poniedziałek, 25 marzec 2013, 20:05 |
To się nazywa
ironia losu! Właśnie wtedy, kiedy tak strasznie zebrało mi się na
pisanie, zabrakło nam internetu. Po raz pierwszy włączył nam się
limit... Jakimś cudem dziś rano udało mi się wejść na pocztę i
wiedziałam, że są jakieś komentarze, ale nawet nie mogłam ich
przeczytać! Nie mówiąc o wejściu na Wasze blogi... Strasznie długo mnie
nie było i porobiły mi się takie zaległości, że masakra. I o tylu
sprawach chciałam napisać... O ile po przeprowadzce po prostu mnie
zatkało, tak po ostatniej notce się odblokowałam i nie uwierzycie pewnie
jakie cierpiałam katusze nie mogąc nic napisać, szczególnie, że tematy
były jak rzeka: obszerne i wiedziałam, że pouciekają mi bardzo szybko.
Tak to już jest: jeśli nie napiszę notki od razu, jest prawie pewne, że
ona nigdy nie powstanie... Z nielicznymi wyjątkami, kiedy planuję sobie
tematy notek z wyprzedzeniem i zapisuję je w kalendarzu ;) Ale to takie
bardziej ogólne tematy są ;) Mimo wszystko jednak, takie wyciszenie się było mi naprawdę bardzo potrzebne :))) Do końca życia nie zapomnę już nigdy tych pierwszych po przeprowadzce do naszego domu wieczorów, kiedy zdarzało mi się, że byłam sama z Liwką w domu, Liwcia już spała, a wiatr wył masakrycznie w kominach wydając dźwięk jakby ktoś bardzo głośno i piskliwie krzyczał (nic tylko włączyć sobie jakiś horror, schować się pod koc i umrzeć ze strachu!!!). Nie mięliśmy jeszcze wtedy zasłon w oknach (i do tej pory nie mamy ich we wszystkich; powiedziałabym nawet, że mamy je tylko w niektórych, strategicznych otworach okiennych, haha) i to było takie niesamowite... Nie chodzi o to, że się bałam, bo wcale nie :) Tylko tak po prostu patrzeć na tą ciemność za oknem, wiedząc, że za nią skrywa się ukochana Skarpa... To wszystko napełniało mnie i napełnia wciąż uczuciem pobożnego lęku ;) Że to może być sen. Czy my już naprawdę tu jesteśmy??? W naszym domu???
Tak wiele osób przestrzegało mnie,
że się rozczaruję... Sama nawet w pewnym momencie doszłam do
przerażającego wniosku, że owszem, przeprowadzimy się, ale co my, Na
Boga, tam później będziemy robić??? Teraz chce mi się dosłownie śmiać z
tego wszystkiego :) Owszem, na początku łyso było bez teściów, i to
bardzo... Ostatkiem sił powstrzymałam się przed rozryczeniem się w dzień
przeprowadzki i zrobiłam to dopiero w samochodzie, jadąc już na Skarpę.
Moi teściowie to naprawdę wspaniali ludzie o wielkich sercach.
Najchętniej zatrzymaliby nas na zawsze ;) Ale dosłownie nie dało się już
przeciągać tej przeprowadzki dłużej! Wszystko było praktycznie gotowe i
codzienne dojazdy po 25km robiły się już coraz bardziej bez sensu...
No i oto jesteśmy :))) Nasza 17-sta noc tutaj...
Pierwszego poranka, stałam w kuchni a
drogą przejeżdżał jakiś srebrny samochód... Nie mam pojęcia kto to był,
ale stanęli pod naszym domem, postali trochę, ruszyli, znów stanęli,
postali i ruszyli dalej. Dziwne to wszystko było, ale rozumiem, że
wprowadzka nowych mieszkańców do wsi to dla niektórych sensacja nie
lada. I zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie znajdujemy się teraz "na
świeczniku". Nie wspominając o tym, że zdarzały się podobno pielgrzymki
kupców pod wezwaniem: "A bo słyszeliśmy, że ten dom jest na sprzedaż, bo
właściciele postanowili nie wracać z Irlandii". Nawet nasi znajomi,
którzy wybudowali się niedaleczko, usłyszeli od swojej babci, że my to
już na mur-beton nie wracamy :))) Na szczęście nie dali się nabrać i
przyjechali do nas jak tylko zobaczyli zapalone światełko na górce u
Liwci :) Tak więc znajomych mamy zajefajnych :) I sąsiadów też mamy w
dechę ;) Powiadają: nie chwal dnia przed zachodem słońca, ale ja już
wiem, że po prostu... będzie dobrze :))) Są ludzie, z którymi nie
nawiąże się nić porozumienia, choćby się widziało z nimi codziennie...
Są też tacy, z którymi zaiskrzy od razu :)
A Liwcia zakochała się już dawno w
naszym domu i swoim pokoiku w odcieniu fioletu :))) Do tego stopnia, że
zasypia sama w swoim łóżeczku i przesypia tam całe noce, a kiedy raz
płakała i przeniosłam ją do naszego łóżka, to rano miała pretensje, po
co ja ją przeniosłam, kiedy ona chciała spać w swoim łóżku! ;)
Oczywiście nie wszystko jest
idealnie... Są też pewne mankamenty życia na Skarpie, ale w tej chwili
nawet mankament potrafi być dla mnie plusem, bo jego istnienie świadczy o
tym, że jesteśmy właśnie tu! Fotki wrzucę kiedy indziej, a teraz
spróbuję dodać tą notkę, co graniczyć będzie z cudem... Napisałam to
wszystko w WordPadzie i najwyżej wrzucę kiedy indziej ;) A jeśli się
uda... wybaczcie, że tak mnie mało u Was, nadrobię zaległości z
naddatkiem! W następnych dniach czeka mnie sprzątanie świąteczne u
mamusi... Możecie sobie tylko wyobrazić jak wygląda mieszkanie, w którym
jest osoba chora na Alzheimera... Ale dam radę i bardzo się cieszę, że
będę mogła pobyć trochę z mamą. I z tatą, nawet kiedy wiem, że
kompletnie mnie nie poznaje... I nawet jeśli to oznacza rozstanie z
Liwką na dwa dni... Eh, życie!
|
Magadalena88 25 marzec 2013 |
Ja to na pewno bym umarła jak by mi komin wył hehe :D Gratulacje dla Liwki że tak łatwo się zaaklimatyzowała :) Dzielna dziewczynka :) Wytrwałości przy sprzątaniu... I czekam na fotki z niecierpliwością :) Buziaki |
ognista (gość) 26 marzec 2013 |
fjnie ze juz mieszkacie na Skaropie:) i fajnie ze sie zaaklimatyzowałas poznałas nowych sasiadóe strasznie se ciesze:)) strasznie wreszcie w nowym domu:) |
jolanda (gość) 27 marzec 2013 |
Cieszę się razem z Tobą:) Wspaniałe wieści ze Skarpy. Ja prawie trzy miesiące ostatnio siedziałam na Mazurach i to sama, mąż przyjeżdżał na weekendy. Ty masz wieś blisko, a my na wygonie między dwoma wsiami. A czego się bać? Więcej niebezpieczeństw czyha chyba w mieście niż na pustkowiu. Najfajniejsza pora roku przed Tobą:) Liwcia słodziutka i jaka dzielna dziewczynka. Buziaki Skarpeusze |
PARADISE (gość) 27 marzec 2013 |
Cudnie to czytac, taki optymizm, radosc i pozytywna energia bije z tych liter, że tak jak pisałaś we wczesniejszej notce nie ma sie czego wstydzić, raczej taki blog powinno się eksponować bo rewelacyjnie go czytać!Szcześcia i spokojnych świąt! |
asikus (gość) 27 marzec 2013 |
Cudownie czytać takie optymistyczne notki :) Cieszę się razem z Tobą Kochana :))) Bądźcie mega szczęśliwi na swojej Skarpie! |
zawieszonaTD 28 marzec 2013 |
No to niech Ci się tam dobrze mieszka i w najbliższym czasie miło świętuje!!! |
krzyś (gość) 28 marzec 2013 |
Z limitami internetu to normalka. Podczas
aktualnej umowy przekroczyłem już trzy razy. Z limitowanego netu
korzystam już 5 lat i zauważyłem, że przy każdej nowej umowie zwiększają
limit. Pozdrawiam! |
SkarbyMamy 28 marzec 2013 |
Cudownie - w końcu jestem na swoim wymarzonym miejscu :) |
InPectoree 28 marzec 2013 |
Złośliwość rzeczy martwych jeśli chodzi o neta:) Pozdrawiam:) |
poczasie 29 marzec 2013 |
wesołego królika oraz spokoju świętego dużo czasu wolnego życia zabawnego w jaja bogatego :) uśmiechów dwie kopy słońca wiosennego oraz dyngusa mokrego wszystkiego NAJ...lepszego |
temida6 29 marzec 2013 |
Pozdrawiam i wielkanocny uśmiech zostawiam, życząc przy tej okazji radości, wiosennych nastojów, spotkań z bliskimi i smacznego Wielkanocnego Jajka - i aby Króliczek Wielkanocny przyniósł Ci to czego pragniesz najbardziej. |
czar-życia (gość) 29 marzec 2013 |
Życzę zdrowych spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych :-) |
pkotwica 30 marzec 2013 |
Witaj pełnoletnia. Życzę zdrowych wesołych pogodnych i radosnych Świąt Wielkiej Nocy, tym bardziej że są to wasze pierwsze święta w waszym wymarzonym domu. Pozdrawiam ciepło. |
amasja (gość) 31 marzec 2013 |
Cudownych, rodzinnych pierwszych na Skarpie Świąt Wielkiejnocy Wam życzę! I pozdrawiam serdecznie:) |
nadzieipromyk 31 marzec 2013 |
Spokojnych....radosnych Świąt Wielkanocnych....przyszłam życzyć...i niech kazdy dzień w Waszym domu....był dla Was dniem , który zostanie zapamiętany....z drżeniem serca.....takim pozytywnym...:) |
sarawalsh (gość) 02 kwiecień 2013 |
To cudownie ,ze jestescie juz u SIEBIE ...nie dosc ze nie wynajmowanym domu ale "wlasnorecznie " zbudowanym, to jeszcze w POLSCE.Niech Wam sie wiedzie ! Pozdrowionka .Emigrantka:) |