sobota, 15 listopada 2014

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)))

Wszędzie dobrze... ale w domu najlepiej :)))

Tak, wiem, miała być inna notka, ale chwilowo nie mam weny do pisania.
Mam wenę do uwieczniania tej pięknej jesieni i do napawania się... byciem na Skarpie... tak po prostu :))))

Modrzewie przybrały tą najzłocistszą z barw.







Brzozy też dają czadu :)






Stafan wygrzewa się na kaloryferze.
Takim to dobrze :)))

Tylko Marysi nie ma już trzeci dzień...
Znajomi przywieźli nam właśnie klatkę do przewozu kota... miałam Marysię powieźć na sterylizację... a tu Marysi nie ma... Nigdy nie znikała na tak długo i mam złe przeczucia :(((




 
Magadalena88 (gość) sobota, 15 listopad 2014, 20:34
Piękna jest jesień tego roku... Ciepła, pogodna. Życzę cudownej niedzieli :)
Pozdrowienia z Bieszczad :*
Taita (gość) niedziela, 16 listopad 2014, 12:49
Oby kicia wróciła!

Mój kociak idzie jutro do sterylizacji. Ale jeszcze o tym nie wiem. Nic mu nie mówię, by nie psuć mu niedzieli ;) Na razie bryka w ogródku.

Moje koty od grzejnika preferują człowieka :) O tym wylegiwaniu się na kaloryferze tylko słyszałam. Nigdy nie widziałam na żywo. Szkoda, bo widok fajny. Za to uwielbiają leżeć na łóżku. W przezabawnych i przesłodkich pozycjach.
Asia (gość) poniedziałek, 17 listopad 2014, 09:06
Hmmm czy mi się wydaje czy niedawno pisałaś że masz wielką chęć na pisanie notek? :) Uwielbiam taką jesień i też czerpię ogromną przyjemność z przebywania w takim otoczeniu.
amasja (gość) poniedziałek, 17 listopad 2014, 15:55
Zwierzęta mają szósty zmysł i wyczuwają, że coś się święci:) Marysia najwyraźniej dała nogę;) mam nadzieję, że wróci cała i zdrowa.
Zdjęcia pięknie jesienne:) a 'home sweet home':)))

piątek, 7 listopada 2014

Wiatr ze wschodu

07 listopad 2014  

Wygląda na to, iż jednakowoż chyba żyć będę :)))) Nic w moim móżdżku nie znaleziono. Jakkolwiek by to nie miało brzmieć… mam pusty móżdżek! ;)))) Wynaleziono mi „tylko” zapalenie zatoki szczękowej, jakiegoś polipa i ogólnie stwierdzono, że… praca mnie zabija ;) Tzn 8 godzin siedzenia przed kompem plus 3 w tramwaju lub samochodzie, dodać do tego pracę na laptopie z pochylonym karkiem (żadne mięśnie tego podobno nie wytrzymają), zero ruchu, zesztywniałe mięśnie karku itp. itd. – musiało boleć i będzie nadal o ile nie zmienię czegoś w swoim życiu i to teraz, natychmiast, now! Jezus Maria, chyba muszę zacząć ćwiczyć Chodakowską, czy jak????

Szefowa stanęła jednak na wysokości zadania i kupiła mi podstawkę pod laptopa i klawiaturę do kompa, więc nie muszę już aż tak pochylać głowy... i tak jakby.... jest lepiej :))))

...Jednak coś to wszystko zmieniło w moim życiu... Ponownie... W takiej sytuacji człowiek zaczyna dużo bardziej doceniać życie i zaczyna łapać dzień. Bo żaden już nigdy się nie powtórzy. A jeśli dziecko lub mąż miałby ten dzień zapamiętać na całe życie, niech zapamiętają mnie jako fajną żonkę i mamuśkę. I żeby takich dni było jak najwięcej do zapamiętania ;) Wzięłam 4 dni urlopu i wykorzystaliśmy go na maksa :))) Pojechałam z Liwką do kina (Liwka wytrzymała tylko pół seansu "Pszczółki Maji", bo moje dziecko jest nadwrażliwe i bało się szerszeni, po czym pojechałyśmy do domu ;))) ), zapisałam Liwkę na Zumbę (to akurat był strzał w dziesiątkę!) no i przede wszystkim... pojechaliśmy w Bieszczady :)))

Z Bieszczad zapamiętam chyba najbardziej... ten zajebiaszczy kominek ;)))


















I nawet Żubry były. I to nie takie z puszki ;)
Ale za to z bardzo, bardzo bliska :)))











A nad Soliną mogłabym zostać na wieki, wieków amen....




PS: Załapałam znowu powera do pisania, więc obiecuję pojawiać się częściej ;)A następny post będzie na temat wyjatkowo NIEperfekcyjnej pani domu ;)




papillon21 (gość) piątek, 07 listopad 2014, 16:54
no a mnie się po obejrzeniu fotek włączyła muza...."płoną góry płoną lasy".....
wycieczki zazdroszczę i żałuję ze mam tak daleko w te Bieszczady...
Magadalena88 (gość) piątek, 07 listopad 2014, 20:25
A mnie to się łezka w oku zakręciła po tych zdjęciach, bo tydzień wcześniej nie było nic widać... Kocham Bieszczady całym sercem...

Z Chodakowską zaczynam ćwiczyć co poniedziałek. I nic z mojego zapału nie wychodzi... :) Może obie zaczniemy jednocześnie? Na odległość :)

Jest już grubo po 20, a Krzyś siedzi i bawi się klockami :) Nawet bajek nie chce oglądać :) dziękujemy :)

I dbaj o siebie... A i dlaczego szablon zimowy jak na zewnątrz wiosna? pozdrawiam
ognista (gość) piątek, 07 listopad 2014, 21:37
ale tam pięknie. ładuj akumjlatory na maxa ile się da. myślę żę co jak co Chodakowska dobra na wszystko. ćwiczę cohć mi jest niepotrzebna jednak lepiej po Chodakowskiej
ajka (gość) sobota, 08 listopad 2014, 08:38
Oj ulzylo mi. Myslamam, ze zwariuje z tej nie wiedzy. Niechcialam sie odzywac i przymuszac do pisania bo sie balam najgorszego. Ale dobrze, ze to tylko z przepracowania. Ulzylo mi. I cholerniku odzywaj sie bo inaczej ja zejde na zawal serca. A bieszczady cudene. Troche tesknie za jesienia i to mowie ja :) napisz maila jak bedziesz miec chwile
piboha (gość) niedziela, 09 listopad 2014, 21:41
ufff.. to dobrze, ze mózgownica zdrowa, Chwała Panu :)
a jakie ładne te zdjęciątka, a kominek i mnie urzekł :)
hmmmm. trzeba pomyśleć :)

Liwka jaka już duża panna!!!!
Twój Raj (gość) środa, 12 listopad 2014, 19:16
Piękne fotki i jeszcze piękniejsze Bieszczady są na pewno na żywo, aż chce się tam być !!!!
Taita (gość) czwartek, 13 listopad 2014, 23:06
Fajnie, że udało Ci się trochę przystopować. Odpoczynek na łonie natury to jest to :) No ale najważniejsze, że wszystko OK z Twoją głową ;)

Jak miło czytać, że w następnym wpisie planujesz się wywiązać z obietnicy ;)

Żubry CUDNE. Nigdy nie widziałam ich na żywo i chętnie bym się z nimi przywitała.

Kominek faktycznie fajny :) W sam raz na jesienne, chłodne wieczory.
sklerozja piątek, 14 listopad 2014, 08:45
Piękne zdjęcia i piękna córeczka. Bardzo się cieszę że z Twoją główką wszystko ok !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dbaj o siebie Kochana! Pozdrawiam
amasja (gość) piątek, 14 listopad 2014, 09:21
Wspaniała wycieczka, piękne zdjęcia:) Bieszczady chyba są najpiękniejsze jesienią gdy drzewa czarują feerią jesiennych barw.
To cudownie, że w Twojej głowie nie znaleziono niczego zbytecznego;)))) teraz 'carpe diem'!
Ergonomia pracy-to raz. Zafunduj sobie masaż, przynajmniej raz na jakiś czas. Działa, relaksuje, to przyjemność dla ciała i rozkosz dla zmysłów:) I przede wszystkim...należy Ci się!
sklerozja (gość) piątek, 14 listopad 2014, 12:08
Termin mam na 22 lutego. Niby jeszcze troszkę czasu jest, ale wiadomo że już się myśli. I znowu życie obróci się do góry nogami 😊
victoriaanin (gość) piątek, 14 listopad 2014, 14:54
Jak to dobrze, że jesteś bez tego "skorupiaka"!
Fajne zdjęcia - wycieczka zaliczona!
Dobrego popołudnia.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...