środa, 18 maja 2016

Mój piękny wymarzony ogród na Skarpie

Naprawdę nie wiem jak to się stało, że zamiast zdjęć ogrodu wyszły zdjęcia kotów na tle ogrodu  ;) 
(klikając w zdjęcia można je powiększyć)  

Szczególnie Biszkopt, rudy kot, jest niezwykle towarzyski. Zawsze podąża za człowiekiem, nie daje spokoju i gryzie ludziom paluchy ;)))



 Przed nadejściem deszczów zdążyłam obfotografować tylko jedną część ogrodu - pod tarasem i ogródek iglaczkowy koło wjazdu do garażu. Ale może to i dobrze, bo mogłabym zanudzić Was setką zdjęć - tymczasem przyjemność robienia zdjęć dawkować będę sobie stopniowo :)))


Kocimiętka i moja trawka w białe paski (mozga trzinowata) przywieziona z zeszłorocznych wakacji nad Soliną. Takie pamiątki z podróży to ja rozumiem! :)))  Kocimiętka rośnie wokół całego tarasu i rozsiewa się jak szalona. Ciągle ją wyrywam. Nie zauważyłam, żeby miała jakiś wyjątkowo dziki wpływ na koty, ale chyba są już do niej przyzwyczajone. 

Kocimiętka to taka kocia marycha ;))) 
Działa na nie jak narkotyk. Podobno 2/3 kotów jest podatnych na jej działanie, cecha ta jest dziedziczna. Rośliny zawierają nepetalakton, będący prawdopodobnie kocim feromonem.

Z Wikipedii: "Kiedy kot wyczuwa kocimiętkę, zaczyna się w niej tarzać, chwytać łapami, gryźć, lizać, głośno mruczy i miauczy. Trwa to około 10 minut, po czym zwierzę traci zainteresowanie rośliną. Po kolejnych 2 godzinach cały proces może zajść na nowo. Małe kocięta i starsze koty wykazują mniejsze zainteresowanie kocimiętką, bardzo wyczulone na jej działanie wydają się osobniki w wieku rozrodczym.
Przynajmniej trzy gatunki kocimiętki przyciągają koty: Nepeta cataria, N. grandiflora i N. ×faassenii".

Podobno odstrasza muchy i komary, ja tego nie zauważyłam. Nie zauważyłam też, żeby któryś z naszych kotów tarzał się w kocimiętce, ale kot znajomych który dostał od nas sadzonkę, podobno ją uwielbiał i zeżarł w całości ;) Ale naszym kotom czasami odbija, wiec może to właśnie to ;))) Fakt faktem, że urzędują głównie na tarasie.
 
O tym, jak próbowałam kupić nasiona kocimiętki w wiejskim sklepie pisałam TU :)  


 Tulipany kupione na jesieni w Biedronce. Boski, ciemnofioletowy kolor, idealnie pasuje do reszty chaszczy na Skarpie. Wymyśliłam sobie, że wkoło tarasu będzie biało-fioletowo-różowo. I tak jest :)
No, oprócz tej szalejącej, czerwonej róży, pnącej która w tym roku chyba jeszcze bardziej da czadu :)
Pokazywałam ją już TU.

Poniżej fioletowa szałwia omszona, lada chwila zakwitnie. Moje kolejne spełnione marzenie i piękne wspomnienie z działki w K. Musiałam ją tu mieć :))) Nasiona zdobyłam na Allegro i wysiałam jej w tym roku jeszcze więcej, bo chcę jeszcze mocniej obsadzić okolice tarasu.


 ...a ja jestem Łatka, jestem w ciąży i jestem taaaaka gruba....


A ty gdzie się ryjesz kocie Biszkopcie? - mina kota Macieja jest jednoznaczna :))))


No dobra, ogród miał być, OGRÓD, nie koty!!!! 


Rosa rugosa  - róża pomarszczona. Nieziemsko pachnie!!! Kocham kocham, kocham!!!


...skąd tu się wzięły znowu te koty...  
???
udawajcie, że nie widzicie żadnych kotów ;)))













Biszkopt chciał się otrzeć o Pająka, wyszła taka trochę dwuznaczna sytuacja ;) 




Reszta ogrodu w miarę możliwości czasowo -pogodowych, ale właśnie przestało padać, a weekend zapowiada się cudownie :)))

PS: Ten kot jest niesamowicie fotogeniczny...


niedziela, 15 maja 2016

Notka o wszystkim czyli pachnie bez, kupiłam Andreę i słów kilka o kupie królika ;)

 Puk, puk, jest tu kto?

Ano chyba jest, skoro się dobija i dopytuje :)  Jakieś liczniki przesuwają się do przodu, ludzie wyszukują hasło "wymarzony ogród" i trafiają na notkę z moim ugorem, bidaki ;) A mój ugór wbrew pozorom ma się coraz lepiej, kupa królika działa cuda i w tym roku będą może nawet jakieś truskawki, a jak nie będzie to i tak sąsiad ze wsi w łubiankach się nam wypłacać zamierza i wczoraj już była pierwsza dostawa najpierwsiejszych truskaweczek, z pierwszego zbioru, słodkich jak miód :))) z których upiekłam książkowego wręcz, drożdżowego ZAKALCA :((( Te drożdże po prostu nigdy mi nie rosną...

Po deszczu wyszłyśmy z Liwka urwać wierzby dla królików. I tak idę przez tą wieś, 50 m za dom, ale wieś wsią przecież, a ja idę, a jakże  ;) a tu bez pachnie jak oszalały, pola się zielenią szmaragdowo, pies szczęśliwy uśmiecha się biegnąc z nami drogą (nasz Pająk naprawdę ma minkę jakby się uśmiechał!) i wiem, że żyję w najpiękniejszym miejscu pod słońcem!!! Po co ja w tym domu siedzę obiad pichcąc, kiedy powinnam wyjść, patrzeć i wstrzymywać dech z zachwytu??!

Dużo się pozmieniało ostatnio u mnie w tym blogowaniu... nie wiedziałam czy potrafię, czy chcę jeszcze, takie moje małe przejście w zupełnie inny wymiar... wymiar, którego w sumie nigdy nie chciałam, ale jak już się stało, to się stało, trza przyjąć na klatę i żyć dalej ;))) I wiem, że ja wariatka totalna jestem, ale dalej tęsknię za moim blogiem na interii - to chyba tylko siedzi w mojej psychice, ale tam mi się pisało. A gdzie indziej już mi się nie pisze.... Nawet szablon zmieniłam na taki co maksymalnie odpowiada ostatniemu szablonowi z interii i... chyba coś się odblokowało, bo jestem ;)

A róża pomarszczona już zaczyna kwitnąć i pachnie obłędnie :) Kolejne, moje małe/wielkie spełnione marzenie :)))

Mam jeszcze parę innych marzeń co spełnienia, co ja plotę, setki marzeń do spełnienia!!!  tych wielkich i tych malutkich ;)  np chcę zapuścić długie, zdrowe, piękne włosy, takie do połowy pleców... i co? I znów w piątek poszłam do fryzjera, niby tylko wycieniować grzywkę i wyrównać końcówki, a skończyło się na obcięciu paru cm i znów jestem setki kilometrów od swojego celu... Też tak macie??? ;)  Ale odświeżyć fryzurę trzeba było koniecznie, włosy teraz do linii gdzie zaczyna się biust sięgają, a już tak chciałam mieć takie długie żeby zakrywały biust (niesamowicie seksowne moim zdaniem) i znów je obcięłam!!!! Wariatka... Wrrrrr!!!! Może i trochę lepiej się układają, ale znów są wycieniowane kolo twarzy i będę je prostować godzinami.... TAKA GŁUPIA!!!! Że aż wczoraj kupiłam na Aliexpress polecany przez wszystkich  specyfik na szybki porost włosów, esencję Andrea ;) Nie boję się kupować na Aliexpress- po pierwsze to groszowe sprawy, po drugie, esencję już raz zamówiłam... nie przyszła i dostałam zwrot kasy :) Pań Chińczyk się nie popisał :-/ Tym razem kupiłam od sprzedawcy, który posiada jakieś 1400 dobrych opinii ;)))




Bardzo chciałabym Wam pokazać kilka zdjęć z mojego ogrodu, jak się tylko dzisiaj uda, to obiecuje Wam  solennie tą róże pomarszczoną i inne gadżety ze Skarpy :)

Tymczasem mówię pa i macham łapką i mam nadzieję, że nie żegnam się znowu na 2 miesiące ;)))

PS: Właśnie wychodzi słońce, wiec może coś z tych zdjęć jednak będzie ;)))


Kot Maciej was pozdrawia :))) 





* - Żreć Mniej


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...