Co przyniesie???
Liwci przedszkole.
Mnie nową pracę...
Wrześniu, bądź łaskawy ;)))
***
Znów czuję, że coś wspaniałego w moim życiu się zaczyna, że nadchodzą
dla nas naprawdę dobre lata... Tak po prostu czuję, a ostatnio naprawdę
nauczyłam się ufać swoim przeczuciom. Nie szukałam pracy aż do połowy
sierpnia, czułam, że jeszcze nie warto, że po prostu jeszcze nie czas...
Gdy poczułam, że ten czas nadszedł... szybko mi z tym znalezieniem
pracy poszło ;) Ale prawdę mówiąc, bałam się...
Bałam się, czy jeszcze w ogóle do czegokolwiek się nadaję, czy po 4
latach przerwy ktokolwiek będzie chciał mnie do pracy. A tu szok :)))
Nie śmiałam nawet marzyć o takiej posadzie... I w związku z tym,
musieliśmy kupić drugie auto. I to moje wymarzone, hondę identyczną, jak
mieliśmy w Irlandii!!! I pomaluje mi ją w Milkę :) Tylko raz mu o tym
wspomniałam, że marzy mi się takie auto... Jest kochany :))) I nie
wydaliśmy dużo, a Artek z Michałem sam przy nim wszystko zrobi. A zapach do
auta obowiązkowo lawendowy!!! :)))
Potrzebowałam nowego auta, żeby dojeżdżać do pracy... A starym Artek będzie odbierał Liwkę z przedszkola... Jak to będzie???
Strasznie spodobała mi się ostatnio ta piosenka, kocham ją! I zawsze już będzie mi się kojarzyła z tym czasem w moim życiu:
https://www.youtube.com/watch?v=o_1aF54DO60
Nie da się wstawić filmiku z Youtube, jak to kiedyś było możliwe...
Interia chyba schodzi na psy... albo coś się pozmieniało...
Wypadłam z obiegu?
***
Przez dwa dni byłyśmy z Liwką u mojej mamy w Krakowie :)
Uwielbiam spędzić od czasu do czasu trochę czasu na starych śmieciach, w moim starym pokoiku... Bezcenne!!!
Uwielbiam tam jeździć z Liwką :))) Tylko my dwie!
Prawie zawsze jedziemy na Rynek. Fontanna, karmienie gołębi, jakaś
pamiątka (Liwka zawsze kupuje niebieską bransoletkę), a tym razem
spotkałyśmy naszych kochanych Ryjków :))) Wchodzimy sobie jakby nigdy
nic do ogródka w McDonaldzie na Szewskiej, a tu ktoś do mnie gada :)))
Ja się patrzę, a to Mariusz!!! My to zawsze się spotkamy w najmniej
oczekiwanych okolicznościach, chociaż oni na stałe są już w Irlandii...
Będę za nimi strasznie tęsknić :(((
Musiałam też kupić parę ciuchów do pracy, bo nie miałam prawie niczego
:/ O ile jakieś tam sweterki jeszcze mam, tak spodnie sprzed ciąży są
delikatnie za małe :((( Powinnam schudnąć 2-3 kg, naprawdę dobrze by mi
to zrobiło. Tymczasem stres powoduje,że żrę jak szalona :( Ale i tak
praca na Skarpie dużo mi daje :) Latam z taczkami, bo staram się mieć
już wszystko przygotowane przed jesienią :))) Ogródek ziołowy zrobiony,
wszystkie roślinki wysadzone na stałe miejsca. Zabrałam się nawet za tą
kupę piachu koło bramy, niestety muszę czekać aż zabierzemy się za
chodnik koło domu... Ale piaskownica dla Liwki zrobiona, jest ogrooomna
:))) Zwiozłam tez dużo taczek ziemi na miejsce po basenie, bo nie dość,
że został pusty plac z wygniłą trawą, to jeszcze w tym miejscu ziemia
nam się zapadła! Mój ogródek iglaczkowy przed domem też nabiera powoli
fasonu ;) Rozsadziłam roślinki i posadziłam masę kocimiętki ;) Marzą mi
się wrzosy :)) Może za pierwszą wypłatę???
***
Mam stres jak cholera... Wczoraj byłam dosłownie chora z nerwów... Nie
dość, że ja do pracy, to jeszcze Liwcia do nowego przedszkola. Artek będzie ją odbierał koło 3, teraz on będzie musiał zająć
się tatusiowaniem... Na szczęście w mojej pracy będzie możliwość pracy z
domu... Pewnie nie od samego początku, ale liczę na to bardzo, bo będę
mogła być więcej czasu z Liwcią... i dojazd może chociaż raz w tygodniu
by mi odpadał ;)
To byłoby to! Najgorsza sprawa z parkowaniem na Kazimierzu, gdyby nie
to... chyba nie stresowałabym się tak bardzo, bo przeczuwam, że praca będzie fajna ;)
Ale może nie będzie tak źle???
Sen mara, Bóg wiara... Decydując się na budowę domu na Skarpie,
wiedziałam, że prawdopodobnie będę dojeżdżać do pracy do Krakowa...
***
Napisałam tak wiele, bo nie wiem kiedy znów uda mi się tu coś napisać.
Cały tydzień praca, a w weekend "świniobicie" u rodziców Tygrysa,
brrrr... będę też musiała jechać z mamą do taty, kiedy ja to wszystko
ogarnę???
Muszę też powysyłać wszystkim hasło na mojego bloga...
Przepraszam więc za wszelakie opóźnienia ;)