Szczęście to raz w tygodniu pracować z domu i móc odwieźć swoje dziecko do szkoły...
Szczęście to wstać o świcie i jechać do pracy, którą się lubi.
Obserwując po drodze oszronione drzewa i płoty...
i jak budzi się dobry dzień.
Szczęście to mieć pracę...
Szczęście to ciepły dom do którego można wrócić.
I ludzie, którzy w nim czekają. Światełko w oknie.
Szczęście to nie jechać na pogrzeb.
(żeby nie było żadnego pogrzebu).
Szczęście to pies merdajacy ogonem.
I koty ocierające się o nogi.
Zapach płynu do prania rozchodzący się po całym domu.
Przyprószone pierwszym śniegiem krzaczki przy domu.
Te własnymi rękami sadzone. Naj-najsze.
Szczeście..
jest...
wszędzie.
wtorek, 29 listopada 2016
czwartek, 17 listopada 2016
Listopadowo- do pooglądania.
Listopadowo – czyli post wybitnie spóźniony, chryzantemowo - jesienno - pomarańczowy. Do oglądania.
Chryzantemy.
Ogródek iglaczkowy pod domem.
I Pan Ryju.
Na post pisany przyjdzie czas później :)
Chryzantemy.
Ogródek iglaczkowy pod domem.
I Pan Ryju.
Na post pisany przyjdzie czas później :)
wtorek, 8 listopada 2016
Hello world
Dzień dobry wszystkim.
Piszę wszystkim, choć nie wiem tak naprawdę czy jest jeszcze do kogo ;)
Blog skasowałam w sierpniu i niedługo miał zniknąć w czeluściach kosmosu. Skasowane blogi na bloggerze można przywrócić jeszcze przez 3 miesiące i niedługo właśnie te 3 miesiące miały minąć. Byłam pewna, że nigdy go nie przywrócę, zniknie, a ja do blogowania nie wrócę przez długie lata. Może na emeryturze ;) Jak czas będę miała ;))) Nigdy, nigdy, PRZENIGDY nie sądziłam, że tak po prostu skasuję bloga, ale właśnie tak zrobiłam. A wczoraj postanowiłam, że jednak nie mogę pozwolić mu zginąć... To prawda, że wszystko może zmienić się w jeden dzień, w jedną sekundę nawet i tak właśnie się w tym okresie stało. Postanowiłam odmienić o 180 stopni swoje życie i dotarło do mnie co tak naprawdę jest ważne. Inne rzeczy stały się mało znaczące albo w ogóle przestały się liczyć. Dlatego skasowałam blog, nie chciałam wracać do tego co było przedtem, jaka ja byłam przedtem i choć wcale jeszcze nie jest idealnie i wiele pracy jeszcze przede mną to widzę jakie ta praca daje rezultaty i niesamowitą daje mi satysfakcję. Dla niektórych osób pewnie niektóre rzeczy są od razu oczywiste, inni muszą pewne rzeczy zrozumieć. Ja mam wielkie szczęście, że to co ważne nareszcie do mnie dotarło :) Moją zmorą i zarazem błogosławieństwem jest fakt, że zawsze chciałam od życia czegoś "więcej". Ten blog to skrawek tego "więcej", którego bardzo chcę od życia.
Czasem naprawdę nie łatwo jest być mną, czasami (najczęściej) kocham być sobą, a czasami nie mogę nawet na siebie patrzeć. Każdy chyba czasami tak ma i tylko od nas zależy ile będzie tych dobrych i ile tych złych momentów, tak aby tych najlepszych było jak najwięcej :)
Bloguję w zasadzie od 10 lat i tak bardzo się cieszę, że znów tu jestem, a ta moja przerwa tak bardzo była mi potrzebna aby nabrać dystansu do pewnych rzeczy.
Ten post powstał w cudowny, deszczowy, listopadowy niedzielny poranek, gdzie największą przyjemnością było wylegiwanie się pod cieplutką kołdrą, ale w końcu wstałam (i to wcale nie tak późno, bo około 7:30) i pijąc kawę patrzyłam za okno na mgłę, mżawkę i złote liście moknące w deszczu. W takich chwilach dziękuję zawsze losowi za nasz ciepły domek i za moje życie.
Chociaż dopiero początek listopada, to ja myślę już o białej zimie i o Świętach. Ostatnio zrozumiałam też, jak ważne są małe przyjemności, odpoczynek, sprawianie sobie drobnych przyjemności i pozytywne myślenie. Tego nigdy nie może być za wiele :)
pinterest.com |
Always keep your love life, bank account and your next move private.
Subskrybuj:
Posty (Atom)