Gdybym doszła do wniosku, że "mieć" przesłania mi być zwykłe "być", rzuciłabym to wszystko chyba w cholerę. Fakt, że poświęcam dla pracy wiele... jak na mój sposób postrzegania świata zbyt wiele, ale doszłam do wniosku, że po prostu na takim etapie życia w tej chwili jestem. Odpuszczam. Nie będę się szarpać i walczyć o "lepsze", szczególnie, że mój pociąg i tak zatrzyma się być może już niedługo na jakiejś stacji. Płynę z prądem, sunę po torach, jakkolwiek by tego nie nazwać. I dobrze mi z tym :)))
Ostatnio trafiłam na książkę Beaty Pawlikowskiej. Felietony i odpowiedzi na listy. Niebieska okładka w kwiatki. Totalna masakra nie w moim stylu :))) Ale coś sprawiło, że jednak treść przykuła moją uwagę i książka znalazła się w mojej torebce. I choć nie jestem w stanie strawić więcej niż dwóch/trzech motywacyjno-samorozwojowo-jakżyćeko-czytajciemojeksiążki papek na raz, to jeden fragment utkwił w mojej głowie i nie mogę przestać o nim myśleć. Myślę, że właśnie dla tego fragmentu znalazłam się tego właśnie dnia w Lidlu:
"(...) życie jest podróżą z wieloma przystankami. Ludzie zwykle chcą załatwić sobie bezpieczny bilet, usiąść w fotelu i jechać do końca trasy, ale to niemożliwe. Podroż przez życie polega na krótkich odcinkach, po których zostajesz wyrzucony na peron i musisz szukać następnego pociągu. Czasem lądujesz na pustyni i musisz szukać wielbłąda. Czasem musisz iść na piechotę. Ale ciągle iść naprzód". (...)
...życie polega na krótkich odcinkach, po których zostajesz wyrzucony na peron i musisz szukać następnego pociągu...
Ja na razie siedzę spokojnie w pociągu, rozwalona na siedzeniu i dobrze mi ;))) Tylko czasem za oknem zobaczę jakąś krowę na łące i myślę sobie: "Oooo, takiej to dobrze. Siedzi na łące, żuje trawę i nic nie robi". Tylko czy ja chciałabym być taką krową??? ;))) Pociąg gna do przodu, w dobrym kierunku, ale jak większość z nas - nie wiem kiedy się zatrzyma, nie wiem nawet jak nazywa się miejscowość końcowa. Można mieć tylko nadzieję, że nazywa się ona "szczęście".
Ale hej, siedzę w tym pociągu i nagle uświadamiam sobie, że nie ważna jest stacja końcowa, bo to mój pociąg nazywa się "szczęście" :)))
I nie mam zamiaru narzekać ;)))
Bo nareszcie poprawia się pogoda:
mojapogoda.com |
I ja chcę tak!!!
zdjęcie z neta |
I szybciutko trzeba zrobić tak:
Bo będzie....:
A włosy wyszły mi fantastycznie!!! Chadzam sobie teraz po mieście i czuję się jak milion dolców :)))
Następne dni będą dla mnie raczej ciche i pełne zadumy, przycichnę więc na chwilę....
Ty jesteś niesamowita! Milion dolców :)) Jak zwykle gęba mi się uśmiechnęła :)) Zdjęcia siebie pokarz! A pogoda o tak! Cudownie się robi :))
OdpowiedzUsuńKochana przytulam Cię mocno w tych dniach zadumy... Światełko zapalam...
Bo tak się czuję :))) Nigdy nie spodziewałabym się, że tak dobrze będę się czuć w blondzie. A ten blond to wypadek przy pracy ;))) Zdjęcie pokażę jak uda mi się jakieś zrobić ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przytulaski, czas sprzed roku staje mi przed oczami... Jutro jedziemy wszyscy na cmentarz...
czemu nie dałaś tej foty z włosami nowymi.....ubiję cię;)))))
OdpowiedzUsuńtaka krowa na łące ma dobrze bo nie musi zastanawiać sę z czego opłaci mieszkanie prad czynsz z czego przeżyje resztę miesiąca......a takie aspekty niestety czasem przysłaniają wszystko. człówiek musi walczyć o to by głodem nie przymierać i nie jest szczęśliwy z tego powodu.
ja zas jestem na etapie....podrózowania wielbłądem. zawsze wolałam hardcore i na opak
Nie chciałabyś być tą krową. No może w świecie wegetarian. Ona nie ma na nic wpływu, Ty masz.
OdpowiedzUsuń