poniedziałek, 21 maja 2018

Po komunii

Kurcze blade, tęsknię za tymi czasami, kiedy każdy stres człowiek mógł sobie wypisać (czytaj: rozładować ;))) ) na blogu. Niestety, najlepiej pisało mi się zawsze na Interii i do tamtych czasów nie ma już powrotu, ale przecież aby iść w przód nie należy oglądać się w tył ;)


Maj to najcudowniejszy miesiąc w roku, szkoda tylko, że się oziębiło, bo już tęsknię za upałami ;)
Jesteśmy już po komunii i po pielgrzymce i po tym całym około-komuniowym zawrocie głowy. Dobrze jednak wyszło :) I  pomyśleć, że rok temu jeszcze nie chciałam organizować tego wszystkiego i buntowałam się na myśl o chodzeniu do kościoła… Jakoś to przeżyliśmy. Józek, nasz ksiądz jest zarąbisty, nie narobił dzieciom ani grama stresu, komunia była piękna, pielgrzymka do Zakopanego luzacka - czego chcieć więcej? ;) Przyjęcie zorganizowaliśmy w Chacie Góralskiej i animatorka zrobiła za nas całą robotę zabawiając dzieci przez bite dwie godziny. Rodzina stawiła się w komplecie. Do kościoła chodzić nie zaczęłam, ale pokochałam ten nasz stary kościół (pochodzi z połowy XIII wieku!) i jego historię, szanuję naszego księdza i żałuję tylko, że wszyscy księża tacy nie są, bo na pewno cieszyliby się o wiele większym szacunkiem wśród społeczeństwa niż obecnie ;) Kto mnie zna, ten wie, że do nawrócenia u mnie daleko, ale ksiądz Józef zaimponował mi niesamowicie tą swoją pewnością obranej drogi. U niego wszystko jest pewne, stałe i niezmienne. Sama nie wiem jak to określić, ale sama chciałabym mieć taką pewność swojej misji na tym świecie… On ją ma i dlatego ludzie za nim pójdą. 

Moja Misia. Patrze na nią i już jest taka duża, a dopiero co kibicowaliście mi tu jak się rodziła ;))) Do końca roku szkolnego zostało jakieś 2,5 tygodnia nauki, bo za tydzień długi weekend, potem zielona szkoła i będzie już po klasyfikacji :)
 




Zdjęcia z komunii mamy w zasadzie tylko w formie papierowej na fotografiach, wstawiam więc z przyjęcia z Chaty. I uciekam, ale wrócę niebawem ;)


czwartek, 17 maja 2018

Szczególny dzień :)

Dziś jest szczególny dzień. 
Postanowiłam w końcu zacząć robić to, co naprawdę kocham. 
Dla mnie drzewa, krzaki, zioła stanowiły zawsze magiczny świat, w którym chciałam się zagłębić, aby być jak najbliżej z Naturą. 
A na starość chciałabym zostać szeptuchą-zielarką, mądrą wiedźmą (słowo wiedźma wywodzi się od słowa wiedzieć;) i przyuczyć moją młodocianą uczennicę do czarownicowego zawodu ;)
Ona już teraz w wieku 8 lat sporządza kremy z aloesu! 
Co za potencjał :) 
Tak więc dziś postanowione, jutro zrobione :) 
PS: Stęskniłam się za tym miejscem straszliwie :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...