niedziela, 1 września 2013

Wrzesień :)))





Co przyniesie???
Liwci przedszkole.
Mnie nową pracę...
Wrześniu, bądź łaskawy ;)))


***

Znów czuję, że coś wspaniałego w moim życiu się zaczyna, że nadchodzą dla nas naprawdę dobre lata... Tak po prostu czuję, a ostatnio naprawdę nauczyłam się ufać swoim przeczuciom. Nie szukałam pracy aż do połowy sierpnia, czułam, że jeszcze nie warto, że po prostu jeszcze nie czas... Gdy poczułam, że ten czas nadszedł... szybko mi z tym znalezieniem pracy poszło ;) Ale prawdę mówiąc, bałam się...
Bałam się, czy jeszcze w ogóle do czegokolwiek się nadaję, czy po 4 latach przerwy ktokolwiek będzie chciał mnie do pracy. A tu szok :))) Nie śmiałam nawet marzyć o takiej posadzie... I w związku z tym, musieliśmy kupić drugie auto. I to moje wymarzone, hondę identyczną, jak mieliśmy w Irlandii!!! I pomaluje mi ją w Milkę :) Tylko raz mu o tym wspomniałam, że marzy mi się takie auto... Jest kochany :))) I nie wydaliśmy dużo, a Artek z Michałem sam przy nim wszystko zrobi. A zapach do auta obowiązkowo lawendowy!!! :)))

Potrzebowałam nowego auta, żeby dojeżdżać do pracy... A starym Artek będzie odbierał Liwkę z przedszkola... Jak to będzie???

Strasznie spodobała mi się ostatnio ta piosenka, kocham ją! I zawsze już będzie mi się kojarzyła z tym czasem w moim życiu:

https://www.youtube.com/watch?v=o_1aF54DO60


Nie da się wstawić filmiku z Youtube, jak to kiedyś było możliwe...
Interia chyba schodzi na psy... albo coś się pozmieniało...
Wypadłam z obiegu?

***

Przez dwa dni byłyśmy z Liwką u mojej mamy w Krakowie :)
Uwielbiam spędzić od czasu do czasu trochę czasu na starych śmieciach, w moim starym pokoiku... Bezcenne!!!
Uwielbiam tam jeździć z Liwką :))) Tylko my dwie!
Prawie zawsze jedziemy na Rynek. Fontanna, karmienie gołębi, jakaś pamiątka (Liwka zawsze kupuje niebieską bransoletkę), a tym razem spotkałyśmy naszych kochanych Ryjków :))) Wchodzimy sobie jakby nigdy nic do ogródka w McDonaldzie na Szewskiej, a tu ktoś do mnie gada :))) Ja się patrzę, a to Mariusz!!! My to zawsze się spotkamy w najmniej oczekiwanych okolicznościach, chociaż oni na stałe są już w Irlandii...
Będę za nimi strasznie tęsknić :(((

Musiałam też kupić parę ciuchów do pracy, bo nie miałam prawie niczego :/ O ile jakieś tam sweterki jeszcze mam, tak spodnie sprzed ciąży są delikatnie za małe :((( Powinnam schudnąć 2-3 kg, naprawdę dobrze by mi to zrobiło. Tymczasem stres powoduje,że żrę jak szalona :( Ale i tak praca na Skarpie dużo mi daje :) Latam z taczkami, bo staram się mieć już wszystko przygotowane przed jesienią :))) Ogródek ziołowy zrobiony, wszystkie roślinki wysadzone na stałe miejsca. Zabrałam się nawet za tą kupę piachu koło bramy, niestety muszę czekać aż zabierzemy się za chodnik koło domu... Ale piaskownica dla Liwki zrobiona, jest ogrooomna :))) Zwiozłam tez dużo taczek ziemi na miejsce po basenie, bo nie dość, że został pusty plac z wygniłą trawą, to jeszcze w tym miejscu ziemia nam się zapadła! Mój ogródek iglaczkowy przed domem też nabiera powoli fasonu ;) Rozsadziłam roślinki i posadziłam masę kocimiętki ;) Marzą mi się wrzosy :)) Może za pierwszą wypłatę???

***

Mam stres jak cholera... Wczoraj byłam dosłownie chora z nerwów... Nie dość, że ja do pracy, to jeszcze Liwcia do nowego przedszkola.  Artek będzie ją odbierał koło 3, teraz on będzie musiał zająć się tatusiowaniem... Na szczęście w mojej pracy będzie możliwość pracy z domu... Pewnie nie od samego początku, ale liczę na to bardzo, bo będę mogła być więcej czasu z Liwcią... i dojazd może chociaż raz w tygodniu by mi odpadał ;)
To byłoby to! Najgorsza sprawa z parkowaniem na Kazimierzu, gdyby nie to... chyba nie stresowałabym się tak bardzo, bo przeczuwam, że praca będzie fajna ;)
Ale może nie będzie tak źle???
Sen mara, Bóg wiara... Decydując się na budowę domu na Skarpie, wiedziałam, że prawdopodobnie będę dojeżdżać do pracy do Krakowa...

***

Napisałam tak wiele, bo nie wiem kiedy znów uda mi się tu coś napisać. Cały tydzień praca, a w weekend "świniobicie" u rodziców Tygrysa, brrrr... będę też musiała jechać z mamą do taty, kiedy ja to wszystko ogarnę???
Muszę też powysyłać wszystkim hasło na mojego bloga...
Przepraszam więc za wszelakie opóźnienia ;)



Magadalena88 (gość) 01 wrzesień 2013
Ja także czekam na zmiany... Ale na razie cicho szaaa... Chociaż mam ochotę w końcu komuś się wygadać...

Kochana bardzo się cieszę, że wszystko u was się układa. zastanawiałam się co z Liwką? Ja to pogodzicie? i bardzo Cię przepraszam zapomniałam o Twoim mężu... Naprawdę dopiero wczoraj wpadłam na to, że przecież jest jeszcze tygrys, który na pewno pomaga Ci przy dziecku i będzie pomagał... Gapa ze mnie jak mówi Krzyś :)
Piosenka ładna, ale już nie mogę jej słuchać... Za dużo jej w radiu :P

Pozdrawiam :*
(gość) 01 wrzesień 2013
Miło się czyta takie słowa a na zapas nie ma co się martwić.Liwcia kiedy zobaczy jak inne dzieci będą jadły to też sobie zje....tak jak było z Jej mową...potrzebuje czasu....Wszystkiego co piękne dla Was,niech Wasza Miłość rozwija się i rośnie tak jak ta Skarpa,która tak pięknie urosła od czasu przybycia na Nią Wędrowca....Nowa praca i nowe wyzwania przed Tobą...Wami....wierzę,że wszystko się uda...cieplutko Was pozdrawiamy...Wędrowiec z Podróżniczką...
elfik1366 02 wrzesień 2013
Byc moze liwka pod wplywem dzieci zacznie zjadac nie martw sie na zapas pamietasz jak sie martwilas ze malo mowi a teraz .....jest ok wiec nie martwimy sie napewno wszystko jakos zasik ogarniesz i swiniobicie i prace i odwiedziny u taty bedzie dobrze trzymaj sie kochana
ognista (gość) 11 wrzesień 2013
ogromny stres ae dacie radę;))) szybko sie zaaklimatyzujesz a LIwcia na pewno znajdzie koleżanki. fajnie że tyle nowych rzeczxy w twoim życiu;)

u mnie wrzesień przyniósł Tomusiowi przedskzole, a mi kolejnego kopa. moja matka umiera. pomału na raty. coś się kończy.
mychazielona (gość) 18 wrzesień 2013
P pierwsze gratuluje pracy;-)))))))))) Wiem że wrzesień jest szczęśliwym miesiącem i nie tylko dla mnie ;-) Kochana praca po tylu latach przerwy to stres ale wiele bym dała by moje cv też gdzieś się przyjęło ;-) Ale nie tracę nadziei ;-) Liwka da sobie radę może na początku z tym jedzeniem będzie problem ale gdy zobaczy że inne dzieci jedzą to też coś skubnie;-) Honda no nie ja z Robertem w Anglii mieliśmy hondę i tak bardzo za nią tęsknię ;-( ale w Milka to nie widziałam , jak będę jechała do teściowej i zahaczymy o Kraków to będę takiej hondy szukać;-). Trzymam kciuki i zostawiam kopa w tyłek na szczęście dla was dwóch ;-)))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...