej. A wiek... I tak masz do tej czwóreczki 5 lat dalej niż ja. No i... teraz nie ściemniam... mój mąż po 40-tce zaczął przeżywać drugą młodość.

4. am u siebie na parapecie 7 kaktusów - miniaturek, ale nie nazwałabym tego hodowlą. Nawet na temat ich uprawy niczego się nie dowiedziałam, bo zależy mi na tym, by miniaturkami pozostały. A podlewam je intuicyjnie. Jak mi się przypomni :)

5. Co do filmu "Nieulotne"... Mnie rozczarował i już! Ale w prasie zbiera nie najgorsze recenzje. Zawsze warto więc skonfrontować z tymi przeciwstawnymi opiniami swoją własną.

Pozdrawiam!
nikeinikei (gość) 19 luty 2013
Wszystkiego najlepszego :)
Ja mam kaktusy na oknie w kuchni i podlewam je raz na miesiąc albo jeszcze rzadziej :)
WcieniuTrawy 19 luty 2013
kaktusami się nie zajmuje wiec i nie znam warunków hodowli tych okazów mogę ci sporo powiedzieć na temat storczyków o tak mam ich 16 sztuk:) i uwielbiam je
ty mówisz ze masz 8 do 40 mi zostało już tylko 5:( koszmar
a jesli chodzi o zmiany no coz każdemu czasem sa potrzebne nawet taki szablon na chwile zmienić to juz inaczej ale wiem jak zmieniłam kolor włosów to potem wróciłam do obecnego bo jednak stary to jednak stary i w nim najlepiej sie czuje
poczasie 20 luty 2013
32 powiadsz .... hmmmmm ...że to starość już :)
ha ha właśnie wyszłaś z wieku dziecięcego ha ha
a na starość to sobie musisz jeszcze dłuuuugo poczekać ha ha
pozdrówka
tamirian 20 luty 2013
Seksowny prezent, taki kaktusik:)
Mam bloga na blogspocie od 3 lat i bywam tam sobie w troszke innym wydaniu, ale z interii jakoś zrezygnować nie potrafię.:)Za długo już na niej jestem, wiele wspomnień wiąże się z tym blogiem..:)
Ważne byś dobrze się tu czuła:)Ja się u Ciebie tak właśnie czuję:)
sza... (gość) 21 luty 2013
się spóźniłam ale pożyczę wszystkiego co najlepsze i tych wymarzonych osiągnięć, ale przede wszystkim zdrowia i spokoju no i poukładania sie spraw rodzinnych wszelakich i rychłego zamieszkania na skarpie:) a co do sukulentów(czyli m.in. kaktusów) to dawno temu moje piły wilgoć z powietrza;) a serio serio niektóre wymagają podlewania raz na 3 tyg, niektóre raz na tydzień, a niektóre nawet pół roku mogą bez wody żyć i mieć się dobrze... najlepiej sprawdzić jaki to gatunek i pogrzebać w internecie, albo mądrych księgach:)

środa, 13 lutego 2013

Krzyk.

środa, 13 luty 2013, 14:04
Muszę to wykrzyczeć z siebie, bo dłużej już nie dam rady.

7.02 stałam się opiekunką prawną mojego ojca... Nigdy nie pomyślałabym, że do tego dojdzie... Byliśmy w sądzie... Wszystkie sprawy o ubezwłasnowolnienie. Co 5 minut jedna. I tyle chorych ludzi... Ale tata był w najgorszym stanie ze wszystkich. Jedna pani myślała, że jest u lekarza. A do biegłych byliśmy na samym końcu - nic nie poradzisz... Tata nie odpowiedział na ani jedno pytanie psychiatry... Nie wiedział jak się nazywa, kim dla niego jesteśmy... Już nam prawie spod tej sali uciekał! Ale udało się.

Mój Tata cierpi na chorobę Alzheimera i najcięższy już prawie stopień otępienia... Jak to jest, że niektórzy utrzymują sprawność intelektualną do późnej starości, a inni nie wiedzą jak się nazywają??? Opiekuje się nim moja mama, ale... jak długo jeszcze? Ostatnio na powitanie powiedziała mi: "Uwolnijcie mnie od niego". "Od tego wariata". Tylko, że ja nie wyobrażam sobie oddać go do jakiegoś domu opieki!!! Ale widzę, że sama już ledwo co sobie radzi i zastanawiam się, czy ona też będzie miala tą chorobę??? Czasami mam wrażenie, że ona go nienawidzi... Krzyczy na niego, denerwuje ją sam fakt, że koło niej stoi i czegoś chce... Ja sama nie byłam z nim nigdy zżyta zbyt mocno, nie zgadzałam się z 90% tego, co twierdził... Np. nie chciał, żebyśmy budowali dom... To była jednak zbyt duża różnica pokoleń, urodziłam się jak miał 51 lat... Zawsze musiałam się dogadywać z rodzicami, tak jak z dziadkami... Ale tak bardzo jest mi go żal!!! Nie mogę tylko zapomnieć tego, co zrobił gdy umarła babcia... Miałam 8 lat. Wywiózł mnie na jakieś wczasy... Nie byliśmy na pogrzebie babci... Przeżyłam to naprawdę bardzo mocno, miałam koszmary... Powiedział jeszcze, że "po co tak długo żyć, jak twoja babka, tylko sprawia się kłopot innym". Nie mogłam tego zrozumieć... Miałam 8 lat, ale widziałam, że nie tak powinno być... Co powiedziałby wtedy, gdyby wiedział jak będzie z nim? Że zniszczy, zasika całe mieszkanie? Że trzeba będzie za nim latać ze ścierą? Co by powiedział, gdyby wtedy wiedział??? Choroba nie wybiera...

Dlatego napisałam kiedyś, że to nasze życie na emigracji było tak bardzo egoistyczne.... Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wrócić, zająć się rodzicami. Po prostu wiedziałam, że matka zrzuci całą odpowiedzialność na mnie. Najchętniej oddałaby go do jakiegoś domu opieki już dziś... Ale żeby to było takie łatwe!!! Na szczęście nie jest... I to właśnie są te moje demony...  Żadne wyjście z sytuacji nie wydaje mi się dobre...


leptir (gość) 13 luty 2013
o Jesuuuu , próbuję cię zrozumiec...ale to naprawdę straszne abyś sie tylko ty opiekowała chorym ojcem.....
zobaczysz jak nie bedziesz sobie dawała rady to niestety bedzie potrzebna inna opieka, ty masz przecież Liwkę, małą jeszcze i nia się musisz zając przede wszystkim....
trzymam kciuki abys miała duzo siły
Agacia (gość) 13 luty 2013
Współczuję Ci kochana... wiem co to jest mieć w domu chorego człowieka. Z tym, że z moim ojcem idzie się dogadać - od 13 lat choruje. Miał udar, był sparaliżowany, potem doszła padaczka,z czasem początki Alzcheimera, a także pewne symptomy Parkinsona... I to wszystko przez głupi zabieg na prostatę. Niedawno się dowiedziałam że tomografia jest bardzo zła. Ma 70 lat a biologicznie jest 15 lat starszy.... Powiem Ci, że podziwiam moją mamę - życie z nim jest ciężkie. I też są sytuacje, że mama ma dość, że krzyczy po nim, czasem z nerwów mówi różne rzeczy, ale wydaje mi się że to po prostu ze zmęczenia i bezradności... To nie łatwe opiekować się takim człowiekiem. Może Twoja mama doszła już do takiego momentu, że po prostu psychicznie nie daje rady... Też się zastanawiam często nad tym jak to jest, dlaczego nie mógł jak inni dożyć normalnej starości, bawić się z wnukami. Czasem mam żal od losu...ale nic nie poradzimy na niektóre rzeczy... Ściskam Cię bardzo mocno Kochana:*:*:*:*
nikeinikei (gość) 13 luty 2013
Współczuję Ci.....
Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu,bo żeby wiedzieć to trzeba się w takiej sytuacji znaleźć ....,ale po tym jak widziałam ile moja ciocia wkłada serca w opiekę matki (czyli mojej babci) ,a ona pomimo sprawnego i logicznie myślącego umysłu (nogi miała niesprawne) wyzywała ją i mówiła przysłowia typu "twoja opieka oczy wypieka" ,jestem zdania,że w najgorszym stadium choroby oddałabym rodzica pod fachową opiekę. Moja babcia w końcu trafiła do domu opieki i naprawdę nie można im nic zarzucić.
sza... (gość) 13 luty 2013
z jednej str bycie opiekunem prawnym pomaga, z drugiej przeszkadza... pewne jest jedno, że w opiece nad Tatą będziecie obie z mamą potrzebowały pomocy... nie jestem wielka i to nie jest mój życiowy wybór, że robie to co robię... to konieczność, innej opcji na pracę tutaj nie mam, tym bardziej że żeby z czegoś żyć i moc później zapewnić opiekę mojej mamie muszę to jakoś ciągnąć... takiej opieki nawet najświętszy ze świetych nie udźwignie sam, tym bardziej, że w moim przypadku nie łączą mnie więzi emocjonalne... jade i robie swoje, albo każę się zabrać... u Was jest odrobinę inaczej i trudniej, nikt Was nie odesle do domu..... ale czy ktoś kiedyś powiedzial, że życie jest lekkie, latwe i przyjemne... cokolwiek bedzie trzymaj się i siły Ci życzę, tej psychicznej, bo jej bedzie najbardziej potrzeba...
Daglezja (gość) 13 luty 2013
Rozumiem Ciebie Kochana.Było mi strasznie źle,kiedy moja mama mówiła mi na pani,albo nie pozwoliła się przebrać,używając wyzwisk..Miała udar mózgu i prawie rok była sparaliżowana,leżała.Ja zajmowałam się mamą tylko w urlopie i dniach wolnych...całą opiekę wzięła na siebie...z czystej miłości do babci... moja ledwo dorosła córka,ja musiałam pracować,daleko od domu.Dzięki rehabilitacji i opiece mama wstała,odzyskując sprawność fizyczną /nie do końca/ i psychiczną.Wiem jednak ile trzeba samozaparcia i miłości,aby podołać takiej opiece.Trzymaj się ,życzę bardzo dużo siły.Pozdrawiam cieplutko.:)))
Maria1955 (gość) 13 luty 2013
Dziękuję za odwiedzinki u mnie i za życzenia :)... mam nadzieję ,że buszowanie było mile :)... wodniki to super ludziki :)... cieplutko pozdrawaim i uśmiech zostawiam :):))
SKOMPLIKOWANAja 13 luty 2013
Ach dziękuję moja droga :) też lubię Cię odwiedzać mimo tego, że nie zawsze coś napiszę - to czytam :) Masz rację, dzieci w przedszkolu szybciej wszystko łapią i ładne słowa i te brzydkie też ;) ale jednak według moich obliczeń przedszkole wychodzi na +
Bardzo mi przykro z powodu Twojego taty. Niestety tak już jest na tym dziwnym świecie. Jest za dużo spraw na które nie mamy wpływu. nikt nie wie co nas czeka na starość, jacy będziemy. Moja babcia (która niedawno odeszła) też na to chorowała. Bardzo dziwnie się zachowywała, ciągle mówiła, że mój tata do niej przychodzi i jej mąż, że cyganie w nocy przychodzą i ją okradają, że mój tata jej śpiewa pieśni religijne, dzwoniła na policje po nocach, aż musieli jej odciąć telefon. Jednak gdy ostatnio ją widziałam na szczęście była pogodna, uśmiechnięta i nie mówiła od rzeczy, wszystko pamiętała :) dlatego nie rozumiem dlaczego tak niedługo po mojej wizycie umarła.
Mam żal do ciotek, że się nią odpowiednio nie zajęły. Jedna z nich zachowywała się w stosunku do babci jak Twoja mama do taty. Oby nie były w podobnej sytuacji na starość.
Współczuję Ci bardzo, bo wiem jaki to wielki obowiązek, ale masz do tego wielkie serce. Dużo sił Ci życzę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ognista (gość) 13 luty 2013
boshe kochany wiem co czujesz.... przeżywałam to samo ...dokładnie to samo z dziadkiem.

dziadek miał otępienie starcze, mama wzięła go do nas do domu ( jeszcze wtedy meża nie miałam, był tylko moim chłopakiem.... przeżywaliśmy z nim gehennę.....gehennę to małó powiedizane. nie poznawał nas, bił nas wyzywał, miał pampersa ale ściągał tego pampersa i brudził swoim8i nieczytościami całe mieszkanie.... to był STRASZNE. niewyrabialiśmy ze sprzątaniem i dezynfekecją.... wytrzymaliśmy pol roku, potem drugie poł wzięła go ciotka, i u niej zmarł. zmarł ...z głodu. mózg zdegenrwoałsię do tego stopnia że ciotka mimo iż dbała o niego - nie chciał przyjmować jedzenia i picia sondę wyrywał kroplówki wyrywał, aż któregoś dnia ...zmarł.

wiem co przeżywałam...darłam się płaskałam by go oddała bo nas wykończy wręcz go znienawidziłam....do tego stopnia że na pogrzebie nie byłam i jeszcze rok oswajałam się z tym co przesziśmy, potem dopiero wróciły te dobre pozytywne wspomnainia że był kochanym dziadkiem a jego choroba go zniszczyła i zrobia zn iego takiego człóiweka...rok czasy pojhmowałam to.


i teraz patrząc na moją matkę i patrząc na to, że ja wiele kat temu miałam wypadek, lewdie przeżyłam, przed 6 tygodni byłam roślinką, pod aparaturą i na to że matki rodzą i miewają chore umierająca dzieci.... i dzień w dzień płaczac sie nimi opiekują, i nie zostawiają ich bo to ich dzieci, i tak samo matka mogłabym mnie wtedy gdzieć oddać, nie. walczyła bym wróciła do zdrowia. byłam wtedt gówniarą 18 lat całe życie przedemną. i też nie oddała dziadka.

i teraz po latach rozumiem czemu go nie oddała.


dobrze zrobiłaś choć jeszcze niejedną łzę wylejesz. nic nie jest łatwe życie jest cholernie trydne i częśto niestety samo za nas wybiera.
orzechowa49 (gość) 13 luty 2013
Już tyle słów wypowiedziano w komentarzach...nie ma dobrego wyjścia.
Będzie coraz gorzej i coraz trudniej więc co dalej...
Zawsze powtarzałam że dla ludzi potrzebujących pomocy powinny być w każdej gminie taki dom z opieka ale to marzenie...
Ściskam kciuki by Ci nie zabrakło nigdy wiary w siebie i ludzi na których będziesz musiała liczyć....
alistalka (gość) 14 luty 2013
To niewypowiedziany dramat, gdy bliska osoba staje się nagle obca i daleka...
Mimo wszystko rozumiem Twoją mamę. Taka opieka, dwadzieścia cztery godziny na dobę i to bez nadziei na wyleczenie potrafiłaby wykończyć psychicznie słonia...
Przed Tobą ciężka droga, niestety pewnie nie usłana różami. Za to, że podjęłaś ten trud należy Ci się pierwsza lokata w konkurencji pt. "Jak być człowiekiem".
Chylę czoła. Naprawdę!

A tak z innej beczki, to bardzo się cieszę, że wyniosłaś się z tego nowego bloga. Sorki, ale działał mi na nerwy. Ze wstydem przyznaję, że nawet na krótko przestałam Cię odwiedzać. W swoich inkach jednak zostawiłam adres Twego "starego" bloga. Bardzo się cieszę, że nie był to niepotrzebny manewr... :)
mama Oliwi i Milona (gość) 14 luty 2013
Bardzo dobrze cię rozumie i twoje dramaty, samej ciężko byłoby mi podjąć decyzję o oddaniu najbliżej osoby ale.... całe moje myślenie zmieniło się od śmierci Ani, nie wiem czy pamiętasz na blogu Oliwii. Ania mogła odjeść w naszym Hospicjum i była to najlepsza rzecz jaka mogła się trafić Ani i jej bliskim, była otoczona dużą miłością i cierpliwością. Mama Ani przyjeżdżała codziennie i była z nią w ostatnich chwilach. Miejsce to wspominam z ciepłem, spokojem . Czasem warto odwiedzić i poszukać takiego miejsca, mama mogłaby codziennie tam chodzić i zmieniłoby to też jej myślenie, uspokoiło nerwy. I nie chodzi tu o wygodę , ale czasem trzeba pozwolić godnie odejść. Tak też było z naszym dziadziem, gdy ostatni raz było u niego pogotowie i chcieli go zabrać do szpitala mój mąż poprosił by tego nie robili, pomimo tego że bardzo mocno go kochał i bał się jego odejścia nie chciał być egoistą. Kilka miesięcy po śmierci rozmawiał z lekarzem który wiedział o tej decyzji i powiedział mu że to była trudna ale najlepsza decyzja dla dziadzia.
elfik (gość) 14 luty 2013
Chyba wszystko juz zostalo powiedziane nie bede slow juz wypowiedzianych powtarzala.Moja mama miala swiadomosc do konca jednak nie potrafila kolo siebie zbyt wiele zrobic byly pampersy mycie itp. i tak jak ty nie wyobrazalam sobie bym mogla oddac ja do jakiegos domu opieki.
sarah76 (gość) 15 luty 2013
Ale w domu opieki miałby fachową opiekę, lekarzy, pielęgniarki, kogoś, kto wiedziałby jak nim się zająć. I nie uważam, że to jest egoistyczne. Moim zdaniem na siłę trzymanie w domu jest bardziej egoistyczne
nakrancunieba 15 luty 2013
Współczuje całej tej sytuacji. Musi być Ci bardzo ciężko.
Nie jestem w stanie nic więcej powiedzić, co by nie było powiedziane wcześniej.
Trzymaj się cieplutko Kochanie. Dasz rade :(
Marta (gość) 15 luty 2013
Pracowałam kilka lat w OPS. Jesli masz pytania, jak umieścić tate w domu opieku, jak napisac pismo, jak trwa procedura to daj znac.
poczasie (gość) 15 luty 2013
i dobrze że to wykrzyczałaś ...
to pomaga ....
starość się Panu Bogu nie udała wiem coś o tym moja babcia była leżąca na
prawie 15 lat przed odejściem z tego świata ...
i też było nie wesoło były łzy , wielka niemożność jakiejkolwiek pomocy itp.
nie uważam że byłaś egoistką żyjąc na emigracji .. po prostu każdy ma swoje życie... i nie nam oceniać ...
3maj się
Adampoeta (gość) 16 luty 2013
Swego czasu odwiedziłem Rodzinę...na rowerze i zastałam tam Ciocię chorą na tą chorobę i Kuzynka opowiedziała mi co to za choroba...ile trzeba cierpliwości...ile wyrzeczeń...ile nieprzespanych nocy...Dlatego nie napiszę Ci nic po za tym byś była,byś miała siłę być cierpliwa...wiem,że dasz radę...masz dobre serce i Ty o tym wiesz,ja wiem i my tu wszyscy wiemy....DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY,NIECH WIĘC OBRAZ ŻYCIA BĘDZIE DLA CIEBIE MIŁY...
pkotwica 16 luty 2013
Witaj tylko trochę pełnoletnia. Wszystkiego najlepszego a przy tym spełnienia wszystkich marzeń. Sto lat! Pozdrawiam.
elfik (gość) 16 luty 2013
Wszystkiego czego tylko dusza zapragnie spelnienia najskrytszych marzen w zyczy niesforna Viola
iquidam (gość) 16 luty 2013
glowa do gory

Krzyk.

środa, 13 luty 2013, 14:04

Muszę to wykrzyczeć z siebie, bo dłużej już nie dam rady.


7.02 stałam się opiekunką prawną mojego ojca... Nigdy nie pomyślałabym, że do tego dojdzie... Byliśmy w sądzie... Wszystkie sprawy o ubezwłasnowolnienie. Co 5 minut jedna. I tyle chorych ludzi... Ale tata był w najgorszym stanie ze wszystkich. Jedna pani myślała, że jest u lekarza. A do biegłych byliśmy na samym końcu - nic nie poradzisz... Tata nie odpowiedział na ani jedno pytanie psychiatry... Nie wiedział jak się nazywa, kim dla niego jesteśmy... Już nam prawie spod tej sali uciekał! Ale udało się.

Mój Tata cierpi na chorobę Alzheimera i najcięższy już prawie stopień otępienia... Jak to jest, że niektórzy utrzymują sprawność intelektualną do późnej starości, a inni nie wiedzą jak się nazywają??? Opiekuje się nim moja mama, ale... jak długo jeszcze? Ostatnio na powitanie powiedziała mi: "Uwolnijcie mnie od niego". "Od tego wariata". Tylko, że ja nie wyobrażam sobie oddać go do jakiegoś domu opieki!!! Ale widzę, że sama już ledwo co sobie radzi i zastanawiam się, czy ona też będzie miala tą chorobę??? Czasami mam wrażenie, że ona go nienawidzi... Krzyczy na niego, denerwuje ją sam fakt, że koło niej stoi i czegoś chce... Ja sama nie byłam z nim nigdy zżyta zbyt mocno, nie zgadzałam się z 90% tego, co twierdził... Np. nie chciał, żebyśmy budowali dom... To była jednak zbyt duża różnica pokoleń, urodziłam się jak miał 51 lat... Zawsze musiałam się dogadywać z rodzicami, tak jak z dziadkami... Ale tak bardzo jest mi go żal!!! Nie mogę tylko zapomnieć tego, co zrobił gdy umarła babcia... Miałam 8 lat. Wywiózł mnie na jakieś wczasy... Nie byliśmy na pogrzebie babci... Przeżyłam to naprawdę bardzo mocno, miałam koszmary... Powiedział jeszcze, że "po co tak długo żyć, jak twoja babka, tylko sprawia się kłopot innym". Nie mogłam tego zrozumieć... Miałam 8 lat, ale widziałam, że nie tak powinno być... Co powiedziałby wtedy, gdyby wiedział jak będzie z nim? Że zniszczy, zasika całe mieszkanie? Że trzeba będzie za nim latać ze ścierą? Co by powiedział, gdyby wtedy wiedział??? Choroba nie wybiera...

Dlatego napisałam kiedyś, że to nasze życie na emigracji było tak bardzo egoistyczne.... Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała wrócić, zająć się rodzicami. Po prostu wiedziałam, że matka zrzuci całą odpowiedzialność na mnie. Najchętniej oddałaby go do jakiegoś domu opieki już dziś... Ale żeby to było takie łatwe!!! Na szczęście nie jest... I to właśnie są te moje demony...  Żadne wyjście z sytuacji nie wydaje mi się dobre...


leptir (gość) 13 luty 2013
o Jesuuuu , próbuję cię zrozumiec...ale to naprawdę straszne abyś sie tylko ty opiekowała chorym ojcem.....
zobaczysz jak nie bedziesz sobie dawała rady to niestety bedzie potrzebna inna opieka, ty masz przecież Liwkę, małą jeszcze i nia się musisz zając przede wszystkim....
trzymam kciuki abys miała duzo siły
Agacia (gość) 13 luty 2013
Współczuję Ci kochana... wiem co to jest mieć w domu chorego człowieka. Z tym, że z moim ojcem idzie się dogadać - od 13 lat choruje. Miał udar, był sparaliżowany, potem doszła padaczka,z czasem początki Alzcheimera, a także pewne symptomy Parkinsona... I to wszystko przez głupi zabieg na prostatę. Niedawno się dowiedziałam że tomografia jest bardzo zła. Ma 70 lat a biologicznie jest 15 lat starszy.... Powiem Ci, że podziwiam moją mamę - życie z nim jest ciężkie. I też są sytuacje, że mama ma dość, że krzyczy po nim, czasem z nerwów mówi różne rzeczy, ale wydaje mi się że to po prostu ze zmęczenia i bezradności... To nie łatwe opiekować się takim człowiekiem. Może Twoja mama doszła już do takiego momentu, że po prostu psychicznie nie daje rady... Też się zastanawiam często nad tym jak to jest, dlaczego nie mógł jak inni dożyć normalnej starości, bawić się z wnukami. Czasem mam żal od losu...ale nic nie poradzimy na niektóre rzeczy... Ściskam Cię bardzo mocno Kochana:*:*:*:*
nikeinikei (gość) 13 luty 2013
Współczuję Ci.....
Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu,bo żeby wiedzieć to trzeba się w takiej sytuacji znaleźć ....,ale po tym jak widziałam ile moja ciocia wkłada serca w opiekę matki (czyli mojej babci) ,a ona pomimo sprawnego i logicznie myślącego umysłu (nogi miała niesprawne) wyzywała ją i mówiła przysłowia typu "twoja opieka oczy wypieka" ,jestem zdania,że w najgorszym stadium choroby oddałabym rodzica pod fachową opiekę. Moja babcia w końcu trafiła do domu opieki i naprawdę nie można im nic zarzucić.
sza... (gość) 13 luty 2013
z jednej str bycie opiekunem prawnym pomaga, z drugiej przeszkadza... pewne jest jedno, że w opiece nad Tatą będziecie obie z mamą potrzebowały pomocy... nie jestem wielka i to nie jest mój życiowy wybór, że robie to co robię... to konieczność, innej opcji na pracę tutaj nie mam, tym bardziej że żeby z czegoś żyć i moc później zapewnić opiekę mojej mamie muszę to jakoś ciągnąć... takiej opieki nawet najświętszy ze świetych nie udźwignie sam, tym bardziej, że w moim przypadku nie łączą mnie więzi emocjonalne... jade i robie swoje, albo każę się zabrać... u Was jest odrobinę inaczej i trudniej, nikt Was nie odesle do domu..... ale czy ktoś kiedyś powiedzial, że życie jest lekkie, latwe i przyjemne... cokolwiek bedzie trzymaj się i siły Ci życzę, tej psychicznej, bo jej bedzie najbardziej potrzeba...
Daglezja (gość) 13 luty 2013
Rozumiem Ciebie Kochana.Było mi strasznie źle,kiedy moja mama mówiła mi na pani,albo nie pozwoliła się przebrać,używając wyzwisk..Miała udar mózgu i prawie rok była sparaliżowana,leżała.Ja zajmowałam się mamą tylko w urlopie i dniach wolnych...całą opiekę wzięła na siebie...z czystej miłości do babci... moja ledwo dorosła córka,ja musiałam pracować,daleko od domu.Dzięki rehabilitacji i opiece mama wstała,odzyskując sprawność fizyczną /nie do końca/ i psychiczną.Wiem jednak ile trzeba samozaparcia i miłości,aby podołać takiej opiece.Trzymaj się ,życzę bardzo dużo siły.Pozdrawiam cieplutko.:)))
Maria1955 (gość) 13 luty 2013
Dziękuję za odwiedzinki u mnie i za życzenia :)... mam nadzieję ,że buszowanie było mile :)... wodniki to super ludziki :)... cieplutko pozdrawaim i uśmiech zostawiam :):))
SKOMPLIKOWANAja 13 luty 2013
Ach dziękuję moja droga :) też lubię Cię odwiedzać mimo tego, że nie zawsze coś napiszę - to czytam :) Masz rację, dzieci w przedszkolu szybciej wszystko łapią i ładne słowa i te brzydkie też ;) ale jednak według moich obliczeń przedszkole wychodzi na +
Bardzo mi przykro z powodu Twojego taty. Niestety tak już jest na tym dziwnym świecie. Jest za dużo spraw na które nie mamy wpływu. nikt nie wie co nas czeka na starość, jacy będziemy. Moja babcia (która niedawno odeszła) też na to chorowała. Bardzo dziwnie się zachowywała, ciągle mówiła, że mój tata do niej przychodzi i jej mąż, że cyganie w nocy przychodzą i ją okradają, że mój tata jej śpiewa pieśni religijne, dzwoniła na policje po nocach, aż musieli jej odciąć telefon. Jednak gdy ostatnio ją widziałam na szczęście była pogodna, uśmiechnięta i nie mówiła od rzeczy, wszystko pamiętała :) dlatego nie rozumiem dlaczego tak niedługo po mojej wizycie umarła.
Mam żal do ciotek, że się nią odpowiednio nie zajęły. Jedna z nich zachowywała się w stosunku do babci jak Twoja mama do taty. Oby nie były w podobnej sytuacji na starość.
Współczuję Ci bardzo, bo wiem jaki to wielki obowiązek, ale masz do tego wielkie serce. Dużo sił Ci życzę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ognista (gość) 13 luty 2013
boshe kochany wiem co czujesz.... przeżywałam to samo ...dokładnie to samo z dziadkiem.

dziadek miał otępienie starcze, mama wzięła go do nas do domu ( jeszcze wtedy meża nie miałam, był tylko moim chłopakiem.... przeżywaliśmy z nim gehennę.....gehennę to małó powiedizane. nie poznawał nas, bił nas wyzywał, miał pampersa ale ściągał tego pampersa i brudził swoim8i nieczytościami całe mieszkanie.... to był STRASZNE. niewyrabialiśmy ze sprzątaniem i dezynfekecją.... wytrzymaliśmy pol roku, potem drugie poł wzięła go ciotka, i u niej zmarł. zmarł ...z głodu. mózg zdegenrwoałsię do tego stopnia że ciotka mimo iż dbała o niego - nie chciał przyjmować jedzenia i picia sondę wyrywał kroplówki wyrywał, aż któregoś dnia ...zmarł.

wiem co przeżywałam...darłam się płaskałam by go oddała bo nas wykończy wręcz go znienawidziłam....do tego stopnia że na pogrzebie nie byłam i jeszcze rok oswajałam się z tym co przesziśmy, potem dopiero wróciły te dobre pozytywne wspomnainia że był kochanym dziadkiem a jego choroba go zniszczyła i zrobia zn iego takiego człóiweka...rok czasy pojhmowałam to.


i teraz patrząc na moją matkę i patrząc na to, że ja wiele kat temu miałam wypadek, lewdie przeżyłam, przed 6 tygodni byłam roślinką, pod aparaturą i na to że matki rodzą i miewają chore umierająca dzieci.... i dzień w dzień płaczac sie nimi opiekują, i nie zostawiają ich bo to ich dzieci, i tak samo matka mogłabym mnie wtedy gdzieć oddać, nie. walczyła bym wróciła do zdrowia. byłam wtedt gówniarą 18 lat całe życie przedemną. i też nie oddała dziadka.

i teraz po latach rozumiem czemu go nie oddała.


dobrze zrobiłaś choć jeszcze niejedną łzę wylejesz. nic nie jest łatwe życie jest cholernie trydne i częśto niestety samo za nas wybiera.
orzechowa49 (gość) 13 luty 2013
Już tyle słów wypowiedziano w komentarzach...nie ma dobrego wyjścia.
Będzie coraz gorzej i coraz trudniej więc co dalej...
Zawsze powtarzałam że dla ludzi potrzebujących pomocy powinny być w każdej gminie taki dom z opieka ale to marzenie...
Ściskam kciuki by Ci nie zabrakło nigdy wiary w siebie i ludzi na których będziesz musiała liczyć....
alistalka (gość) 14 luty 2013
To niewypowiedziany dramat, gdy bliska osoba staje się nagle obca i daleka...
Mimo wszystko rozumiem Twoją mamę. Taka opieka, dwadzieścia cztery godziny na dobę i to bez nadziei na wyleczenie potrafiłaby wykończyć psychicznie słonia...
Przed Tobą ciężka droga, niestety pewnie nie usłana różami. Za to, że podjęłaś ten trud należy Ci się pierwsza lokata w konkurencji pt. "Jak być człowiekiem".
Chylę czoła. Naprawdę!

A tak z innej beczki, to bardzo się cieszę, że wyniosłaś się z tego nowego bloga. Sorki, ale działał mi na nerwy. Ze wstydem przyznaję, że nawet na krótko przestałam Cię odwiedzać. W swoich inkach jednak zostawiłam adres Twego "starego" bloga. Bardzo się cieszę, że nie był to niepotrzebny manewr... :)
mama Oliwi i Milona (gość) 14 luty 2013
Bardzo dobrze cię rozumie i twoje dramaty, samej ciężko byłoby mi podjąć decyzję o oddaniu najbliżej osoby ale.... całe moje myślenie zmieniło się od śmierci Ani, nie wiem czy pamiętasz na blogu Oliwii. Ania mogła odjeść w naszym Hospicjum i była to najlepsza rzecz jaka mogła się trafić Ani i jej bliskim, była otoczona dużą miłością i cierpliwością. Mama Ani przyjeżdżała codziennie i była z nią w ostatnich chwilach. Miejsce to wspominam z ciepłem, spokojem . Czasem warto odwiedzić i poszukać takiego miejsca, mama mogłaby codziennie tam chodzić i zmieniłoby to też jej myślenie, uspokoiło nerwy. I nie chodzi tu o wygodę , ale czasem trzeba pozwolić godnie odejść. Tak też było z naszym dziadziem, gdy ostatni raz było u niego pogotowie i chcieli go zabrać do szpitala mój mąż poprosił by tego nie robili, pomimo tego że bardzo mocno go kochał i bał się jego odejścia nie chciał być egoistą. Kilka miesięcy po śmierci rozmawiał z lekarzem który wiedział o tej decyzji i powiedział mu że to była trudna ale najlepsza decyzja dla dziadzia.
elfik (gość) 14 luty 2013
Chyba wszystko juz zostalo powiedziane nie bede slow juz wypowiedzianych powtarzala.Moja mama miala swiadomosc do konca jednak nie potrafila kolo siebie zbyt wiele zrobic byly pampersy mycie itp. i tak jak ty nie wyobrazalam sobie bym mogla oddac ja do jakiegos domu opieki.
sarah76 (gość) 15 luty 2013
Ale w domu opieki miałby fachową opiekę, lekarzy, pielęgniarki, kogoś, kto wiedziałby jak nim się zająć. I nie uważam, że to jest egoistyczne. Moim zdaniem na siłę trzymanie w domu jest bardziej egoistyczne
nakrancunieba 15 luty 2013
Współczuje całej tej sytuacji. Musi być Ci bardzo ciężko.
Nie jestem w stanie nic więcej powiedzić, co by nie było powiedziane wcześniej.
Trzymaj się cieplutko Kochanie. Dasz rade :(
Marta (gość) 15 luty 2013
Pracowałam kilka lat w OPS. Jesli masz pytania, jak umieścić tate w domu opieku, jak napisac pismo, jak trwa procedura to daj znac.
poczasie (gość) 15 luty 2013
i dobrze że to wykrzyczałaś ...
to pomaga ....
starość się Panu Bogu nie udała wiem coś o tym moja babcia była leżąca na
prawie 15 lat przed odejściem z tego świata ...
i też było nie wesoło były łzy , wielka niemożność jakiejkolwiek pomocy itp.
nie uważam że byłaś egoistką żyjąc na emigracji .. po prostu każdy ma swoje życie... i nie nam oceniać ...
3maj się
Adampoeta (gość) 16 luty 2013
Swego czasu odwiedziłem Rodzinę...na rowerze i zastałam tam Ciocię chorą na tą chorobę i Kuzynka opowiedziała mi co to za choroba...ile trzeba cierpliwości...ile wyrzeczeń...ile nieprzespanych nocy...Dlatego nie napiszę Ci nic po za tym byś była,byś miała siłę być cierpliwa...wiem,że dasz radę...masz dobre serce i Ty o tym wiesz,ja wiem i my tu wszyscy wiemy....DZIŚ SĄ TWOJE URODZINY,NIECH WIĘC OBRAZ ŻYCIA BĘDZIE DLA CIEBIE MIŁY...
pkotwica 16 luty 2013
Witaj tylko trochę pełnoletnia. Wszystkiego najlepszego a przy tym spełnienia wszystkich marzeń. Sto lat! Pozdrawiam.
elfik (gość) 16 luty 2013
Wszystkiego czego tylko dusza zapragnie spelnienia najskrytszych marzen w zyczy niesforna Viola
iquidam (gość) 16 luty 2013
glowa do gory

wtorek, 12 lutego 2013

Domek :)))

wtorek, 12 luty 2013, 13:39
Znów jestem chora...
Wczoraj złapało mnie jakieś grypsko... Nie wiem, który już raz od powrotu do Polski łapię jakieś wirusy. Ale chyba mnie strasznie lubią :/
Tak więc z przeprowadzki do domku i wielkiej parapetówy w moje urodziny po prostu NICI :(((
Ale przynajmniej odpuściłam... Nie wyznaczam sobie już żadnych dat przenosin do naszej chatki. Skończymy prace, posprzątamy... to się wprowadzimy, na spokojnie, na luziku...

Tymczasem w sobotę skończyliśmy kuchnię!
I Pełnoletnia układała nawet mozaikę :)
Dolne zdjęcia są odrobinkę ciemne... bo to była już końcówka dnia.
Ale jak posprzątamy i pozawieszamy niektóre IKEA'owe gadżety, zrobię od nowa zdjęcia i pewnie będzie na nich więcej widać.
Tak więc przedstawiam naszą Marlyn Monroe!
Stojąc przy kuchence będę przynajmniej miała motywację, co by nawet przy garach wyglądać dobrze! ;)





Za to wczoraj zabraliśmy się za naszą sypialnię i kleiliśmy tapetę.
Nad łóżkiem wyszło cudnie!!! Przykleiliśmy trzy pasy na środku ściany.
Za to na przeciwległej stronie tapeta jest na całości ściany i kompletnie mi się to nie podoba... Efekty wkrótce :)




Pod ścianę z tapetą pasowałby ten stoliczek z IKEA:



Ale planujemy tam wstawić dwie komody więc ze stoliczkiem mogę się chyba pożegnać...


Agacia (gość) 12 luty 2013
Kuchnia rewelacyjna!! już nie umiem się doczekać efektu końcowego! z niecierpliwością będę czekać na zdjęcia:):) zdrówka Kochana!!!! kuruj się:):)
Magadalena88 (gość) 12 luty 2013
WOW!!!!! Po prostu brak mi słów.... No cudownie... A sypialni to się nie mogę doczekać... :)))

Wracaj do zdrowa.. Dużo Cię kosztuje wyszykowanie Skarpy, ale radość z przeprowadzki będzie ogromna...

Pozdrawiam :*
nikeinikei (gość) 13 luty 2013
Chyba faktycznie musisz troszkę zwolnić,bo Twój organizm tego tempa nie wytrzymuje,a miesiąc w tą czy w tą z przeprowadzką już nie zrobi różnicy :)
A domek zapowiada się prześliczny :)
76sarah 13 luty 2013
Kurcze, z tym zdrowiem, to uważaj a przeprowadzki zi radości z domku jak zwykle zazdroszcz.ę...
Dag (gość) 13 luty 2013
Pomysły masz znakomite.Myślę,ze to zmiana klimatu,wywołuje te choróbska.Zaaklimatyzujesz się tylko wiosenka wróci.Dużo zdrówka Ci życzę i pieniędzy,resztę sobie kupisz ...jak mawia ktoś mi bardzo bliski.:)))
sza... (gość) 13 luty 2013
zawsze możesz go wstawić pod lustrem w przedpokoju;) a ciotka Marylin wygląda olśniewająco:)
mama Oliwi i Milona (gość) 14 luty 2013
aż się chce gotować. ;o)


sobota, 9 lutego 2013

Teksty Liwki i narty! :)))

sobota, 09 luty 2013, 21:06



Odkąd Liwcia poszła do przedszkola (które uwielbia!!!) nareszcie rozwiązał jej się języczek i teraz nawija jak szalona :))) A ja nareszcie mogę umieszczać tutaj ku pamięci jej najlepsze teksty!

Kiedyś rano, zaraz po wstaniu z łóżka, Liwka zauważyła, że dziadek nie ma wszystkich zębów i mówi:
- Dziadek, nie masz zębów dużo! Zgubiłeś? Na polu? :)))

Codziennie w drodze na budowę mijamy wielki wiatrak. Kiedyś Liwcia jechała z nami i zauważyła, że wiatrak się nie kręci.
- O, nie działa. Trzeba kupić baterie!

Kiedyś znowu Tygrys jechał odrobinkę zbyt szybko, co Liwka skomentowała tak:
- Artek wariat!

Albo tak:
- Artek, przestań jechać szybko!!!

Nie wiem dlaczego, ale ostatnio przestała nazywać Tygrysa tatą, tylko mówi mu po imieniu!

Parę dni temu rano tak strasznie nie chciało mi się wstać z łożka i Tygrys "pomagał" mi dźgając mnie boleśnie w tyłek ;) Na moje głośne "Ała!" przybiegła Liwka i krzyczy:
- Artek, nu-nu! Nie boleć mamusi!!!  :)))

Liwka rozmawia z babcią:
Babcia: - A mogę sobie kawę zrobić?
Liwka: - Nie! Możesz się bawić!

A dziś był pierwszy liwkowy raz na nartach!!! I szło jej świetnie!!! Mamusia z tausiem pozazdrościli jej szalenie i też chcemy narty!!!




Magadalena88 (gość) 09 luty 2013
Takie teksty są najlepsze :) Krzysiek ma jedno debesciarskie hasło ZA BAŁEM SIĘ :))) po prostu mnie rozwala. nie powie, że się boi czy przestraszył się tylko za bałem :)

Pozdrawiam :*
nakrancunieba 09 luty 2013
Jaka Liwcia szczęśliwa podczas tych śniegowych szaleństw. W przedszkolu dzieci rozwijaja się szybciej.
Trole nie grasują. Wczoraj poprawiałam błąd ortograficzny w notce i niechcący włączyłam nie publikuj.
Przepraszam za zamieszanie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ajka (gość) 09 luty 2013
No i trzeba bylo sie tyle zamartwiac? Jeszcze pozlujesz ze gada jak zacznie zadawac za duzo pytan. A u nas za to idzie ostre trenowanie mama dada baba i smiech ja seria z kalosznikowa :)

Nart tez zazdroszcze Liwii
primulaminima 10 luty 2013
nadrobiłam no i nacieszylam oczy Waszą Liwką i chatynką:) co do przeglądarki ja korzystam z chrome'a i jesli mam jakies problemy to tylko wtedy kiedy interia coś grzebie w swoich skryptach itp... co do 1% to ja jak i rok wcześniej oddaję go Tomkowi, ale polinkuję do znajomych na maile:) nóż widelec ktoś wspomoże no i coś jeszcze miałam, ale zapomniałam.... a jak mnie mój niepokorny duch poniesie w okolice Kraka to się na kawę na Skarpie wproszę;) a co sobie będę żałować;)
milionioliwka (gość) 10 luty 2013
Liwka, ma takie teksty jak Milionek. Myślę, że by się zaprzyjaźniły!
Ale narciarka, no , no ! Na zdjęciach widać, że jej się podobało.
mama Oliwi i Milona (gość) 11 luty 2013
Ach te teksty są najlepsze dobrze że je zapisujesz, bo szybko uciekają z głowy a po paru latach miło będzie je wspominać.
cisza58a 11 luty 2013
Dzieci w domu mają ograniczone możliwości wysławiania się. Dopiero w grupie rówieśników łapią wiele i natychmiast używają w odpowiednich momentach.
Przedszkole ma po prostu więcej do zaoferowania, niż pobyt w domu, co sprzyja prawidłowemu rozwijaniu się. :)
Lubię dziecięce odzywki.
piboha (gość) 11 luty 2013
Cudna z tymi nartami :):):)
Dobrze, dobrze, że przedszkole sprzyja, b.dobrze :) A niech kocha miłością odwzajemnioną, do końca życia będzie wspominać te czasy z rozrzewnieniem :) tatus i mamusia - córke na 2 dni pod opieke dziadków i wio na narcichy w góry, a co, Wam sie nie należy?!!! ;))))))
Wędrowiec (gość) 11 luty 2013
Swego czasu Ci pisałem i mówiłem,ze Liwka na Skarpie poczuje blusa i zacznie mówić...i proszę jaka mądra Dziewczynka a w dodatku potrafi jeździć na nartach...Kiedyś i ja jeździłem,a co do po imieniu..to taki wiek...pozdrawiam cieplutko...
tamirian 11 luty 2013
Kurcze, jak mi coś przypomniał ten tekst z kawą:):)
No i ciekaw jestem odpowiedzi Dziadka:)
Swoją drogą..ciesze się że wróciłas na naszą ułomną interię:)
ania752 11 luty 2013
Dzieci potrafią sypać śmiesznymi tekstami, dlatego są takie urocze :) Pozdrawiam
Dziubaczyca 12 luty 2013
W związku z tym, że otrzymałam nominację versatile blog pragnę przekazać ją dalej i wyjaśnić o co chodzi. Otóż należy należy najpierw podziękować osobie, która nas nominowała na jej blogu. Następnie na swoim blogu przedstawić logo versatile, napisać 7 faktów o sobie a potem nominować kolejne 15 osób. A ja jedną z moich piętnastu nominacji przekazuję właśnie Tobie:)

środa, 6 lutego 2013

Środa

środa, 06 luty 2013, 22:31
Środa, czyli środek bardzo ciężkiego tygodnia... Akurat ten tydzień to dla mnie masakra, dlatego tak mało mnie tu i u Was na blogach, za co przepraszam serdecznie...  I choć jestem wykończona, to wiem, że dziś szybko nie zasnę. Wczoraj poszłam spać jak dziecko :) O dziewiątej już leżałam, bez sił, co by chociaż zerknąć do komputera. Prace w naszej chatce na finiszu :) To znaczy, one chyba nie skończą się nigdy (haha, kto ma dom, ten wie!), ale wielkimi krokami nadciąga ten wyjątkowy dzień, kiedy będzie można się wprowadzić :))) Powoli dopinamy wszystko na ostatni guzik... Doszło nawet do tego, że Pełnoletnia ma już proszek do prania, zmiękczacz, ma nawet suszarkę do prania, ale uwaga!!! - nie ma jeszcze pralki! ;) Jesteśmy tak wytyrani już tym wszystkim, że dziś pod koniec dnia Tygrys zaczął przyklejać dekorki w kuchni do góry nogami... A moich garów pilnować będzie Marlyn Monroe!!! Nie pytajcie o co chodzi, jak skończymy, wkleję fotkę ;) Zastanawiam się tylko co ja tej biednej kobiecie zrobiłam, że będzie teraz moich garów pilnować ;) Toż to profanacja jest! Marlyn i gary??? U nas w domu widać wszystko jest możliwe ;)

Powoli wozimy po parę pudełek dziennie z domu teściów na Skarpę, ale nastroje wcale nie są wesołe... Teściowie wcale nie chcą nas puścić, wspominali już nawet, żebyśmy się  wstrzymali z przeprowadzką
do Wielkanocy... No i mi też łyso tak jakoś będzie... Przyzwyczaiłam się do mieszkania z nimi i będzie mi ich brakować... A Liwcia to już chyba się zapłacze za babcią!!! Dlatego pomyślałam, żeby nie wypisywać jej jeszcze z przedszkola nawet do końca marca i jeździć do teściów tak ze 3 dni w tygodniu, szczególnie, że na działce w K. mamy jeszcze sporo do zrobienia - w kwestii pozyskania drewna szczególnie ;) No i żeby Liwcia nie odczuła tej zmiany za bardzo... Dwie przeprowadzki w ciągu pół roku to może być zbyt dużo dla dziecka... Co znaczy najpiękniejszy nawet dom, kiedy nie ma w nim najbliższych?...

A nasz sąsiad wyczaił na Facebooku, że niedługo mam urodziny i upomina się o imprezę :)))

Być może... w przyszłym tygodniu... się wprowadzimy!!!

A nie mamy jeszcze nawet kołdry, aaaaaaa!!!!!

Jola (gość) 07 luty 2013
Powodzenia, wszystkiego dobrego :)
SkarbyMamy 07 luty 2013
Co tam kołdra pod kocami będziecie spać i wzajemnie się grzać :)
Drobiazgi powolutku doszlifujecie z czasem,najważniejsze,że to już tuż tuż :)
mamamarzynia (gość) 07 luty 2013
Wasz Domek jest najwspanialszy, bo Wy w nim jesteście. Fajnie jest w nim połączona nowoczesność z tradycją (panele!). Całuski dla mMaleńtasa i dzielnego Tygrysa :-)
Magadalena88 07 luty 2013
Po co Ci kołdra? Po co Ci pralka? Ważne, że na swoim będziesz :P

Dacie radę ze wszystkim. Pozdrawiam
WlasnaKaruzela 07 luty 2013
wazne ze juz u siebie ;D
iquidam (gość) 08 luty 2013
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :) Tez bede krzyczec z radosci, razem z toba kochana:)

piątek, 1 lutego 2013

Słów nie trzeba ;)

piątek, 01 luty 2013, 23:44






Patrzę na te zdjęcia... i widzę zupełnie już odrębną istotę, o własnym poglądzie na życie i świat...





PS: Tylko błagam, nie zwracajcie uwagi na połamany parasol!!!


PS2: Używam Mozilli i chyba działa!!!



nakrancunieba (gość) 02 luty 2013
Dopiero teraz odkryłam że wróciłas na stare smieci ;) Ja też próbowałam w inncy miejscach ale zawsze dochodziłam do wniosku że tu jest moje miejsce.
Dzieci od pierwszej swoje chwili zycia sa odrębnymi osobami. To dobrze że to dostrzegasz:)
Te szpilki to te szpilki, które Liwcia kupila a Ty masz je załozyć gdy bedziesz szła na rozmowe kwalifikacyjną? ;)
Pozdrawiam serdecznie:)

P.S. ja używam Internet Explorer. Ostatnio odkryłam że u mne problemy z ładowaniem zdjęć wynikaja z rodzaju komputera, bo na laptopie małżonka wszytko działa. Jak narazie małżonek nie wie że bloguje więc wole nie używać jego sprzętu.
leptir (gość) 02 luty 2013
rośnie piękna panna Liwka.... bardzo urosła i wydoroslała, i widac po buzi że jest "inaczej szczęsliwa" niż tam.... pewnie przekłada sie to na otoczenie, wy jesteście szczęśliwi więc i ona....
śliczna dziewczynka....taka mała modelka z zalotnym usmieszkiem....
buziaki
nikeinikei (gość) 02 luty 2013
Też masz w domu tancerkę i księżniczkę :):):) A buty mamusi są zawsze najlepsze :)
Tasman (gość) 02 luty 2013
Jak nie zwracać uwagi na ów parasol, kiedy ten rekwizyt dodaje uroku i tak już urodziwej Liwki?
Wiesz, że masz szczęście? Normalnie wybieram blog z linkowni, a coś mnie natchnęło aby skorzystać z Twego nicku :))) Dzięki temu od razu trafiłem na na właściwe miejsce. Witam w domu !!! :)))
WlasnaKaruzela 02 luty 2013
ona jest slodka ;-))))
ognista (gość) 02 luty 2013
mała dama a te niebieskie szpile wymiatają....jak na te foty patrze..to aż chce mi sie miec dziewczynkę;)
czar-zycia (gość) 02 luty 2013
Ale śliczna :-) no i oczywiście buty na obcasie muszą być , skąd ja to znam :-)
mama miliona i oliwki (gość) 02 luty 2013
Cudna jest, ale jak widać ma wprawę w butach na obcasie ;O), oj czuję że z milionem by znalazły wspólny język
milionioliwka (gość) 03 luty 2013
WOW!!! Widzę, że zabawa była cudowna. No i jaka tancerka, tak jak milionek :*
sensualnie (gość) 03 luty 2013
Szpilki. ;)
Magadalena88 03 luty 2013
Ona jest po prostu cudowna... Rihana niech się schowa, bo rośnie jej konkurencja :)

Dziękuję za wsparcie. wiem, że to nie takie trudne... Dzięki za wskazówki. Na pewno skorzystam :*
SkarbyMamy 04 luty 2013
Tak jak napisałaś " słów nie trzeba " :):):):)
Arleta (gość) 04 luty 2013
Słodki wulkan energii :)
paradise (gość) 04 luty 2013
CZADERSKO! Szpilki też świetne. Mój synuś też próbuje chodzić w moich butach...
RYBA PO WĘGIERSKU (gość) 04 luty 2013
PLECAM
cisza58a 04 luty 2013
Co tam parasolka gdy tancerka porywa za serce i wyzwala wielkie emocje.
Jest cudna!
Pozdrawiam :0
Asia (gość) 04 luty 2013
Liwka jest uroczą dziewczynką a parasol niezbędnym rekwizytem:)))
Dobrze zrobiłaś. Najlepiej uczyć się na cudzych błędach - nie boli;) Chociaż nie zawsze się to udaje :)
skomplikowana (gość) 05 luty 2013
Artystka! Skąd ja to znam. Moje dziecko to juz nawet odmawia noszenia jakichkolwiek spodni na rzecz sukieneczek , bo dziewcyny muszą nosić sukienecki a spodnie są chopakowe
buszman.com.pl (gość) 04 czerwiec 2014
Mam zamiar częściej czytać Twój blog!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...