Patrzę na prognozę i mordka mi się śmieje, chociaż wiem bardzo dobrze, że styrają mnie te upały w aucie bez klimatyzacji i w Krakowie, w którym od poniedziałku będzie zamknięta ulica Grzegórzecka- ostatnia ulicą, którą mogłam się dostać do pracy, bo Lubicz i Basztowa tez już zamknięte.... Wygląda na to, że trzeba będzie chodzić po 2 km w jedną stronę na piechotę w upałach po 34 stopni. Odpalę na telefonie Pacer'a (krokomierz), będę się polewać wodą, może to jakoś będzie i nareszcie będę mogła osiągnąć upragnione 10 000 kroków dziennie. Codziennie! Tylko czy ja to przeżyję??? ;)
Nareszcie post. Po prostu post, taki zwykły, pisany, jakich najbardziej mi brakuje :) Tak naprawdę to najbardziej brakuje mi czasu. Bo jakby był czas, to i pisanie by było ;)
Ale coś za coś.
Wiem, że w życiu też będę miała taki czas, że i wolnych minut będzie za dużo.... Ale kiedy to będzie? Za 100 lat może ;)
Ja natomiast mam znowu nową zajawkę :) I nie mogę przestać ;) Tylko ten cholerny brak czasu mi przeszkadza.... Mam zajawkę na robienie dziesięciu tysięcy kroków dziennie :) Już od dawna chciałam mieć krokomierz i gdybym wiedziała, że da się to ustrojstwo zainstalować na telefonie to nie prosiłabym Tygrysa o krokomierz na urodziny. Ale bateria działa w nim przez pół dnia, wiec leży w szufladzie... Za to Pacer w telefonie sprawuje się znakomicie, tylko muszę pamiętać , żeby pauzować go na czas przejazdu samochodem ;) Szybkie chodzenie wyrabia kondycję, sprawia, że krew krąży mi szybciej (szczególnie jak gnam za Pająkiem na naprężonej smyczy, hehe), odchudza, zapobiega otyłości brzusznej, sprawia, że ciało staje się smuklejsze i sprężyste i przy takich treningach może nawet kiedyś przebiegnę ta trasę. Na razie wolę nazywać to chodzeniem lub zupełnie niewinnie spacerami ;)
"Zgodnie z normami WHO, wystarczy robić 10 000 kroków dziennie, aby zachować sprawność fizyczną i osiągnąć prawidłową masę ciała". To idealna i bardzo przyjemna profilaktyka chorób serca i chorób cywilizacyjnych. Dzięki spacerom organizm wydajniej dotlenia każda komórkę ciała. "Systematyczny, umiarkowany wysiłek powiększa i ulepsza sieć naczyń wieńcowych oraz sprawia, że serce staje się bardziej wydolne. Narządy wewnętrzne są w lepszej kondycji i wzmacniają się kości. Układ mięśniowy staje się sprawniejszy i bardziej wytrzymały", a ruch fizyczny nawet podobno spowalnia rozwój nowotworów. Przy moim siedzącym trybie życia moje ciało dosłownie woła o regularne porcję intensywnego ruchu. Boję się, że jeśli nie zacznę systematycznie robić czegoś teraz....za 10 lat obudzę się jako podstarzała, gruba baba na progu choroby niedokrwiennej serca. Może przesadzam... ale ta wizja spędza mi sen z powiek. Najważniejsze to słuchać własnego ciała. Moje krzyczy o ruch, wiec mu to dam :)))
Źródło: http://www.zdrowienacodzien.pl/a-67-10-tysiecy-krokow-dziennie-recepta-na-zdrowie-i-doskonala-kondycje/
Na początku nie pamiętałam, żeby mieć telefon zawsze przy sobie. Raz rozładował mi się w połowie spaceru ale z dnia na dzień było coraz lepiej. Przy siedzeniu w domu, poziom ruchu jest bardzo marny... To był jakiś leniwy dzień, kiedy telefon leżał głównie na blacie w kuchni ;)
Dla mnie ten mała niepozorna aplikacja stanowi niesamowitą motywację, żeby jak najwięcej się ruszać.
I nareszcie się udało :)
W dniu w którym jestem w pracy, idę do sklepu po lunch, pochodzę trochę po Skarpie, czy domu poziom ruchu to jakieś 4-5 tysięcy kroków dziennie. Za mało. Dlatego trzeba iść na spacer :) 7 kilometrów, ponad 7 tysięcy kroków i 526 spalonych kalorii :) Żyć, nie umierać!! :)
Mój zarejestrowany rekordzik: 16 771 kroków. Wiadomo, że nie da się policzyć wszystkich korków,nie mam telefonu przyczepionego do siebie na 24/7. Ale motywacja niesamowita :)
Przez ostatni tydzień a może nawet półtora nie byłam na spacerze. Po pracy pracowałam w ogródku a później ugryzło mnie coś w nogę i dopiero wczoraj zeszła opuchlizna. Miałam niesamowita ochotę zobaczyć co stanie się z moją nogą po 7 km spacerze, ale odpuściłam ;) Chciałabym móc robić 10 tys. kroków codziennie... Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wracam z pracy i zostawiam dziecko, które i tak nie widziało mnie przez 11 godzin i idę sobie trenować... Liwcia była już dwa razy ze mną i obiecała chodzić 4razy w miesiącu :) Po zmianie czasu na zimowy też raczej odpuszczę łażenie nocą po wiejskich drogach...Już się tym martwię, bo wiem, że bardzo będzie mi tego brakować... a jaki Pajączek będzie nieszczęśliwy!!!
Ciekawe ile ja robie kroków w pracy. Tylko szkoda mi telefonu mieć przy sobie. Mój M. ma fabryczny krokomierz w telefonie i jak zaczął nową pracę to jego rekord to 32 tys. Po prostu łazi po tym magazynie. Ale teraz już nie trzyma tel przy sobie. Bo mu szkoda. Chyba jutro sobie włączę w pracy i sprawdzę ;) bo dzisiaj wolne!! Mieliśmy ruszyć na szlak ale Krzychu chory... A i wiesz że nadal czekam na kartkę :( po co nam poczta polska? Rozmawiałam z listonoszem i powiedział mi że na pewno zaginęła... tylko mnie wkurzył... Bo nie chce przyznać że działają do dupy... poczekam jeszcze. Udanej niedzieli. Pozdrawiam :* piękny dzień u nas także się zapowiada! :*
OdpowiedzUsuńNie no, masakra... Jeszcze nie przyszła? Zostawiłam ją na poczcie, nawet nie wrzucałam do skrzynki, bo troszkę ważyła i chciałam zapytać czy zwykły znaczek wystarczy. Ale wystarczył i wzięli tą kartkę od razu, tylko przystemplowali priorytet. Masakra. Pewnie ktoś ukradł zawartość... Mam nadzieję, że miał alergię na te maseczki,co Ci wysłałam i mu ryj spuchł ;-p
UsuńZdrówka dla Krzysia! Daj znać ile kroków robisz. A ja siedzę na dupie... :(
Muzę chyba lenistwo odrzucić i wrócić na kijkowy szlak, to ponad 8 km więc tych kroków sporo by było....jak przeżyję te upały tego tygodnia to będzie dobrze, aż się ich boję.....
OdpowiedzUsuńTeż się bałam ale dobrze jest :) Moja mama też źle upały znosi, zaraz do niej zadzwonię.... Polecam powrót na kijkowy szlak :)
Usuńjezu ja też kocham upały......a w aucie...to se nawet specjalnie wyłączam klimę. przynajmniej przy plus 70 nie marznę.
OdpowiedzUsuńkrokomierz miałam ale wyłączyłam. nie musiałam specjalnie się starać o te 10 tysięcy kroków wystarczy że...pójdę do roboty.
też jestem styrana. brakiem wolnego brakiem czasu i ciągłym przenoszeniem nas ze zmiany na inne zmiany
Spacery tak, marsze nie. A to dlatego, ze jak byłam w Twoim wieku nie było takich motywatorów, takiej mody, takich wiadomości a spacer a tym bardziej bieg bez celu był fanaberią, dziwactwem, nieomal objawem chorej głowy. A teraz za późno, nadciśnienie i wieńcówka nie pozwalają ani marszów ani rowerka. Dobrze, że spacery powoli, do woli.
OdpowiedzUsuń