czwartek, 7 czerwca 2018

Wiosennik, czyli powrót do pisania bloga po długiej przerwie.


Co zacznę pisać, to kasuję. Serio. Powrót do pisania po tak długim czasie, jest jak szorowanie gołym tyłkiem po asfalcie. Takim naprawdę chropowatym. Z jednej strony naprawdę bardzo chcesz to zrobić i mieć to już za sobą, ale z drugiej boli jak cholera i właściwie to na co ci to wszystko???

Ale wena nie sługa, przychodzi i odchodzi kiedy chce. A teraz mnie napadła :)

Mogłabym się teraz zacząć tu rozwodzić nad czasem, kiedy miałam czas na pisanie notek prawie codziennie, kiedy mieliśmy cudowną, wspierającą grupę blogowych przyjaciół (tzw. kółko wzajemnej adoracji, hehe) a pisanie było lekkie, łatwe i przyjemne. Kiedy siadywałam przy naszym starym komputerowym „dieslu” w naszym małym mieszkanku w Newbridge  i wylewałam na klawiaturę wszystkie smutki i radości. Kiedy Liwcia była jeszcze taka mała :) Dobrze, że chociaż te wspomnienia mam tak dobrze zapisane :) Nie zamieniłabym tych chwil na żadne inne!!!

Ale tak sobie myślę, że chcieć to móc i to żaden problem wrócić do pisania. Wystarczy znów zacząć pisać ;) Tak więc drodzy Państwo, wiadomość numer 1 (chociaż nie o największej randzie) to: mamy chomika ;) Chomik ma na imię Alex, ale ja nazywam go krwiożercza bestia, bo zagryzł swojego kolegę chomika, który nierozważnie został nam sprzedany wraz z Alex przez pana w zoologicznym. Jakoby, że jednemu chomikowi się nudzić miało bardzo… Co prawda wyczytałam w internecie, że chomiki dżungarskie są terytorialnym zwierzakami i trzeba trzymać je osobno, odgrodziłam więc trzecie piętro klatki od pierwszego, ale Alex i tak się jakoś przedostała i uśmierciła swego niedoszłego męża :( Mamy nauczkę na przyszłość, chomika szkoda (bardzo!), a Alex rządzi na pokojach w klatce i mimo wszystko stała się ulubieńcem rodziny. Jednak te chomiczki są naprawdę bardzo słodkie :) My mamy białego i Liwka nagrywa z nim niezliczone filmiki na komórce… Ma już nawet swój własny kanał na Youtube ;) Niesamowicie szybko rosną nam te dzieci i nie zatrzymamy tego… Możemy jedynie pokazać im, jak dobrze żyć. Jak być dobrym człowiekiem.

Wakacje już za pasem i będzie to dla nas (rodziców) niesamowita ulga. Podobno od 4 klasy "się dopiero zaczyna", a Liwcia jest z tego pechowego rocznika, które zostało zaciągnięte do szkoły o rok wcześniej, bez żadnego przygotowana programu czy dostosowania go do młodszego ucznia. Radzi sobie świetnie, ale jak każda matka drżę o przyszłość. Już tak będę miała chyba całe życie ;) Wiem, że za bardzo się przejmuję ;) Tymczasem przed nami wakacje, jezioro, a jeszcze wcześniej zielona szkoła :) I znów szkoła życia przed moją Już-nie-taką-Malutką. Trzeba wypuścić z ramion, wypuść w świat. Po to przecież wychowujemy dzieci. Nie dla siebie. Dla świata (tak sobie powtarzam, tak sobie powtarzam!).

To będzie czas, kiedy będę mogła trochę bardziej zająć się sobą i wsiąść na mój dwudziestopięcioletni rower i pognać z Pająkiem przez wsie. On to uwielbia :) Spasł się ostatnio ciut nadto i nie mogłam uwierzyć, że taki wałek kluskowaty potrafi tak popylać na tych swoich krótkich nóżkach. Robiłam postoje, bo bałam się, że mi pies zawału dostanie. A on nic.  Tylko raz próbował mi się wkręcić w łańcuch, kiedy wystraszył się jakiegoś psa wybiegającego z podwórka, ale na szczęście odbił się tylko zgrabnie od roweru i popędził dalej. Kiedy widzi, jak biorę rower, dostaje szału ze szczęścia :) I wakacje to jest taki czas, kiedy na ten rower będzie więcej czasu :) I może w końcu pomaluję barierki ;) I mam jeszcze wykopać dziurę pod rusztowanie na domek na drzewie. Tyle fajnych rzeczy do zrobienia, a tak mało czasu....

W międzyczasie odkryłam również, że chyba jednak nie jestem człowiekiem… Jestem kotem.




6 znaków, że tak naprawdę jesteś kotem:

- nie przepadasz za  przebywaniem w towarzystwie
- irytuje cię 99% społeczeństwa
- nienawidzisz tego, co inni uważają za świetną zabawę
- twoje szczęście nie zależy od posiadania drogich rzeczy
- okazujesz uczucia na swoich własnych zasadach
- jesteś ofiarą nagłych zmian nastroju

100 % ja :)



14 komentarzy:

  1. Ja też mam sporo przemyśleń w tym roku i planów na okres wakacyjny ale jak to wszystko wyjdzie to dopiero się okaże :)
    Całkiem zgrabnie poszedł Ci ten ,,powrót do pisania" :D
    pozdrawiam i czekam na dalsze wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      Ja wolę nie pisać zbyt szczegółowo o planach, bo potem nic z tego nie wychodzi - jakieś takie fatum czy co???

      Usuń
  2. Nie masz pojęcia jaką frajdę sprawia mi czytanie Twojego bloga! Myślę, że też trochę tęsknię za "kóleczkiem wzajemnej adoracji" sprzed kilku lat:) A mój rower dopiero dwa tygodnie temu zobaczył świat po posezonowej przerwie:) Ale jestem dumna, bo prawie codziennie na rowerze do pracy pomykam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dołączam do Twojego kółeczka ;)
      Ja nie mogę na rowerze do pracy, bo mam około 45 km, a bardzo bym chciała dojeżdżać rowerem, hmmm, chyba muszę zmienić pracę!!!

      Usuń
  3. Iwonka dobrze że wracasz, ja tez mam zastój ale pisze od czasu do czasu bo szkoda mi tych lat blogowych... smutków i radości

    i ja TEZ JESTEM KOTEM!!!!!

    sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie koty, łączcie się :)
      Pewnie, że szkoda lat blogowych, tak miło jest wracać do starych wspomnień!

      Usuń
  4. no i mnie ze mnie niezły kot choć starszawy....na samo wspomnienie blogowania interiowego łza się kręci....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po latach blogowania na Interii nic już nie będzie takie samo ;)

      Usuń
  5. Ja zwykle po dłuższym rozstaniu z blogowaniem jestem wyposzczony pisania. Ciebie też wena porządnie dopadnie, każdy miewa takie "literackie zatwardzenia". Nasza pociecha już czuje wakacje, my miejmy nadzieję że też niedługo je odczujemy. Cóż począć, im dziecko starsze tym trudniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już czuję wakacje, w zasadzie czuję się, jakbym sama miała wakacje, chociaż normalnie zasuwam w pracy ;) Wystarczy, że nie trzeba już pilnować odrabiania lekcji, uczyć się z dzieckiem jakichś wierszyków - bajka! :)

      Usuń
  6. Gdybyś nie napisała, żeś takie katusze przechodziła, to w życiu bym nie powiedziała, że ten wpis rodził się w takich mękach :) Czytało się go łatwo i przyjemnie. Ktoś kiedyś powiedział: "easy reading is damn hard writing" i miał świętą rację :)

    Trzymam kciuki za to, by wena Cię nie opuszczała, bo lubię tu zaglądać i czytać o perypetiach Pełnoletniej :)

    Jestem kotem! Jak w pysk strzelił! :) Mądre głowy powiadają, że kto z kim przystaje, takim się staje. A u nas w domu przecież koty mają przewagę liczebną nad homo sapiensem ;)

    RIP, Nieznany Chomiku :( Wychowałaś potwora, koleżanko! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że nie miałam pojęcia, że chomiki muszą jeść białko zwierzęce. Np. jeśli samica ma młode, a nie dostaje wystarczając dużo biało, to zeżre swoje dzieci :( U nas akurat poszło o walkę o terytorium, ale teraz daję chomisiowi zabite muchy, a wczoraj dostał malutką porcyjkę mielonego mięska. Wczoraj zabrałam chomika na pole, siedziałam z nim trzymając go na kolanach na schodach przed domem, aż zaczęła koło nas krążyć sowa. Lada chwila gotowa była mnie zaatakować (biały chomik w ciemności musiał być dla niej tak smacznym kąskiem, jak Happy Meal dla dzieciaka) i musiałam ewakuować chomika do domu.

      Z pisaniem jest tak, że najgorzej jest zacząć, a potem to już leci samo ;)

      Wszystkie koty, łączmy się :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. To inspiruje! :-*

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...