piątek, 7 kwietnia 2017

Nie umiem nie pisać...

No nie umiem.

Planowałam sobie nawet koniec starego bloga. I jakiś nowy. Koniec Pełnoletniej. Bo nie jestem już tak do końca anonimowa... I jakoś tak nie umiałam już tu pisać. Żebym to ja umiała chociaż wytłumaczyć to racjonalnie :)  Ale nie umiem. A pisanie kocham ogromnie i pisać muszę. I będę.

Dlaczego ja muszę pisać? Chyba dlatego, że jestem introwertyczką... Nie mam przyjaciółki, nie mam się komu wygadać. Ogólnie ciężko mi swoją osobą zamęczać świat ;) A tak, to przynajmniej zostanie dla potomności ;) Jak potomność kiedyś ewentualnie zechce sobie to nudziarstwo poczytać ;-P

Poprzedni weekend był cudowny!!! To była prawdziwa wiosna!

Szkoda, że już się skończyła... Teraz lodowato. Nasza nowa asystentka wczoraj w pracy w kocu siedziała ;) Różowym w kratkę ;)))
Ale za to weekend... o matko :)
Gorący. W podkoszulku i krótkich spodenkach biegałam :)
Zrobiłam sobie "na ślicznie" ogródeczek pod tarasem, ten co w nim ta wiśnia piłkowana rośnie. Bratki, różowa stokrotka, gnojek od królików i co tam jeszcze rośnie... irga, berberys, lawenda, żurawka, tawułka, od soboty także bukszpan, może mi nawet ta czerwona trawa red baron odbije, bo chyba miała kiełki dwa, jak ją wykopałam... :) Ślicznie! I w ogródku zrobiłam, podosadzałam, nowe dwie pergole mi Tygrys zrobił!!!! :) I huśtawkę na tarasie zawiesił (taką hamako-huśtawkę)!!! Full relax :) Fuksję przesadziłam do dużej doniczki, ohydne pelargonie wywaliłam na kompost. Agawy też DZIĘKI BOGU zgniły przez zimę w piwnicy i wedle moich modłów szlag je trafił :)  Nie cierpiałam tego kolczastego dziadostwa, ale jako prezent od teściowej nie wypadało wywalić ;)  I teraz mam spokój!!! Koło nowej pergoli już rośnie powojnik fioletowy i róża biała :) Tylko muszę te pergole skończyć malować. Chyba jutro. I dwie róże dosadziłam, taką jasno-fioletową i ciemno-bordowo-fioletową. Naprawdę bosko się robi :) W Biedronce kupiłam kiedyś tuję, taką żółtawą, bo uwielbiam takie kolory w ogórdku i drzewko: śliwę wiśniową na pniaczku i tuja poszła pod taras, a drzewko koło solara. Bez nawozu od króliczków nic bym nie zrobiła... a tak to wszystko ponawożone, ziemia robi się o 100 razy od razu lepsza!

Liwka do pracy czasami maile mi przysyła :) KOCHAM JĄ!!!





W niedzielę był grill z sąsiadami. W sobotę byliśmy w Wieliczce na memoriale Kuliga. Ale zaczęło się dopiero o 19-stej i było zimno, szybko się zebraliśmy, ale za to kebab był boski  :) Nawet M&S u nas w weekend byli. Maciek ma już 10 miesięcy. Tak więc weekend był boski. Tylko nie zadzwoniłam do mamy... A jak zadzwoniłam w poniedziałek to była taka słitaśna, że powodowała próchnicę ;)

Pergole już prawie pomalowane! Zrobiłam 1 i pół... ale i tak myślałam, że mniej zrobię, bo przecież we wtorek, jak malowałam,  jeszcze wywiadówka była, na której się dowiedziałam, że w czwartek kartkówka z angielskiego (Liwka piątkę dostała) i jeszcze pisanie słówek trzeba było poćwiczyć... I "Wierzę w Boga" na religię.... Jak to jest, że to moje kochane dziecko jeśli chodzi o angielski to zapomina zawsze o kartkówkach, pytaniu, czasem nawet o zadaniach??? Dobrze, że chociaż o sprawdzianach pamięta, bo zapisują to w zeszycie ;) . Ale najważniejsza pergola na starą ponad 20-letnią różę pomalowana i jutro ją nareszcie przytwierdzę ;) To znaczy różę do pergoli. Jak już znajdę sznurek, który notorycznie kosi mi moja mała Liwka, bo potrzebuje go do swoich niezliczonych, innowacyjnych prac techniczno-plastycznych, tudzież do konstruowania spadochronów dla Pet-Shop'ków ;)

Mój kalendarz szkolny z Biedronki już pęka w szwach (dosłownie) i nie mogę się doczekać na następny!

DZIEJE SIĘ!!! Tygrys zakłada firmę, ja chcę rozwijać firmę,  plantacja jodeł na choinki wystartowała, piaskowiec i cegła na taras kupione, w sierpniu planuję zrobić całą masę nowych sadzonek... a urlop za pasem :)

W tym tygodniu wsadziliśmy też trzy nowe drzewka owocowe  z Biedry: jabłoń, gruszę i czereśnię. Niestety dwa nam w zeszłym roku uschły - jedno zeżarły mrówki, drugie rozjechali autem :/ Komentować tego nie będę... Muszę teraz tylko ostro pamiętać o podlewaniu, bo te małe bidne suchutkie korzonki naprawdę potrzebować będą dużo wody... Gnojóweczka od króliczków już poszła pod korzonki :) Oby zrobiła robotę! W sumie to nawet cieszę się, że pada  ;) I czytam właśnie o wapnowaniu pni i okazuje się, że się spóźniłam.

Dostaliśmy też zaproszenie na komunię od sąsiadów (tych dalszych) i bardzo dobrze, niech Liwka zobaczy komunię z bliska, bo na razie jej to w ogóle wisi i powiewa...  Hmmm, ciekawe po kim to ma??? Sąsiedzi też idą, więc nie będzie sztywno :)

Niestety na Wielkanoc nie zapowiadają ładnej pogody, ale oby się ociepliło i apka na telefonie nie wskazywała już temp. odczuwalnej - 2 stopnie, jak wczoraj...

Ale dziś piąteczek, więc radujcie się narody :) Ten tydzień był dla mnie  dosłownie koszmarny. Zmęczenie okropne.  I wlókł się jak najdłuższa żmija (wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija ;). Nawet godziny w pracy wlokły się niemiłosiernie... Ratuje mnie tylko myśl o weekendzie na Skarpie. Kupiłam też trzy pnącza na nowe pergole koło tarasu (nasiona). Tygrys tak obciachał mi moją cudowną różę, żeby ją w ogóle móc odczepić od starej pergoli, że w tym roku nie za wiele chyba z niej będzie.... A na pewno nie tyle, ile mogłoby być. A druga róża dopiero się rozrasta, więc pnącza konieczne. A pomysł poddała mi Liwka. Jednak genialne to dziecko mam :)

Tak więc oprócz róży będzie takie coś (zdjęcia z aukcji i z neta):





i takie coś: 



Błagam, nawet nie pytajcie mnie o nazwy, bo musiałabym wracać do aukcji na Allegro ;) 
A do towarzystwa, co by za nudno nie było, dosadzę to, i będzie śmiesznie: 



Plany na kwiecień:
  • pomalować barierki balkon/schody
  • zrobić koło porzeczek i jeżyny 
  • wsadzić maliny :)
  • drewno z K.!!! (przewiezienie drewna z działki w K. na skarpę mam już w planach od lat czterech i jakoś nie możemy się do tego zabrać, bo nie mamy auta dostawczego, buuuuu :( ) 
  • zdjęcia fiołków z K.  
  • rama motoru jako ozdoba do ogrodu???  


Plany wycieczkowe:
  •  Niedzica – zamek
  • Szczawnica
  • Rabkoland
  • Góry Stołowe 

Zdecydowanie najlepiej wychodzi mi chyba  pisanie o ogrodzie i tego się będę trzymać :)





12 komentarzy:

  1. To ja chyba do kartki świątecznej kwiatki włożę. Znaczy się nasiona ;) kochana koniecznie musisz uwiecznić swój ogród. I pisz ;) bo robisz to rewelacyjnie :) pozdrawiam z zimnych Bieszczad ale jakże cudownych bo juz wiosna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjmę z wdzięcznością :)
      Na razie nie ma co fotografować za bardzo, wszystko dopiero wyłazi z ziemi, a tak naprawdę na podwórku za domem pełno jest opon, rozbebeszonych do gołej blachy hond z 1987r. i innego tałatajstwa, o ohydnym tunelu foliowym nie wspominając, ale jak już Tygrys wybuduje garaż to na pewno będzie lepiej :) Skupiam się na terenie wokół tarasu i przed domem. Może nawet dziś porobię jakieś fotki, bo wychodzi słońce :)
      Dzięki za Twoje słowa. Nie masz pojęcia ile od razu dostałam powera do pisania :))))

      Usuń
  2. Nie tylko pisz o ogrodzie (i nie tylko),ale równiez dodawaj zdjęcia ,bo piszesz bardzo interesująco i chciałoby się też conieco zobaczyć...A to pnącze ma urocze dzwoneczki, takie ,jak w powojniku,ale to raczej nie powojnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Zdjęcia na pewno będą. Jak wstałam to jeszcze było buro i ponuro, ale teraz wychodzi słońce. Może nawet mój dzisiejszy plan latania z łopatą wcielę w życie!
      Co do powojników to ten pierwszy to Rodochiton a ten drugi to Asarina. Chciałam jeszcze kupić glicynię, marzę o niej od lat, ale to bardzo potężne i długowieczne pnącze wymagające mocnych podpór, poczekam wiec aż kiedyś zadaszenie nad tarasem będzie. Nie wszystko na raz, upominam siebie, bo mam tendencję do przesadzania ;)

      Usuń
  3. kochana jak na zmęczoną to wcale mi nie wyglądasz! ;) pięknie,pięknie :) ciekawa jestem już widoków kiedy to wszystko wyrośnie,zakwitnie... z Twoją energią to spełnisz plany i jeszcze nowe wyknujesz i spełnisz :) ścisk i cmok, a Liwka genialna po rodzicach to nic dziwnego, że co rusz coś podsuwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tryskam energią, ale wieczorami podam na ryjek... Dwa hamaki do dyspozycji i z żadnego nie korzystam, bo nie mam czasu ;))) Odpocznę chyba dopiero na emeryturze, a teraz do dzieła!

      Usuń
  4. Pracowicie zapowiadają się te Twoje najbliższe tygodnie. Dużo masz już zrobione, czego ja niestety nie mogę powiedzieć o swoim ogródku. Wczoraj Połówek wykorzystał piękną i słoneczną pogodę, by po raz pierwszy w tym roku skosić trawę w ogródku, który powoli zamieniał się w dżunglę żyjącą swoim życiem.

    Kupiłam wczoraj kilka sztuk krwistoczerwonego geranium, więc w najbliższym czasie wypadałoby je posadzić do doniczek.

    I co takiego uczyniły pelargonie - albo kto Ci je podarował ;) - że zasłużyły na miano ohydnych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas trawa dopiero rośnie ale Tygrys już trochę kosił i niedługo trzeba będzie skosić całość. Zaledwie 30 arów ;) Plus skarpa, która zarosła jeżyną, z którą walczymy, jak na razie bezskutecznie...

      Geranium to chyba to samo co pelargonie ;) Ależ nic mi one nie uczyniły ;) Nie dostałam też ich od nielubianej osoby - to nie tak ;) Ja teściową mą ubóstwiam i tylko z sentymentu dla niej trzymałam to kolczaste dziadostwo (o agawie piszę) w donicach przed domem. Ale regularnie musiałam wycinać paro centymetrowe kolce i zawsze miałam wizję, jak ktoś się potyka na schodach i wbija sobie te kolce w oczy. Horror! ;))) Więc z ulga stwierdziłam, że pomimo bardzo rzadkiego podlewania agawy w dziwny sposób zgniły przy korzeniu podczas zimowania w piwnicy. Alleluja!

      Co do pelargonii to historia jest dłuższa i bardziej skomplikowana ;) Otóż ja nie znam słowa minimalizm ;) Parapety na zimę zastawione kwiatkami na amen. I całą zimę nic tylko chodziłam z konewką i podlewałam... i nic tylko obrywałam obeschnięte liście z pelargonii... Podlewałam i obrywałam i wciągałam odkurzaczem przekwitłe płatki z kwiatków, które sypały się na podłogę (a najbardziej się sypały, jak je obrywałam). Bo one kwitły przez całą zimę. Niby fajnie. I miałam prze zimę tez piękną fuksję i niedawno zauważyłam, że siadły na niej takie białe muszki i siedzą też na pelargoniach. Fuksje spryskałam preparatem ale dla dwóch pelargonii nie miałam już tyle serca. I dwie poszły na kompost. Wadziłabym je na lato do ogródka,ale już w sumie ogródek zajęty, a mam jeszcze 6 innych doniczek z pelargoniami (plus jeszcze jakiś trylion innych doniczek z innymi roślinami pokojowymi) to może mi wystarczy ;) I przysięgam sobie, że na zimę pójdę w minimalizm na parapetach :) A teraz parapety potrzebne na siewki pomidorów, chilli i kwadryliona innych kwiatów, które po ustaniu przymrozków pójdą do ogródka ;) Może zrobię zdjęcie wszystkich torebek z nasionami jaki kupiłam w tym roku.... ;)

      Usuń
    2. Ooo, odpisałaś! Jak miło!

      Hahaha, przednia ta wizja! Uśmiałam się :)

      Znam ten ból! Ale mimo wszystko mam słabość do tych kwiatów, bo są łatwe w uprawie, a ponadto pięknie się prezentują, kiedy są w pełnym rozkwicie. Ach, no i można się nimi cieszyć przez naprawdę długie miesiące, co jest dla mnie istotne. Niektóre kwiaty, mimo że piękne, mają krótki okres kwitnienia, i zazwyczaj się na nie nie decyduję.

      Usuń
  5. słódkie te maile;)))))


    trzymam ckiuki za firmę i za zrealizowanie planów wycieczkowych. pisz...nawet jak rzadko ale pisz;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko raczej, ale pisać będę :)
      Masz rację, te maile są słodkie :)))

      Usuń
  6. Te Twoje ostatnie nabytki cudne a jak się rozbuchają to klękajcie narody! Ja kupiłam w zeszłym roku glicynię i już pokazała co potrafi ale ja też potrafię ciąć :-)
    Dobrze, że masz gnojek od króliczków, nie wahaj się go używać

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...